Meleg - Civet Cat Chypre
Pierwsza minuta tego zapachu to jedno z lepszych olfaktorycznych doznań, jakich doświadczyłem. To tak, jakby w dość wilgotnym, mieszanym lesie z przewagą iglaków, o obfitym poszyciu z mchu i porostów znaleźć krzew jaśminu i wejść w jego gąszcz za nagłą potrzebą. I podczas tego wejścia odkrywamy, że ktoś przed nami już kiedyś wpadł na ten sam pomysł. I my w ten pomysł wdeptujemy. Ale nie jest to takie świeże premium - nic z tych rzeczy. To ten bardziej odleżakowany, przyschnięty vintage. Taki, co to go już nawet muchy nie chcą. To, co dla nich najlepsze, skrywa się w tym wysezonowanym produkcie pod przyschnietą, twardą acz kruchą skorupką i jest totalnie niedostępne dla tych stworzeń - musiałyby bowiem na tym etapie nauczyć się korzystać z narzędzi by dostać się do środka. A na to są zbyt prymitywne.
Jednak człowiek - choć na tle całego królestwa zwierząt niemal doskonały to wciąż nieuważny - z łatwością jest w stanie zniszczyć tę bądź co bądź delikatną konstrukcję i wykonać na niej poślizg, czasem nawet zakończony niezdarnym saltem w tył - bo i tak w historii ludzkości bywało - tym samym wydobywając ze środka resztki szlachetnego aromatu.
Niewzruszony jaśmin oraz wilgotny, śpiący mech wciąż wydzielają swoje kuszące wonie. Jednak od tej chwili uzupełniają je nowe brzmienia: fekalne, niemal orzechowe, nad wyraz zwierzęce. Petarda.
Ten stan trwa przez kilka chwil. Wszystko to dość szybko ścisza się, redukuje. Ucieka. Skojarzenia pozostają, lecz te trudniejsze nuty - a dla mnie akurat tutaj najbardziej atrakcyjne - bardzo łagodnieją. Zapach jest naprawdę elegancki i kuszący. Wilgotne leśne, mszane i kwiatowe (bardziej jednak różane niż jaśminowe), może lekko bagienne klimaty z wyraźną lecz gładką dozą cywetu. Kompozycja naprawdę bogata i wszechstronna, bo zarazem słodka, przyprawowa, zwierzęca i kwiatowa. Tonka nie denerwuje, choć powinna. Tak miła, że jej nie zidentyfikowałem. Blend mistrzowski - tak zgaduję. Projekcja umiarkowana.
Zapach: 8/10 (otwarcie: 9,5)
@Lodnip - wielkie dzięki!
#perfumy #recenzjeperfum #meleg
Propsy za recke. Bede musial kiedys poznac tego wlasnie i jeszcze birch i russian leather.
@pomidorowazupa i jeszcze honey deer musk, bo ten był chyba najbardziej zwierzęcy byczq
@Lodnip oo en tezl;D
Pół tagu poszło do lasu na testy XD
@saradonin_redux xD
@dziadekmarian zdecydowanie lepiej się czyta niż moje notatki robocze/robotnicze
@dziadekmarian o cie, wlazłem na stronę melega, travele 10ml wprowadził. Po wypłacie chyba zrobię zakupy
@Lodnip przyznaj, to te "pure civet" tak skusiło
PS. ale Temple of Horus i Mushin to sam bym powąchał
@saradonin_redux trochę tak
@dziadekmarian świetna się czyta Twoje opisy! W podobnych klimatach polecam Ensar Oud Musc Gardenia - moje pierwsze spotkanie z tym zapachem to jakby ktoś zrobił papierzaka pośrodku lasu
@pedro_migo a mi pachnie jak szare mydlo xD jak za te pieniadze to wielka kaszana
@pomidorowazupa na mnie dopiero w drydownie piżmo robiło się mydlane, a tak to było brudne, jak ukryte w chwastach i wytarzane w ziemi
Zaloguj się aby komentować