Komentarze (2)

tomasz.mintorski

Będąc w liceum napisałem w turbopascalu grę o bardzo podobnych założeniach, nieco gorszej grafice (EGA, czasy 286), nazywała się "birdy.exe".

Gra również rozprzestrzeniła się nagle i niekontrolowanie powodując nie tylko problemy z koncentracją uczniów na lekcjach, ale także niszczenie sprzętu.

Po odkryciu kolejnej niesprawnej klawiatury w sali komputerowej przez nauczyciela dostałem nakaz usunięcia wszystkich kopii tej gry. Kto jednak wie, na czym polega IT, ten doskonale też wie, że było to zadanie niewykonalne. Poskutkowało to dla mnie banem na salę komputerową.

Aby ratować dupę, musiałem wspiąć się na swoje "wyżyny programistyczne". Wykorzystałem komputerową ignorancję moich kolegów i napisałem TSR-a (terminate and stay resident), który wykrywał zbyt szybkie naciskanie klawiszy kursora. Wtedy wprowadzał coraz częstsze "pauzy" skutecznie uniemożliwiając grę. Tego TSR-a dopisałem do autoexec.BAT-a każdego kompa pod jakąś mylącą nazwą typu network.EXE

Fakt, że mieliśmy PXE niesamowicie pomogło mi zaimplementować ten "hack". Po pierwsze nikt nie myślał o edycji autoexec.BAT, bo było to upierdliwe z poziomu użytkownika. Po drugie nikt nie znał zbytnio skrótów klawiszowych, zaś F5 i F8 (skip/bypass autoexec.BAT/config.SYS) weszły sporo później.

Oficjalnie utrzymywałem, że "przejście z netware 3.11 na 4.01 spowodowało niewydajność komputera i takie zakłócenia". Dzieciaki łyknęły ściemę, a ja wróciłem do komputerowni. I choć już niczym zbity pies, to bogatszy w zajebiste doświadczenia.

Zaloguj się aby komentować