@L4RU55O akurat to nie kwestia higieny. W dawnych terenach imperium rzymskich był rozpowszechniony cotygodniowej kąpieli w łaźniach publicznych, na codzień czy co drugi dzień tak jako tako a raz w tygodniu się porządnie wyszorować. Nawet były przesądy, w czwartek się kąpie chciwy, w środę świetojebliwy - no coś w tym stylu.
Żydzi zaś tych łażni unikali albo czasem mieli wprost zakaz wstępu.
Później przez obserwacje, że ludzie się zarażali nawzajem w łaźniach w zachodniej Europie nastąpił upadek higienniczny który trwał - a częściowo dalej trwa - aż do czasów nowożytnych i rozwinięcia się medycyny. Właśnie średniowiecze bylo względnie higieniczne - przynajmniej po wiekach ciemnych. Problem z higieną nastąpił po epidemii czarnej śmierci po mylnych skojarzeniach czemu łaźnie doprowadzały do roznoszenia choroby. Uważano, że podczas kąpieli otwierają się pory w ciele i przez te otwarte pory choroba dostaje się do ciała przez co wykształceni ludzie zaniedbali się pod względem higieny. Ale już chłopstwo nie, pan cuchnął niemiłosiernie ale chłop się mył w rzece itp. No w zimę mogło być z tym gorzej.
Znowu u nas łaźni publicznych nie było, ludzie musieli się kąpać w swoich domach - no sporo roboty i noszenia wody ze studni, niektórym się nie chciało, no cóż... Ale do kościoła brudasów nie wpuszczano a znowu nie chodzić do kościoła to skandal obyczajowy także raczej tragedii nie było. Brak tych łaźni przy dżumie to był pozytyw. Ale generalnie u nas te złe zwyczaje z zachodu się zasadniczo nie przyjęły i poziom higieny stał na znacznie wyższym poziomie zwłaszcza, że wielu szlachciców miało tą fazę na imperium rzymskie i starano się naśladować rzymski obyczaj co również oznaczało dbałość o higienę osobistą.