Informacja o możliwej śmierci dezertera Emila Czeczki przypomniała mi historię z Półwyspu Koreańskiego z lat 60. XX wieku. To właśnie tam w tych latach doszło do zdarzenia dość podobnego - aczkolwiek jako, że mowa tu o Korei Północnej, to sprawa jest jeszcze bardziej niezwykła.
Jej bohaterem był starszy szeregowy Joseph Dresnok - żołnierz 1 Dywizji Kawalerii, który stacjonował na granicy strefy zdemilitaryzowanej pomiędzy Koreą Północną i Południową. Wydawało się, że będzie tylko kolejnym z tysięcy amerykańskich i południowokoreańskich żołnierzy którzy "odbębnili" tam swoją służbę. Tak się jednak nie stało.
Dresnok wywodził się z biednej rodziny i od samego początku życia świat wokół niego obracał się głównie wokół nie tylko biedy samej w sobie, ale również odrzucenia i braku wzorców. Rodzice Dresnoka rozwiedli się, gdy ten miał 10 lat, wcześniej Dresnok wielokrotnie wraz z matką stawali się ofiarami przemocy fizycznej ojca alkoholika. Ostatecznie Dresnok wyrokiem sądu został odebrany matce i przekazany ponownie ojcu. Ten jednak nie miał zamiaru się nim zajmować, więc pewnego dnia po prostu porzucił go na krawężniku ulicy, prze którą akurat przejeżdżał. Dresnok resztę lat młodzieńczych spędził w domu dziecka, a słabe wyniki w nauce sprawiły, że nie ukończył nawet liceum. Jak wielu innych mężczyzn w jego sytuacji, zaciągnął się do wojska, gdzie swój pierwszy dwuletni kontrakt odsłużył w Niemczech Zachodnich. W trakcie tego pierwszego okresu poznał również swoją pierwszą żonę - jednak gdy wrócił z Niemiec odkrył, że zdradziła go z innym. Zaraz po tym podjął decyzję o ponownej służbie, gdzie właśnie wysłany został do Korei.
W samej Korei problemy Dresnoka się nie skończyły - niedługo po dotarciu na miejsce wpadł w tarapaty, gdy odkryto, że skorzystał z przepustki na której podrobił podpis przełożonego. Za to przewinienie uznany został za dezertera i miał stanąć przed sądem wojskowym. 15 sierpnia 1962 roku podjął decyzję - nie chcąc stanąć przed sądem. Gdy większość jego oddziału jadła obiad, Dresnok nagle wyrwał się do sprintu, przebiegł przez linie demarkacyjną omijając przy tym podłożone tam miny i oddał się w ręce północnokoreańskich żołnierzy.
Po drugiej stronie Dresnok został natychmiast zabrany z granicy i przeniesiony do strzeżonego ośrodka w Pjongjangu. Tak okazało się, że nie był jedyny w swoim rodzaju - poza nim w ośrodku znajdowało się trzech innych amerykańskich dezerterów. Byli to sierżant Charles Jenkins, kapral Jerry Parish i szeregowy Larry Abisher. Cała grupa została odizolowana od świata zewnętrznego i była od razu wykorzystywana w celach propagandowych - regularnie pojawiali się na okładkach pism propagandowych i czasem nawet byli zabierani z powrotem na granicę, gdzie namawiali innych żołnierzy do dezercji przez szczekaczki. W roku 1966, jednak, Amerykanie uznali, że mieli dosyć i próbowali poprosić o azyl w ambasadzie ZSRR w Pjongjangu. Sowieci natychmiast "zwrócili" zgubę swoim towarzyszom, którzy ukarali Amerykanów ponowną izolacją i biciem.
Poza tym incydentem Dresnok pozostał później wierny reżimowi Kim Ir-Sena. Wkrótce znalazł się w nowej roli - aktora. Razem z resztą dezerterów kilkukrotnie występował w roli "tego złego" w północnokoreańskich filmach propagandowych dotyczących wojny. Poza karierą aktorską wkrótce został zatrudniony w Instytucie Studiów Zagranicznych w Pjongjangu jako nauczyciel angielskiego i tłumacz dzieł Kim Ir-Sena na ten właśnie język. Państwo odwdzięczyło się mu za tą pracę... aranżując mu małżeństwo. Działający w Europie agenci reżimu porwali we Włoszech w roku 1978 rumuńską studentkę Donię Bumbeę, którą następnie przetransportowali do Pjongjangu i "sprezentowali" Dresnokowi. Co ciekawe, małżeństwo przetrwało aż do śmierci kobiety w w roku 1997 - z tego związku urodziła się dwójka chłopców - Theodore i James. Po śmierci drugiej żony Dresnok ożenił się ponownie z córką tongijskiego dyplomaty - z tego związku w roku 2001 urodził się trzeci syn Ted.
Sam Dresnok zmarł najprawdopodobniej w roku 2016 na wylew krwi do mózgu. Informację o jego śmierci północnokoreańskie media podały dopiero w roku 2017, nadając oświadczenie jego synów. Poza potwierdzeniem faktu śmierci ojca, cała trójka z nich złożyła również przysięgę wierności Kim Dzong-Unowi i gotowości do walki z USA. Historię Dresnoka po raz pierwszy szerszy świat poznał w filmie dokumentalnym "Przekroczyć Granicę" z roku 2006, gdzie brytyjski dziennikarz Daniel Gordon zdołał przeprowadzić wywiad-rzekę z Dresnokiem i jego synem Jamesem - w owym czasie kapitanem północnokoreańskiej armii i studentem na tym samym uniwersytecie, gdzie wykładał jego ojciec.
Jej bohaterem był starszy szeregowy Joseph Dresnok - żołnierz 1 Dywizji Kawalerii, który stacjonował na granicy strefy zdemilitaryzowanej pomiędzy Koreą Północną i Południową. Wydawało się, że będzie tylko kolejnym z tysięcy amerykańskich i południowokoreańskich żołnierzy którzy "odbębnili" tam swoją służbę. Tak się jednak nie stało.
Dresnok wywodził się z biednej rodziny i od samego początku życia świat wokół niego obracał się głównie wokół nie tylko biedy samej w sobie, ale również odrzucenia i braku wzorców. Rodzice Dresnoka rozwiedli się, gdy ten miał 10 lat, wcześniej Dresnok wielokrotnie wraz z matką stawali się ofiarami przemocy fizycznej ojca alkoholika. Ostatecznie Dresnok wyrokiem sądu został odebrany matce i przekazany ponownie ojcu. Ten jednak nie miał zamiaru się nim zajmować, więc pewnego dnia po prostu porzucił go na krawężniku ulicy, prze którą akurat przejeżdżał. Dresnok resztę lat młodzieńczych spędził w domu dziecka, a słabe wyniki w nauce sprawiły, że nie ukończył nawet liceum. Jak wielu innych mężczyzn w jego sytuacji, zaciągnął się do wojska, gdzie swój pierwszy dwuletni kontrakt odsłużył w Niemczech Zachodnich. W trakcie tego pierwszego okresu poznał również swoją pierwszą żonę - jednak gdy wrócił z Niemiec odkrył, że zdradziła go z innym. Zaraz po tym podjął decyzję o ponownej służbie, gdzie właśnie wysłany został do Korei.
W samej Korei problemy Dresnoka się nie skończyły - niedługo po dotarciu na miejsce wpadł w tarapaty, gdy odkryto, że skorzystał z przepustki na której podrobił podpis przełożonego. Za to przewinienie uznany został za dezertera i miał stanąć przed sądem wojskowym. 15 sierpnia 1962 roku podjął decyzję - nie chcąc stanąć przed sądem. Gdy większość jego oddziału jadła obiad, Dresnok nagle wyrwał się do sprintu, przebiegł przez linie demarkacyjną omijając przy tym podłożone tam miny i oddał się w ręce północnokoreańskich żołnierzy.
Po drugiej stronie Dresnok został natychmiast zabrany z granicy i przeniesiony do strzeżonego ośrodka w Pjongjangu. Tak okazało się, że nie był jedyny w swoim rodzaju - poza nim w ośrodku znajdowało się trzech innych amerykańskich dezerterów. Byli to sierżant Charles Jenkins, kapral Jerry Parish i szeregowy Larry Abisher. Cała grupa została odizolowana od świata zewnętrznego i była od razu wykorzystywana w celach propagandowych - regularnie pojawiali się na okładkach pism propagandowych i czasem nawet byli zabierani z powrotem na granicę, gdzie namawiali innych żołnierzy do dezercji przez szczekaczki. W roku 1966, jednak, Amerykanie uznali, że mieli dosyć i próbowali poprosić o azyl w ambasadzie ZSRR w Pjongjangu. Sowieci natychmiast "zwrócili" zgubę swoim towarzyszom, którzy ukarali Amerykanów ponowną izolacją i biciem.
Poza tym incydentem Dresnok pozostał później wierny reżimowi Kim Ir-Sena. Wkrótce znalazł się w nowej roli - aktora. Razem z resztą dezerterów kilkukrotnie występował w roli "tego złego" w północnokoreańskich filmach propagandowych dotyczących wojny. Poza karierą aktorską wkrótce został zatrudniony w Instytucie Studiów Zagranicznych w Pjongjangu jako nauczyciel angielskiego i tłumacz dzieł Kim Ir-Sena na ten właśnie język. Państwo odwdzięczyło się mu za tą pracę... aranżując mu małżeństwo. Działający w Europie agenci reżimu porwali we Włoszech w roku 1978 rumuńską studentkę Donię Bumbeę, którą następnie przetransportowali do Pjongjangu i "sprezentowali" Dresnokowi. Co ciekawe, małżeństwo przetrwało aż do śmierci kobiety w w roku 1997 - z tego związku urodziła się dwójka chłopców - Theodore i James. Po śmierci drugiej żony Dresnok ożenił się ponownie z córką tongijskiego dyplomaty - z tego związku w roku 2001 urodził się trzeci syn Ted.
Sam Dresnok zmarł najprawdopodobniej w roku 2016 na wylew krwi do mózgu. Informację o jego śmierci północnokoreańskie media podały dopiero w roku 2017, nadając oświadczenie jego synów. Poza potwierdzeniem faktu śmierci ojca, cała trójka z nich złożyła również przysięgę wierności Kim Dzong-Unowi i gotowości do walki z USA. Historię Dresnoka po raz pierwszy szerszy świat poznał w filmie dokumentalnym "Przekroczyć Granicę" z roku 2006, gdzie brytyjski dziennikarz Daniel Gordon zdołał przeprowadzić wywiad-rzekę z Dresnokiem i jego synem Jamesem - w owym czasie kapitanem północnokoreańskiej armii i studentem na tym samym uniwersytecie, gdzie wykładał jego ojciec.
Zaloguj się aby komentować