#kinozmahjongiem #kino #filmy #film
Polskie kino w natarciu! Prawie same klasyki
Wilcze Echa - czystej klasy polski western. Obok "Prawa i Pięści" oczywiście, bo czymże różnią się rejony Polski zaraz po wojnie od pionierskiej Ameryki? W sensie rodzenia się prawa i korzystających na tym opryszków - o to się rozchodzi. Tyle, że Wilcze Echa nie niosą "ech" westernu, ale po prostu ten film jest westernem i tego nie ukrywa! Sam film do obejrzenia jest super, świetna muzyka Kilara dodaje wspaniałego klimatu, czekam z niecierpliwością aż odnowią ten film cyfrowo to już w ogóle będzie sztos!
Posłuchajcie sobie tego kawałka chociażby: https://youtu.be/WSgNvXOggFQ
Smarkula - bardzo mi siedzi ta w sumie lekka i przyjemna (?) komedia w głowie. Głównie z powodu tego jaką wymowę ma końcówka filmu. Mi nie pasuje to, może jestem zryta przez lewactwo czy inne gówno, ale nie odczułam TEGO w czasie filmu co ma się wydarzyć, no może pod koniec już tak.
Spoilers!!!!
! Nie podoba mnie się, że film o dwóch doczepianych ojcach nastoletniego podlotka, panny takiej co jest w okresie przejściowym z dzieciaka na kobietę lub dorosłą dziewczynę może bardziej - kończy się tym, że jeden z tych ojców odczytuje uczucia młodej i niby że to jest szczęśliwe zakończenie. Dla mnie to nie jest szczęśliwe zakończenie, że koleś co jest minimum z 20 lat starszy tatusiował dziewczynie by zaraz po tym jak skończyła maturę widzieć ją w innym świetle. Wiem, że takie rzeczy się dzieją na świecie - vide przykład Woodyego Allena, a nie wymagałabym takich rzeczy po lekkiej w założeniu komedii polskiej z 1963 roku.
Jednak gdyby odczepić z myśli to powyższe to "Smarkula" jako komedia nie rozczarowuje a wręcz przeciwnie, ileż razy wybuchałam niespodziewanym śmiechem - ciężko mi zliczyć!
Jako ciekawostka: W głównej roli wystąpiła Anna Prucnal, tu debiutantka a w przyszłości gwiazda francuskiej piosenki i filmu Federica Felliniego Miasto kobiet z 1980 roku.
Gangsterzy i filantropi - dwie fajne opowiastki o przestępcach: pierwsza faktycznie o gangsterach, którzy układają precyzyjny plan napadu i o pewnym chemiku, który niespodziewanie znajduje dość nieoczekiwaną fuchę (polski Breaking Bad z 1962 roku? no nie do końca, ale takie popkulturalne nałożenia same podsuwają się pod nos). Co tu dużo mówić? Świetny film, świetne obie opowiastki, choć ta o gangsterach ma coś czego nie ma ta o chemiku - wspaniałego Gustawa Holoubka jako wielkiego intelektualistę i głowę napadu.
Polskie kino w natarciu! Prawie same klasyki
Wilcze Echa - czystej klasy polski western. Obok "Prawa i Pięści" oczywiście, bo czymże różnią się rejony Polski zaraz po wojnie od pionierskiej Ameryki? W sensie rodzenia się prawa i korzystających na tym opryszków - o to się rozchodzi. Tyle, że Wilcze Echa nie niosą "ech" westernu, ale po prostu ten film jest westernem i tego nie ukrywa! Sam film do obejrzenia jest super, świetna muzyka Kilara dodaje wspaniałego klimatu, czekam z niecierpliwością aż odnowią ten film cyfrowo to już w ogóle będzie sztos!
Posłuchajcie sobie tego kawałka chociażby: https://youtu.be/WSgNvXOggFQ
Smarkula - bardzo mi siedzi ta w sumie lekka i przyjemna (?) komedia w głowie. Głównie z powodu tego jaką wymowę ma końcówka filmu. Mi nie pasuje to, może jestem zryta przez lewactwo czy inne gówno, ale nie odczułam TEGO w czasie filmu co ma się wydarzyć, no może pod koniec już tak.
Spoilers!!!!
! Nie podoba mnie się, że film o dwóch doczepianych ojcach nastoletniego podlotka, panny takiej co jest w okresie przejściowym z dzieciaka na kobietę lub dorosłą dziewczynę może bardziej - kończy się tym, że jeden z tych ojców odczytuje uczucia młodej i niby że to jest szczęśliwe zakończenie. Dla mnie to nie jest szczęśliwe zakończenie, że koleś co jest minimum z 20 lat starszy tatusiował dziewczynie by zaraz po tym jak skończyła maturę widzieć ją w innym świetle. Wiem, że takie rzeczy się dzieją na świecie - vide przykład Woodyego Allena, a nie wymagałabym takich rzeczy po lekkiej w założeniu komedii polskiej z 1963 roku.
Jednak gdyby odczepić z myśli to powyższe to "Smarkula" jako komedia nie rozczarowuje a wręcz przeciwnie, ileż razy wybuchałam niespodziewanym śmiechem - ciężko mi zliczyć!
Jako ciekawostka: W głównej roli wystąpiła Anna Prucnal, tu debiutantka a w przyszłości gwiazda francuskiej piosenki i filmu Federica Felliniego Miasto kobiet z 1980 roku.
Gangsterzy i filantropi - dwie fajne opowiastki o przestępcach: pierwsza faktycznie o gangsterach, którzy układają precyzyjny plan napadu i o pewnym chemiku, który niespodziewanie znajduje dość nieoczekiwaną fuchę (polski Breaking Bad z 1962 roku? no nie do końca, ale takie popkulturalne nałożenia same podsuwają się pod nos). Co tu dużo mówić? Świetny film, świetne obie opowiastki, choć ta o gangsterach ma coś czego nie ma ta o chemiku - wspaniałego Gustawa Holoubka jako wielkiego intelektualistę i głowę napadu.