Kamperem do Turcji. Przystanek w Czarnogórze, pierwsze kłopoty z autem.
hejto.plGóra z dojazdem do kempingu w okolicach Budvy była tak stroma, że miejscami wymagała wrzucenia pierwszego biegu. Przy bramie wjazdowej informacja: jeśli wjeżdżasz pojazdem powyżej 6 m zadzwoń do właściciela, bo zjazd grozi przerysowaniem podwozia. Mój kampervan ma 6 m więc śmiało ruszyłem. Oczywiście skończyło się zarysowaniem podwozia
Zachęcony wszechobecnymi górami wybrałem się na ~100 km pętlę rowerową na górę Lovcen gdzie jest mauzoleum Piotra II Petrowicia-Niegosza. Widokowo fantastyczna trasa, drogi boczne dość słabej jakości, za to główne dość zatłoczone. Wrażenia ogólne z jazdy bardzo pozytywne. Wcześniej słyszałem, że kierowcy tutaj nie za bardzo przejmują się rowerzystami, ale nie spotkałem się z żadną nieciekawą sytuacją.
Wyjeżdżając z kempingu oczywiście przerysowałem spód auta i usłyszałem niepokojący zgrzyt metalu. Okazało się, że osłona katalizatora (?), która była już nieco przyrdzewiała, wygięła się i zaczęła trzeć o nawierzchnię. Z pomocą przyszła zużyta dętka rowerowa
Po górskich etapach hamulce zaczęły też wydawać nieprzyjemny dźwięk i wizyta u mechanika w najbliższej przyszłości była nieunikniona. Tak dojechałem do Albanii o czy w następnym wpisie.
#podroze #kamper #czarnogora #rower