Historyczny moment dla kibiców Lakers i LeBrona Jamesa. Dziś w meczu z Pelicans Bron jako jedyny gracz w historii przekroczył 50000 zdobytych punktów (sezon regularny + playoffy).
„To jest masa punktów. Naprawdę. Pierwszą rzeczą, o której pomyślałem, było przypomnienie sobie skąd pochodzę. O tym, jak byłem mały i pokochałem ten sport. Miałem nadzieję, że któregoś dnia będę mógł grać na najwyższym poziomie. Niezmiernie się cieszę, że to mi się udało. To zaszczyt” - powiedział dziś po meczu LeBron.
Podczas transmisji pokazano też grafikę porównującą Jamesa z klubem New Orleans Pelicans, którzy mają staż w lidze raptem o rok dłuższy, niż 40-latek. Ale to LeBron ma o 152 zwycięstwa w sezonie regularnym więcej (1000 vs 848) i znacznie więcej wygranych meczów w play-offach (183 vs 22). Niby durna statystyka, ale świetnie pokazuje wielkość i długowieczność starego wygi.
Dzięki pokonaniu Pels 136-115 Lakers mają już siódme zwycięstwo z rzędu - to najdłuższa seria na Zachodzie. Wygrali też 17 z ostatnich 20 spotkań.
Mogłoby się wydawać, że wprowadzenie Luki Doncicia do zespołu potrwa jakiś czas - zwłaszcza, że roster drużyny nie został zbudowany pod niego. Tymczasem Doncić zaczyna coraz bardziej przypominać siebie. Dziś duet LeBron-Luka zrzucił się na 64 punkty. James zanotował 34 punkty, 5 trójek, 8 zbiórek i 6 asyst. Doncić był odpowiedzialny za 30 punktów, 8 zbiórek i 15 asyst. Trafił też 6 trójek.
Słoweniec stał się czwartym w historii Lakers zawodnikiem, któremu udało się zdobyć 30+ punktów i zaliczyć 15+ takich podań. A z kolei duet zapisał się w historii jako pierwsi Jeziorowcy, którzy w tym samym meczu rzucili 30+ punktów i trafili przynajmniej 5 rzutów z obwodu.
„Wiemy, co chcemy osiągnąć każdej nocy. Nasz sztab trenerski jest odpowiedzialny za ten sukces, my wykonujemy ich założenia. Jesteśmy skoncentrowani i wiemy, co mamy robić za każdym razem, gdy wychodzimy na parkiet” - mówił dziś James.
I tak w trochę ponad miesiąc Lakers z wątpliwej play-offowej drużyny stali się kontenderem z krwi i kości, na którego żaden zespół z Zachodu nie chciałby trafić.
#nba
„To jest masa punktów. Naprawdę. Pierwszą rzeczą, o której pomyślałem, było przypomnienie sobie skąd pochodzę. O tym, jak byłem mały i pokochałem ten sport. Miałem nadzieję, że któregoś dnia będę mógł grać na najwyższym poziomie. Niezmiernie się cieszę, że to mi się udało. To zaszczyt” - powiedział dziś po meczu LeBron.
Podczas transmisji pokazano też grafikę porównującą Jamesa z klubem New Orleans Pelicans, którzy mają staż w lidze raptem o rok dłuższy, niż 40-latek. Ale to LeBron ma o 152 zwycięstwa w sezonie regularnym więcej (1000 vs 848) i znacznie więcej wygranych meczów w play-offach (183 vs 22). Niby durna statystyka, ale świetnie pokazuje wielkość i długowieczność starego wygi.
Dzięki pokonaniu Pels 136-115 Lakers mają już siódme zwycięstwo z rzędu - to najdłuższa seria na Zachodzie. Wygrali też 17 z ostatnich 20 spotkań.
Mogłoby się wydawać, że wprowadzenie Luki Doncicia do zespołu potrwa jakiś czas - zwłaszcza, że roster drużyny nie został zbudowany pod niego. Tymczasem Doncić zaczyna coraz bardziej przypominać siebie. Dziś duet LeBron-Luka zrzucił się na 64 punkty. James zanotował 34 punkty, 5 trójek, 8 zbiórek i 6 asyst. Doncić był odpowiedzialny za 30 punktów, 8 zbiórek i 15 asyst. Trafił też 6 trójek.
Słoweniec stał się czwartym w historii Lakers zawodnikiem, któremu udało się zdobyć 30+ punktów i zaliczyć 15+ takich podań. A z kolei duet zapisał się w historii jako pierwsi Jeziorowcy, którzy w tym samym meczu rzucili 30+ punktów i trafili przynajmniej 5 rzutów z obwodu.
„Wiemy, co chcemy osiągnąć każdej nocy. Nasz sztab trenerski jest odpowiedzialny za ten sukces, my wykonujemy ich założenia. Jesteśmy skoncentrowani i wiemy, co mamy robić za każdym razem, gdy wychodzimy na parkiet” - mówił dziś James.
I tak w trochę ponad miesiąc Lakers z wątpliwej play-offowej drużyny stali się kontenderem z krwi i kości, na którego żaden zespół z Zachodu nie chciałby trafić.
#nba
