Kolejna noc niewyspana, monitoring dzwoni: "vrkr, klaster dostał sraczki, pomusz". Nie mam siły na tych debili. Ile razy mówiłem, żeby nie wpierdalać na serwer nieautoryzowanych aktualizacji, a tu znowu gmeranium forte przedawkowane, klaster sra błędami, rzygać się chce. "A to dostawca podesłał aktualizację, pilnie chciał, to wgrałem, nie moja wina, że nie działa". "Nie moja wina, że nie działa". Przynajmniej byś napisał maila z ostrzeżeniem gamoniu jeden.

Przed tą operacją pchania stoperanu w gardło miałem taki sen, czuję, że potrzebuję się nim podzielić. Siedzimy z rowie, być może to okop, nie wiadomo. Sytuacja napięta jak na pogrzebie teściowej. Nagle przychodzi kolega, nie ten powyżej, taki normalny, i w swoim charakterystycznym stylu krzyczy: "pierdolę tę robotę, sąsiadka z góry hoduje bobry, gnoje zbudowały tamę, zalały mieszkanie, woda kurwa kapie, jak ja mam pracować w takich warunkach!?"
Siada z nami, zmęczony. Nikt nic nie mówi, bo każdy wie jak jest. Beznadzieja. Czujemy się osaczeni przez bobry.

Wariuję, to jest dom wariatów. Płacą dobrze, za tę akcję będzie zapłacone. Ten post też jest sponsorowany. Ale zwariuję przez tych partaczy, co roota znaleźli starej paczce czipsów razem z tazosami. Zaraza gorsza od tych po bootcampach. Pierdolę, zmieniam robotę, wezmę kredyt. A nie, jeden już mam. A chuj, wezmę drugi. Pora na wakacje i chyba jakąś terapię, leczenie z tej traumy polskiego IT, gdzie jedyne czego się dowiesz, to jak dobrze zwalić na bobra sąsiadki.

#sysadmin #gorzkiezale #gownowpis #patoit #freudsiewgrobieprzewraca
kermelanik

Poczochraj bobra ode mnie

Zaloguj się aby komentować