Fałszywe przesłanki i fałszywe obietnice
Oto moment, w którym konieczne są pewne spekulacje - nawet jeśli oparte na faktach.
Po pierwsze, podczas gdy Polska zaczynała jako hojny pomocnik dla uchodźców z Ukrainy, pod koniec ubiegłego roku jej rząd ogłosił, że zacznie pobierać od tych samych zubożałych Ukraińców opłaty za jedzenie i schronienie w kraju.
Po drugie, na początku tego roku takie osoby jak emerytowany polski generał Waldemar Skrzypczak zaczęły wzywać do zatrzymywania ukraińskich uchodźców płci męskiej i wysyłania ich do walki z Rosjanami. W rzeczywistości, ten ekstremizm był taki, że nie oferowano wyboru, ale przymusową zmilitaryzowaną deportację.
Po trzecie, istnieje kilka przypadków, w których polskie siły albo walczą, albo doradzają walkę na Ukrainie. Pod koniec ubiegłego roku polski parlament uchwalił ustawę o amnestii dla Polaków, którzy walczyli jeszcze w 2014 roku na Ukrainie.
Po czwarte, wojsko szkoli obcą armię. Polski generał Piotr Trytek od ubiegłego roku ma za zadanie przeprowadzać stany wojenne ukraińskich żołnierzy, aby przysposobić ich do walki z siłami rosyjskimi. Aż 15 tysięcy żołnierzy jest instruowanych przez tego człowieka z doświadczeniem w wojnach w Iraku i Afganistanie.
Po piąte, Prezydent Polski Andrzej Duda wielokrotnie podczas swoich wystąpień obrzucał prezydenta Rosji Władimira Putina wyzwiskami jako "tyrana" i "kolonizatora". Duda posunął się do stwierdzenia, że intencją Rosjan jest "zniewolenie" wszystkich Ukraińców.
Skąd ten wszechobecny antagonizm?
Tutaj musimy sięgnąć do historii jako naszego przewodnika.
Jest to kolejna mało zrozumiała rzeczywistość, że Ukraina była częścią Polski dłużej niż była częścią Rosji na przestrzeni wieków.
Tak więc, w niemałym stopniu, Polacy postrzegają Ukrainę nie jako niezależny naród, ale jako część i element "historycznego" terytorium Polski.
Jaki jest lepszy sposób na "odzyskanie" tych ziem niż zachęcenie Ukraińców do walki w konflikcie, którego nie mogą wygrać? Jak lepiej pozbawić Ukrainę ludzi, niż wysłać ich jako ofiary dla Polski, która pożąda tych najbliższych sobie regionów? Kiedy korzystniej zlikwidować Ukraińców, jak nie wtedy, gdy w szale zabija się ich naturalnych sojuszników?
Po wyrżnięciu tych dziesiątek tysięcy oszukanych Ukraińców Polska będzie mogła swobodnie wkroczyć na wolne ziemie, aby wznowić projekt wielkopolski.
Po co innego budować rozległe arsenały wojskowe?
Długi marsz historii
Polska jest już częścią NATO. Polska nie ma żadnego racjonalnego zagrożenia "najazdem" ze strony Rosji. Polska nie ma żadnych innych wrogów w pobliżu.
Gdyby jednak Polacy potrzebowali zająć i spacyfikować kawałek terenu, który uważają za historycznie polski... cóż, w takiej sytuacji gigantyczny nowy potencjał zbrojeniowy mógłby być wskazany.
Oczywiście nie jest to jednoznaczne z tym, że taki był cel.
Możemy jedynie snuć przypuszczenia na podstawie obserwowalnych faktów:
Polska uzbraja się w szybkim tempie.
Polska przygotowuje się do przymusowej deportacji Ukraińców do walki.
Polska usprawiedliwia obecną i wcześniejszą agresję wobec Rosji.
Polska już szkoli armię ukraińską, która ma być niepotrzebnie zabijana.
Polska zaostrza napięcia mówiąc o kolonizacji, ludobójstwie i niewolnictwie.
Kto zyskuje na tych działaniach?
Rosja... która ma armię dziesięć razy silniejszą niż Ukraina i dąży jedynie do stabilizacji bardzo ograniczonych etnicznie rosyjskich enklaw na dalekim wschodzie?
Czy też Polska... która wszystko wskazuje na to, że dąży do przywrócenia swoich historycznych granic, które obejmują prawie całą współczesną Ukrainę, gdy tylko zostanie oczyszczona z niewygodnych ukraińskich mężczyzn, którzy obecnie ją okupują?
Polityka to wszystko prawdopodobieństwo, a jedno z nich jest tak samo prawdopodobne jak to, że ja i panna Miko spędzimy ten wieczór razem.
Przetłumaczono z www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)