Jak popsuto system ETS
hejto.plSam nie siedzę w temacie głęboko, ale coś tam wiem i mam swoje przemyślenia.
Do rzeczy.
ETS czyli unijny system handlu uprawnieniami do emisji. Inaczej mówiąc 'pozwolenie na dymienie'.
W swoim założeniu był pomyślany nawet sprytnie i sensownie. Co roku UE wypuszcza na rynek pewną darmową pulę uprawnień. Każdy kraj otrzymuje pewną ich część, tak samo jak każde przedsiębiorstwo emitujące CO2. Oczywiście ich ilość zależy od wielkości kraju, gałęzi przemysłu, mocy itd.
Jeśli danej firmie brakuje tych darmowych uprawień, resztę musi kupić na giełdzie. Skąd się biorą uprawienia na giełdzie? Sprzedają je firmy, które mają nadwyżkę darmowych uprawień w stosunku do potrzeb oraz poszczególne kraje.
A czy Polska nie może przekazać tych darmowych uprawień bezpośrednio krajowym firmom? Ano właśnie nie może. Powinna je sprzedać na giełdzie, a zarobione pieniądze przeznaczyć na inwestycje związane ze zmniejszaniem emisji. Jak wiemy, w Polsce ta kasa idzie na wszystko inne i dlatego m.in. jesteśmy w czarnej... bo musimy kupować tych emisji bardzo dużo. Palenie węglem emituje koszmarne ilości CO2.
Co roku pula bezpłatnych uprawnień dla firm jest zmniejszana aż dojdzie w końcu do zera i wszystko trzeba będzie kupić.
Ma to sens, bo w założeniu pula powoli jest zmniejszana i cena za jednostkę rośnie. Jak firmy inwestowały w różne systemy filtracyjne, zmniejszające emisję, to nie powinny płacić więcej.
Właśnie. Słowo-klucz 'nie powinny'. A płacą. I to o wiele więcej.
Dla przykładu - przedsiębiorstwo, które znam, w roku 2021 zapłaciło za jednostki ok. 4-5 milionów złotych. W roku 2022 zapłaciło już prawie 25 milionów i zakłada, że jak się uda to w 2023 zapłaci 'tylko' 30 milionów. A inwestuje w systemy filtrujące, zmienia węgiel na gaz itd.
Na wykresie na tej stronie: https://pl.investing.com/commodities/carbon-emissions widać, że nagle ceny poszły drastycznie w górę, choć nie powinny (choć ostatnio nawet trochę spadły). Dlaczego?
Bo ktoś w 'Brukseli' sobie wymyślił, żeby do rynku uprawnień i giełdy dopuścić nie tylko firmy zainteresowane ich kupnem na swoje potrzeby, ale różnego rodzaju fundusze. No i to musiało walnąć - wyobraźcie sobie, że na taką giełdę z ograniczonym dostępem podmiotów (bo ty czy ja nie możemy po prostu kupić sobie kilku uprawnień) wchodzi fundusz, który nie ma co robić z kasą. Skupuje więc wszystko jak leci i sobie czeka - czeka, bo wie, że firmy MUSZĄ kupić uprawnienia, żeby otrzymać pozwolenie na funkcjonowanie.
A skoro z jednej strony masz inwestora, który bez problemu może czekać, a z drugiej strony firmy, która są zmuszone do zakupów - to cena raczej nie będzie spadać, ani nie będzie rosnąć w miarę liniowo (takie było założenie).
Według Europejskiego Urzędu Nadzoru Finansowego wszystko jest ok: https://klimat.rp.pl/emisje/art35962251-europejski-nadzor-finansowy-spekulacji-na-rynku-eu-ets-nie-bylo tyle, że tak nie jest.
Więc niech teraz nikogo nie dziwią wysokie ceny energii, bo poza 'nadmiarowymi' zyskami spółek państwowych, na cenę wpływa też spekulacja na giełdzie uprawnień. Jak firma np. ciepłownicza ma nagle 3-5 razy wyższe koszty wytworzenia, to kto za to zapłaci? Pan zapłaci, pani zapłaci, tamci państwo też zapłacą.
I nie dziwi mnie tutaj propozycja Polski, żeby zawiesić handel emisjami na jakiś czas, albo ograniczyć możliwości uczestnictwa podmiotów finansowych, bo to nas wszystkich dobije.