Moja opinia o grze.
Po 140 godzinach zdobyłem prawie wszystko, co było możliwe: stratagemy, ulepszenia statku, bronie, zapełniłem też stany magazynowe trzema rodzajami probówek oraz wypełniłem kredytami konto. Zostało mi mozolne wbijanie kolejnych poziomów i odblokowywanie kolejnych tytułów/rang, a także jedna przepustka premium (Polar Patriots), ale z tym mi się nie śpieszy. :') Regularnie grywam na najwyższym poziomie trudności, który przy zgranej ekipie nie stanowi wielkiego wyzwania.
Początkowo nie byłem przekonany, czy na pewno chcę kupić „Helldivers 2”. Zniechęciły mnie problemy techniczne z serwerami oraz fakt istnienia waluty premium możliwej do kupienia za pieniądze - nie jestem zwolennikiem chowania czegokolwiek za paywallem. Między innymi to było powodem, dlaczego przestałem grać w „Killing Floor 2”. Tripwire Interactive postanowiło sprzedawać fajne bronie, a darmowe były reskinami już istniejących. Świetny pomysł na zniechęcenie do grania. Obawiałem się, że w „Helldivers 2” może być podobnie.
Na szczęście moje wątpliwości zostały rozwiane przez kolegę, który powiedział, że walutę premium można na spokojnie zdobywać w trakcie gry. Rzeczywiście tak jest - super kredyty porozrzucane są po mapie w tak zwanych „interesujących miejscach”. Jak ma się pecha, to można w ogóle nie znaleźć kredytów. Normalnie zdobywa się z 10-40 podczas misji, jak ma się wyjątkowe szczęście, to można trafić także na 100 super kredytów - zdarzyło mi się to parę razy.
Istnieje także w pełni legalny sposób farmienia super kredytów. Wystarczy wejść na misję na najłatwiejszym poziomie trudności i odwiedzić wszystkie interesujące miejsca. Część z nich jest oznaczona takim żółtym laserem skierowanym w niebo, część trzeba znaleźć samemu - to nie jest trudne na tak małych mapach. W pięć minut można zwiedzić całą mapkę, a potem wystarczy polecieć z powrotem na okręt. Jak wspomniałem wcześniej, w ten sposób można zdobyć od 10 do 40 super kredytów.
Czy jest sens farmić? Jeśli komuś zależy na tym, by jak najszybciej zdobyć interesujące go bronie bez wydawania prawdziwych pieniędzy - czemu nie? Ja tak zrobiłem: tu godzinka, tam godzinka i zanim się obejrzałem, a odblokowałem wszystkie przepustki premium (jedna kosztuje 1000 super kredytów - 45 złotych w growym sklepie). Później wcale mi na tym nie zależało, a i tak w miarę szybko uzbierałem na kolejną. Na czerwcową (o ile twórcy utrzymają tempo wydawania przepustek co miesiąc) już mam odłożone miesiąc wcześniej.
Super kredyty można zdobyć także z wspomnianych przepustek. Z darmowych można zdobyć łącznie 750 - niestety, to nie wystarczy nawet na pierwszą płatną. Z płatnych zaś można „odzyskać” po 300 super kredytów.
Wiadomo, twórcy muszą na czymś zarabiać, chociaż wolałbym, żeby przyjęli strategię podobną do tej od twórców „Deep Rock Galactic” - czyli oferować kosmetyczną zawartość w ramach płatnych DLC. Dodam tylko, że kupiłem wszystkie takie DLC w przypadku „DRG”. :')
Bądź co bądź nie uważam, żeby było warto płacić za przepustki premium i szkoda, że Arrowhead Game Studios jak na razie nie dodaje nowych stron w darmowej przepustce.
Żeby nie było: to na szczęście nie jest gra pay to win. Moja ulubiona broń na roboty pochodzi właśnie z darmowej przepustki.
Skoro już rozwiałem wątpliwości, to czas przejść do meritum: jak się w to gra?
Krótko pisząc: „Helldivers 2” z miejsca stało się moją drugą ulubioną kooperacyjną grą (pierwsze miejsce zajmuje „Deep Rock Galactic”) i wciągnęło mnie tak bardzo, że przez dwa tygodnie siedziałem wieczór w wieczór i łupałem w nią razem z kumplami. Gdy po raz pierwszy wylądowałem na planecie i rzucił się na mnie rój robali, poczułem się, jakbym był Kosmicznym Żołnierzem. Zresztą, premiera „Helldivers 2” spowodowała wzrost zainteresowania filmem, a dzięki temu zapoznałem się także z powieścią. Widać sporo inspiracji ekranizacją książki i to jest na duży plus.
Robale są różne. Od najprostszych i najłatwiejszych do pokonania, przez bardzo skoczne i jednocześnie irytujące, aż po bardzo twarde i nieustępliwe. Niektóre kamuflują się i zakradają się od pleców, niektóre plują kwasem na odległość, a niektóre są ogromne i również okropnie uparte: podążają za graczem, żeby go zdeptać albo także opluć kwasem.
Żeby nie było nudno, jest także drugi rodzaj przeciwników: roboty. Podobnie jak w przypadku robali, dzielą się na łatwiejsze do zabicia i trudniejsze do zabicia. Co lepsze, i robale, i roboty wymagają odpowiedniej taktyki. Broń dobrze sprawująca się przeciw robalom może kiepsko radzić sobie z zabijaniem robotów i na odwrót. Dobrze, że twórcy to urozmaicili. W planach jest także trzecia wroga frakcja, ale o tym na razie cicho - Ministerstwo Prawdy dementuje wszystkie plotki.
Walczymy w zróżnicowanych warunkach. Czasem lądujemy na planetach w części pokrytych śniegiem (można robić śnieżki!), przez który postać brnie z trudem i lodem (postać się ślizga), planetach pustynnych, przemierzamy dżungle et cetera. Czasem musimy stawić czoła burzom piaskowym czy zamieciom śnieżnym albo zmagać się ze znienawidzonymi przez graczy ognistymi tornadami, które wydają się podążać za helldiversami.
Nie mam nic do zarzucenia grafice ani optymalizacji. Gram na średniobudżetowym sprzęcie kupionym dwa lata temu i spokojnie gram na najwyższych ustawieniach graficznych w rozdzielczości Full HD i mój komputer z reguły trzyma stałe sześćdziesiąt klatek na sekundę. Czasem zdarzają się spadki do około czterdziestu, ale nie ma tragedii.
W ręce graczy oddany został spory arsenał. Są shotguny, karabiny automatyczne, snajperki, broń laserowa bądź rażąca prądem. Są także różne warianty tych broni: na przykład karabin, który przebija średni pancerz albo strzelba strzelająca zapalającymi pociskami. Do tego różne rodzaje broni przybocznej. Granaty: zapalające, ogłuszające, kontaktowe, dymne i inne. Jest także sprzęt „pomocniczy”: różnego rodzaju karabiny maszynowe, wyrzutnie rakiet, granatniki, plecaki z amunicją czy dronem, który strzela do wrogów, tarcza osobista, jetpack et cetera.
Żeby tego było mało i gracz nie poczuł się osamotniony, czuwa nad nim wsparcie powietrze (o ile oczywiście je wybierze przed misją) oraz może przyzwać sobie różne wieżyczki. Jest sporo opcji do wyboru, jednakże...
NERFIENIE BRONI
Niestety, odnoszę wrażenie, że twórcy nie grają w swoją grę. Praktycznie wszystkie fajne bronie prędzej czy później są w jakiś sposób nerfione. Problem w tym, że często nie ma jakiegoś sensowniejszego zamiennika.
Na przykład Quasar: moim zdaniem jest obecnie najlepszą bronią na pancernych przeciwników, nieważne czy to boty czy robale. Co prawda trzeba go „naładować” przed oddaniem strzału, ale tytana potrafi zabić dwoma strzałami w główkę, chargera jednym, hulka także jednym, jak się dobrze wyceluje. Nie zużywa amunicji i nie trzeba go przeładowywać ręcznie - > wystarczy poczekać dłuższą chwilkę i jest gotowy do kolejnego strzału.
Inne wybory? Tak zwany przez mnie „palestyński RPG” początkowo był zabugowany i potrafił zabić całą drużynę. Z czasem zostało to poprawione, ale ma ograniczoną amunicję. Inna wyrzutnia działa jak Javelin - namierza wrogów. O ile to namierzanie rzeczywiście działa. Inna broń z kolei jest świetna, ale również ma ograniczoną amunicję i żeby ją przeładować, trzeba się zatrzymać. Teoretycznie można ją przeładowywać razem z towarzyszem, za co jest nawet osiągnięcie do zdobycia, ale wtedy to dwie osoby stoją w jednym miejscu. A przy przeważających siłach wrogów stanie w miejscu to najgorsza rzecz, jaką można zrobić.
Twórcy zamiast nerfić dobre bronie, powinni sprawić, by rzadziej wybierany ekwipunek był na tyle atrakcyjny, żeby w ogóle pomyśleć o zmianie.
Dla porównania wspomnę ponownie o „Deep Rock Galactic”, gdzie broni jest o wiele mniej, ale wszystkie wydają się przemyślane, tak samo jak przemyślane są ich ulepszenia i tak zwane „overclocki”, które czasem prawie całkowicie zmieniają działanie broni. I odkąd twórcy udostępnili możliwość losowego wyboru ekwipunku, gram w ten sposób cały czas. Czasem trafia się przekokszony zestaw, czasem taki, że naprawdę trudno się gra, ale przynajmniej próbuję nowych połączeń. Brakuje mi tego w „Helldivers 2”. To jest problematyczne szczególnie na wyższych poziomach trudności, w przypadku których trzeba kierować się ekonomią a nie frajdą. Na szczęście zdecydowana większość sprzętu sprawia radość z korzystania.
NIEDOKOŃCZONA GRA
Czasem odnoszę wrażenie, że twórcy nie do końca panują nad swoją grą i często dodane przez nich nowe rzeczy po prostu nie działają.
Na przykład pojawiły się ulepszenia statku czwartego poziomu, które oferują nowe bonusy, jak to, że broń z stratagemów ląduje wypełniona amunicją . Oczywiście nie działały na początku, trzeba było czekać na łatkę naprawczą.
Wydłużyli czas potrzebny do schłodzenia Quasara po oddanym strzale? Oczywiście, że nie poprawili paska na HUDzie, który obrazował, ile czasu zostało do ponownego użycia broni. Przez to wyświetla się, że niby powinna być już schłodzona, mimo to wciąż jest nieaktywna.
Albo to, że udostępniona w ramach nowego warbanda broń nie wyglądała nawet tak, jak na trailerze.
Lub wspomniany wcześniej palestyński RPG, który miał źle zaprojektowaną detekcję przeciwnika i detonował się na byle czym, najczęściej na towarzyszach. Twórcy zrzucili to na „fazę eksperymentalną”, co niby pasowało do lore.
Namierzanie Speara do dzisiaj nie zostało naprawione.
Niektóre inne znane bugi występują do dzisiaj.
Czasem nie otrzymuje się medali za wykonane przez społeczność Ważne Zadanie albo otrzymuje się je ze sporym opóźnieniem.
Z reguły nie są to jakieś spore rzeczy, ale istnieją i gdzieś tam kłują w bok.
Prawdopodobnie to wina działania pod szyldem Sony, które być może wymusza na Arrowhed Game Studios comiesięczne wypuszczanie nowych płatnych przepustek, byleby tylko wyciągnąć pieniądze od graczy. I przy ograniczonych mocach przerobowych może im po prostu nie starczać czasu na przetestowanie wszystkiego.
Przynajmniej taką mam nadzieję, że to spowodowane jest naciskiem wydawcy, a nie nieudolnością czy lenistwem twórców. I chyba poniekąd zostało to potwierdzone: ostatnio ktoś z zespołu twórców zdradził, że hełmy, które obecnie pełnią funkcję wyłącznie estetyczną, miały oferować różne bonusy. Na przykład hełm medyka miał pokazywać stan zdrowia. Ponoć nie wystarczyło im czasu ma zaimplementowanie tego.
CZY WARTO KUPIĆ TĘ GRĘ?
Szczerze: nie wiem.
Z jednej strony bardzo polecam. Niemożebnie mnie wciągnęła i gram praktycznie codziennie: głównie po to, żeby zrobić dzienną misję, w weekendy dłużej, bo z kumplami. Sprawiła mi ogrom radości i nawet zachęciła do tego, żeby włączać nagrywanie, ponieważ często zdarzają się przezabawne sytuacje. Na przykład mój Azorek (taki dron, który strzela wiązką laserową) przez przypadek odpalił wielką bombę, przy której akurat stał kumpel. xD
Bardzo podoba mi się także powiązanie rozgrywki z tworzoną historią. Na przykład gracze otrzymali zadanie: ewakuować dwie planety, na której prowadzone były prace nad nowym sprzętem, palestyńskim RPGiem i minami przeciwpancernymi. I gracze musieli wybrać, ponieważ mogli dostać od razu tylko jedną nową zabawkę. Na przetransportowanie drugiej nie wystarczyło czasu.
Albo inna sytuacja, kiedy środek owadobójczy, który w założeniach miał redukować społeczność robali na planetach, sprawił, że niektóre stały się odporne i zaczęły się mnożyć na potęgę, co przełożyło się na znaczne zwiększenie ich liczebności podczas misji. Ten stan utrzymywał się, dopóki gracze nie wykonali Ważnego Zadania, w którym mieli wyłączyć wieże rozprzestrzeniające ten środek.
Najfajniejsze jest to, że tak zwany Mistrz Gry (albo Joel) trzyma pieczę nad rozwojem historii i bierze pod uwagę zwycięstwa graczy, jak i ich porażki. Na przykład niedawno ponownie otrzymali szansę zdobycia min przeciwpancernych, tylko musieli przerobić 2 biliony robotów na materiały produkcyjne. Nie udało się to im, więc produkcja min ponownie się opóźniła. Super sprawa!
Rozgrywka także jest miodna. Bronie mają kopa, wybuchy wyglądają na potężne, w grze pojawia się także licznik zabójstw w serii (mnie udało się zabić z 60, kumpel miał wynik powyżej 100!), robale i roboty fajnie się rozpadają, wybuchają. Postacie też wydają się czerpać radochę z eksterminacji wrogów. Na przykład jak strzelałem ciągłą serią z karabinu maszynowego, to moja postać zaczęła się śmiać jak psychopata. : D Ogółem postacie często krzyczą różne kwestie albo po prostu z bólu.
Helldiverzy giną często i gęsto, równie szybko wracają z powrotem do bitwy. Według oficjalnych danych Ministerstwa Prawdy średnia przeżywalność wynosi od minuty do godziny, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że zdarza się nawet kilka sekund. :') Przeciwnicy, przypadkowo spuszczone naloty na głowy, przyjacielski ogień zupełnie przypadkowy lub zamierzony, nieprzyjazne otoczenie - zagrożeń jest sporo, ale tym lepiej. :')
Da się też grać z losowymi ludźmi, jednakże polecam hostować misje. Gra potrafi czasem wywalić do pulpitu albo zgubić połączenie z serwerem - raz miałem tak, że wyrzuciło mnie kilkadziesiąt sekund przed przylotem wahadłowca. Czterdzieści minut oraz wszystkie zebrane próbki poszły w piach.
Zdarzają się też narwani gracze albo tacy, którzy nie potrafią grać. Jestem bardzo wyrozumiały, jeśli chodzi o brak umiejętności: ostatnio graliśmy z kumplem i losowym graczem, który ciągle umierał na najwyższym poziomie trudności, mocno nadwyrężając nasze zapasy uzupełnień. Czy go wyrzuciliśmy? Oczywiście, że nie.
Innym razem zaś trafiłem na niby doświadczonego gracza (sądząc po poziomie), który grał tak, jakby do jego komputera dorwał się młodszy brat - przez piętnaście minut walczył w jednym miejscu, zamiast zerwać kontakt z wrogami i pójść w stronę celu misji. Praktycznie całą misję wykonałem sam.
Oczywiście to pojedyncze przypadki - większość misji z losowymi ludźmi odbyła się bez problemów. Z niektórymi można nawet pogadać (gra oferuje wbudowany czat głosowy, niestety domyślnie otwarty), ale wiadomo, o wiele lepiej gra się z kumplami, z którymi można pośmieszkować. I którzy nie obrażą się, jeśli „przez przypadek” dostaną półtonówką w twarz. :')
Z drugiej strony niedopracowanie gry, czasem dziwne decyzje twórców odnośnie nerfienia broni - nie udało mi się dotrzeć do wybuchowej kuszy, zanim ta została znerfiona i prawie że nie nadaje się do użytku na najwyższym poziomie trudności, nacisk na comiesięczne wydawanie nowych przepustek i niedostateczne (albo wręcz brak) testowanie nowych rzeczy (z najnowszej przepustki interesuje mnie tylko jedna broń z oferowanych czterech...), ostatnia afera z PSN i Sony, które wycofało „Helldivers 2” z sprzedaży w wielu krajach. Populacja graczy dość mocno spadła po początkowym sporym zainteresowaniu - z 274k i 458k w peaku na Steamie w lutym do 88k miesięcznie i 200k w peaku.
Dlatego trudno powiedzieć, czy jestem w stanie polecić grę z czystym sercem. Nie ukrywam, że trochę mi się przejadła po tych 140 godzinach i podejrzewam, że nie jestem w tym odosobniony - pewnie stąd spadek w liczbie graczy.
Jednakże jestem podekscytowany rozwojem historii w grze. Ostatnio twórcy ogłosili rozpoczęcie Drugiej Galaktycznej Wojny, co napawa mnie nadzieją na ciekawsze misje, niż mieliśmy do tej pory. Mam również nadzieję, że posłuchają graczy narzekających na nerfy i skupią się na dopracowaniu gry zamiast na dostarczaniu nowej zawartości.
#gry #steam #helldivers2 #przemyslenia
@cyberpunkowy_neuromantyk taguj #gruparatowaniapoziomu . Świetny wpis. Sam czekam na wersję Xboxową, ale chyba się nie doczekam
@Tylko-Seweryn
Dziękuję bardzo za miłe słowa. : )
Ostatnio jak pojawiła się w grze informacja o rekrutacji wszystkich zdolnych do służby w SEAF ochotników, to śmiano się, że gra zostanie w końcu wypuszczona na Xboxa. :')
@Tylko-Seweryn jbc to nikt nad nią nie pracuje i nie ma w planach
@ZmiksowanaFretka to będę czekał jak Pececiarze na Bloodborne'a
To się nazywa porządna recenzja! Nigdy nie grałem a mam wrażenie że wiem już wszystko o tej grze
@Mazski
Nigdy nie grałem a mam wrażenie że wiem już wszystko o tej grze
Też niedobrze - niewiele Cię zaskoczy. :')
Bądź co bądź nie napisałem o wszystkim. Starałem się ująć esencję gry oraz jej główne bolączki.
Dziękuję za miłe słowa!
@Tylko-Seweryn @Mazski @AbenoKyerto @lowca @bojowonastawionaowca @artur-szczepaniak @DiscoKhan @Helio09. @Spider @Chunx @ErwinoRommelo @Jarosuaf @PaczamTylko @Hoszin
Jeszcze dopiszę, bo kolega słusznie zauważył, że nie rozwinąłem bardziej jednego bardzo ważnego zagadnienia. Niestety, nie mogę już edytować posta.
Naloty są podzielone na dwa rodzaje: z wykorzystaniem Orła i naszego statku-bazy-niszczyciela.
Orzeł ma ograniczony zasobnik (miejsce w ładowni można powiększyć kosztem bezpieczeństwa i komfortu pilotki - gra jest przepełniona humorem :')) bomb różnego rodzaju: kasetowych, dymnych, ogromnej ważącej 500 kg i tak dalej. Charakteryzuje się większą częstotliwością użycia, jednakże po zrzuceniu wszystkich bomb Orzeł musi wrócić na niszczyciela, żeby się załadować. Chociaż można go wysłać także wcześniej.
Z kolei niszczyciel może strzelać salwami albo orbitalnym laserem. Częstotliwość jest rzadsza, ale teoretycznie są bardziej śmiercionośne. Teoretycznie, bo osobiście o wiele lepiej sprawdza się Orzeł.
Fajne jest to, że wsparcie lotnicze dostępne jest tylko przez określony czas. Z reguły na krótkie misje mamy 12-15 minut (zniszczenie baz robotów/rojów robali bądź eksterminacja określonej liczby), na długie aż 40 minut. W dobry dzień można wyrobić się w o połowę krótszym czasie, jednakże czasem opór przeciwników jest tak silny, że można przekroczyć przeznaczone 40 minut. Wtedy nasz niszczyciel opuszcza orbitę, a my jesteśmy pozostawieni na pastwę losu. No, nie do końca - Dowództwo wysyła po nas wahadłowiec, który ma nas zgarnąć.
Przylot wahadłowca też swoje trwa - zazwyczaj dwie minuty. Czasem, przez różne czynniki, czas jest wydłużony nawet do trzech minut. Kilkukrotnie zdarzyło się, że skończyły nam się uzupełnienia, nie mieliśmy już wsparcia powietrznego, a przy życiu pozostał ostatni z nas, który panicznie uciekał przed wrogami w nadziei, że uda mu się przeżyć do przylotu wahadłowca i uciec z planety. Niezapomniane wrażenia. : D
Z używaniem strategemów wiąże się konieczność wciskania odpowiedniej kombinacji za pomocą strzałek na klawiaturze. To też świetna opcja - teoretycznie nie można biegać i jednocześnie wciskać kombinacji, jednakże w praktyce można zmienić ustawienie klawiszy i sobie to ułatwić. Ja tego nie zrobiłem. Jakoś lubię dreszczyk emocji, towarzyszący wciskaniu strzałek, gdy za mną biegnie chmara wrogów albo akurat zbliża się tytan, a ja stoję przy konsoli i staram się wykonać ostatni cel misji. :')
@cyberpunkowy_neuromantyk jak ma się przyszły rozwój gry? czy będą regularne dodatki wnoszące sporo nowego?
@Anno-Nymus
Nie wiem.
Z takich regularnych rzeczy to są comiesięczne przepustki premium, które oferują nowe bronie, pancerze, granaty i kosmetyczne rzeczy.
Jest też subreddit poświęcony przeciekom z nadchodzących rzeczy, ale nie odwiedzam go, żeby sobie nie psuć niespodzianki.
"CZY WARTO KUPIĆ TĘ GRĘ?"
Otóż zdecydowanie nie. Jakkolwiek dobra by nie była to ma jeden zajebiście poważny mankament o którym powinno się pisać w każdej recenzji a niestety jest on pomijany (także i w tym przypadku).
Mianowicie - żeby pograć na PC konieczne jest zainstalowanie rootkita który nawet przy wyłączonej grze miesza w plikach użytkownika i robi z nimi co chce. Może je przesłać gdziekolwiek bez żadnego powiadomienia, może coś usunąć, może coś dodać, generalnie może wszystko bo ma najwyższy poziom uprawnień. Ale oczywiście nie ma w tym nic złego bo oficjalnie owy rootkit określany jest jako anticheat. Pytanie po jaką w ogóle cholerę w coopie bez rankingów jakikolwiek anticheat. To nie ma absolutnie żadnego sensu i gracze od samej premiery powinni bombardować ten tytuł negatywnymi recenzjami i wtedy by ten szajs został usunięty. Ale nie, gracze dopiero się oburzyli jak się okazało że będą musieli linkować grę z kontem Sony.
Niestety ale po raz kolejny gracze udowadniają że można ich dymać o ile tylko produkt jest fajny. Wcześniej były batalie o to żeby nie zamawiać preorderów i gracze dalej zamawiają preordery a twórcy wydają niedokończone placki z powycinanym contentem i wklejonym jako dlc. Ale mają oni na to zielone światło od samych graczy. Po Helldiversach kolejne korpo podchwycą że można dorzucać do gier rootkity i inwigilacja graczy i kontrola nad ich systemami ruszy pełną parą. Ale nikogo to najwyraźniej nie wzruszy. Smutne czasy.
@FajnyBober rootkity są dostarczane z grami od kilkunastu lat już
@FajnyBober Nie żeby co ale cały system operacyjny na którym grasz to jedno wielkie spyware które może robić z plikami na twoim kompie co tylko chce i dokładnie to właśnie robi. Myśle, że kolejny antycheat do kolekcji nie robi już żadnej różnicy. A co mądrzejsi mają np osobne systemy pod granie.
@FajnyBober to nie musisz grać, zabawę z gry zostaw nam. Bombardowanie gry za antycheata w 2k24, zalatuje linuksiarzem XD
Zostawiam, chcecie to się bawcie za cenę własnej prywatności.
I nie, to nie bombardowanie za antycheata tylko za rootkita.
Twórcy mogli zastosować antycheata (chociaż w tego typu grze to i tak jest mega bez sensu no ale już pomijając) który nie byłby tak inwazyjny jak to gówno które jest aktualnie. No ale smaczne dane użytkowników, a użytkownika łatwo skusić dobrym produktem.
Istnieje także w pełni legalny sposób farmienia super kredytów. Wystarczy wejść na misję na najłatwiejszym poziomie trudności (...)
@cyberpunkowy_neuromantyk Juz to połatali parę tyg temu. Teraz po wejściu na tę samą mapę, SC wprawdzie się odnawiają, ale po ponownym zebraniu nie naliczają się juz na konto gracza. Zmniejszyła się też (podobno, brak oficjalnego potwierdzenia) średnia ilość SC na mapę. Z jednej strony zrozumiały ruch bo to jedyna rzecz do kupienia za pieniądze, z drugiej widać że Srony próbuje przykręcać śrubę graczom.
Na szczęście, za same SC idzie kupić warbondy, ale żeby odblokować ich zawartość trzeba grać i zarabiac medale. Nie ma dróg na skróty i to się chwali.
@Stashqo
A to nie wiem - u mnie dalej działa, tylko że nigdy nie próbowałem wejść na tę samą mapę. Po prostu rozpoczynałem nową misję. Zwiedzenie całej mapy na najłatwiejszym poziomie trudności to raptem pięć minut, więc nie próbowałem bawić się w próby zrespienia przedmiotów w dokładnie tych samych miejscach. :')
Dopóki można zdobyć super kredyty po prostu je znajdując, dopóty nie będę aż tak narzekał na rzeczy schowane za paywallem.
@cyberpunkowy_neuromantyk w DRG mam 1600 godzin i koło helldivers 2 chodziłem dość długo. W końcu kupiłem pograłem chwilę (fakt mniej niż 2 h) i zwróciłem. Idea bardzo mi się podoba ale mapy wydają się płaskie. Najbardziej razi brak współpracy. Przez te niecale dwie godziny nie trafiłem na nikogo kto odpowiedzialby na chacie czy przez mikrofon. Może kiedyś jak będzie na promoce znów podejdę.
@banan-smietana
Na pewno nie ma co porównywać „DRG” do „Helldivers 2” - jedno dzieje się pod powierzchnią planety, drugie na powierzchni planety, więc wiadomo, że mapy będą zupełnie inne.
Co do braku współpracy: problem jest analogiczny - mam wrażenie, że bardziej ogarnięci gracze dosyć szybko przeskakują na najwyższy poziom trudności, a odblokowanie go zajmuje trochę dłużej niż dwie godziny. :')
Z update na update jest pula nowych nerfów i bugów. Osobiście polecam exploit na nieskończone granaty. Klikasz 4 i wyrzucasz 3 granaty w powietrze jak zostanie ostatni bez przybliżenia/celowania PPM. Spamujesz menu strategemów(w moim przypadku zmieniłem na klawisz C) klikasz w to jak najęty z ostatnim granatem w ręce, w międzyczasie dołączasz LPM jakbyś chciał rzucić granat ale menu strategemów blokuje. Przestajesz klikać c/ctrl klikając dalej rzut, w momencie gdy aktywuje się animacja rzucania granatu(postać w miedzyczasie rzeczywiscie rzuci ten ostatni granat) przestajesz klikać rzut i spamujesz chwilkę menu strategemów. W tym momencie w twojej kieszeni pojawia się 4 294 967 295 granatów.
@cyberpunkowy_neuromantyk Nie mam ekipy do grania, ostatnio udało mi się w końcu dołączyć do ogarniętych ludzi i zrobić misje na poziomie 7. W końcu wpadły jakieś ultra rzadkie sample.
Mam te same odczucia w stosunku do Deep Rock Galactic, rewelacyjny coop, świetnie zbilansowana gra. Plus społeczność na luzie.
@d_kris
W takich sytuacjach zastanawiam się, czy nie założyć serwera discordowego dla osób szukających ludzi do grania w co-opy.
Im wyższy poziom trudności, tym większa szansa na spotkanie bardziej zaawansowanych graczy. : )
@cyberpunkowy_neuromantyk w sumie dobry pomysł. Przydalby się discord "HejtoGaming", można by okazjonalnie pograć i pogadać o pierdołach.
Zaloguj się aby komentować