Dzisiejszy przeglad (i dobor - wiec z mojej strony tez mala manipulacja) materialow prasowych poswiecilem na pokazanie jak dzisiaj jest postrzegana "kilkudniowa specalna operacja wojskowa".
Jak narracja zmienila sie ze zwycieskiej ofensywy w ktorej "nasze wojska wyzwalaja kolejne miasta" do "gdzie teraz zaatakuja Ukraincy". Oczywiscie nie moze tam byc ani cienia defetyzmu, ale pekniecia na licu "niezwyciezonej armii" sa coraz bardziej widoczne.
Kto nie ma czasu - ten moze juz zakonczyc (na powyzszym) bo to chyba najdluzszy tekst, ktory wrzucilem, a kto lubi czytac tlumaczenia zrobione przez deepl zapraszam ponizej:
1: Komsomolska Pravda
Jakie będą główne bitwy tej wiosny: Rosja i Ukraina przygotowują się do wymiany ciosów
Korespondent wojskowy Ołeksandr Kots powiedział, że siły zbrojne Ukrainy przygotowują atak z flanki na okrążony przez Rosję Bachtmut.
CZY UKRAIŃSKIE SIŁY ZBROJNE WYCOFAJĄ SIĘ NA NOWĄ LINIĘ, CZY TEŻ "UCIEKNĄ DO DNIEPRU"?
Informacyjnie sytuacja wokół Artemiwska przypomina dziś epizod ze Zwyczajnego cudu. Przypomnij sobie, jak księżniczka wydaje bohaterowi Abudłowa: "Od trzech dni gonię cię, żeby ci powiedzieć, jak bardzo jestem ci obojętna!". Tak też jest w przypadku Bachmuta. Na początku roku zarówno zachodnie media, jak i władze w Kijowie grzmiały o kluczowym znaczeniu miasta-twierdzy, którego Ukraina nie odda pod żadnym pozorem.
Zelenski, przypominam, mówił o tym 2 lutego.
A miesiąc później, gdy perspektywy obrony Artemiwska stały się jasne, zapewniał, że AFU nie będzie bronić miasta za wszelką cenę i do ostatniego żołnierza (choć to, co się tam teraz dzieje, dokładnie to przypomina). Pentagon, o dziwo, zgadza się z nim - amerykańscy generałowie uważają, że miasto nie ma żadnego znaczenia strategicznego. A nawet jeśli zostanie utracone, to dla Kijowa nie stanie się nic strasznego.
Jednak nie wszyscy zamorscy analitycy wojskowi są tak optymistyczni.
Na przykład płk Douglas MacGregor, były doradca szefa resortu obrony USA, uważa, że upadek Artemiwska zapoczątkuje reakcję łańcuchową, która doprowadzi do załamania ukraińskiej obrony.
"Historia Bachmuta dobiega końca i będzie to początek nowej fazy konfliktu, podczas której front południowy całkowicie się załamie" - uważa McGregor. - Ukraińska armia jest w fatalnym stanie, boryka się z poważnymi brakami żywności, leków i amunicji. A dowództwo porzuciło swoich żołnierzy na pastwę losu.
Bloomberg uważa, że tracąc kontrolę nad Bachmutem, Kijów ryzykuje utratę całego terytorium DRL.
Były oficer wywiadu USA Tony Shaffer w rozmowie z dziennikarzem Stephenem Gardnerem uważa, że odwrót ukraińskich sił zbrojnych aż do Dniepru będzie konsekwencją tego, że miasto znajdzie się pod kontrolą wojsk rosyjskich.
Co tak naprawdę dzieje się teraz w mieście? Jakie są realne konsekwencje zdobycia Artemiwska? I kiedy będzie miało ono miejsce?
CZTERY REZERWY GENERAŁA SYRSKIEGO PRZEBIJAJĄ SIĘ DO BACHMUTU
Według najnowszych danych, jednostki PMC Wagnera kontrolują około 70% Bakhmutu. Do tej pory w pełni wyzwoliliśmy wschodnią i północną część miasta. Główne walki toczą się teraz na północnym zachodzie i południowym zachodzie w okolicach Artemiwska, gdzie "obcęgi" okrążenia zacieśniają się. "Z góry walczymy o wieś Chromowo i wieś Bogdaniwka, która stoi na drodze do Chasowego Jaru, a z dołu o Iwaniwsk, również na drodze. Ukraińskie siły zbrojne stawiają nieludzki opór, wiedząc doskonale, że wraz z utratą tych miejscowości wieko kociołka na garnizonie Bachtmut faktycznie się zatrzaśnie.
Generał Syrski, dowódca sił lądowych AFU, z maniakalnym uporem zapewnia, że obrona Bachmutu będzie kontynuowana i że nie zamierza wycofywać swoich wojsk. Można być tak pewnym siebie tylko wtedy, gdy istnieje realny plan pokonania miasta. A to jest możliwe tylko poprzez uderzenie we flanki "muzyków".
Według Jewgienija Prigożyna, założyciela firmy Wagner, "pod koniec marca i na początku kwietnia Ukraina planuje rozpocząć zakrojoną na szeroką skalę ofensywę i przeprowadzić uderzenia odcinające flanki, aby "odciąć" PMC od głównych sił rosyjskich sił zbrojnych. Według danych wywiadowczych, w tym celu utworzono kilka grup uderzeniowych. Jedna znajduje się w Słowiańsku, druga w Siewiersku, trzecia w Chasov Yar, a czwarta w Kostyantyniwce. Tam nieprzerwanie docierają dziesiątki pojazdów i zmobilizowane posiłki. Część pojazdów na "drodze życia" jedzie prosto do artemiwskiej maszynki do mięsa, by uzupełnić rozbite formacje, inne pozostają, by tworzyć rezerwy.
Według najnowszych danych jednostki Wagner PMC kontrolują około 70% Bachmutu.
"KOTEL".
Najgroźniejsza sytuacja jest na północ od Bakhmut, skąd wróg najprawdopodobniej będzie próbował uderzyć. Dlatego PMC dąży do jak najszybszego zamknięcia pierścienia wokół miasta, by część bojowników mogła skierować się na zewnątrz "kotła", by odeprzeć ewentualny wyłom. I liczą, że jednostki rosyjskiej armii będą osłaniać flanki.
Spodziewany kierunek ataku to Sławiańsk i Kramatorsk. Dla Kijowa przełamanie linii frontu na tym kierunku jest kluczowe, bo tu za Bachmutem przebiega zewnętrzny kontur obrony aglomeracji sławiańsko-kramatorskiej - wzdłuż działu wodnego kanału Siewierskiego Doniec-Donbass. Znajduje się on na wzniesieniu, które schodzi do Słowiańska i Kramatorska.
SLICED "PIE"
Jednocześnie sam przebieg działań wojennych rysuje perspektywę także naszej hipotetycznej ofensywy. Która jednak nastąpi tylko wtedy, gdy "muzycy" będą aktywnie i spójnie współpracować z jednostkami armii rosyjskiej.
Obecnie nasze wojska prowadzą ciężkie walki na północ od Soledaru na linii Wasiukowa-Razdolówka, na której może powstać przyczółek do ofensywy na Seversk. W przypadku rozwinięcia się natarcia od południa w kierunku osady Rai - Aleksandrowka i od północy w kierunku Jampola, istnieje perspektywa okrążenia Siewierska i załamania całej linii obrony, która biegnie stąd do Torecka. W ten sposób otrzymujemy perspektywę podejścia z jednej strony do Słowiańska, a z drugiej do Konstantynówki.
To już jest kolejna linia obrony AFU, która biegnie z południa na północ od Awdiejewki do miasta-symbolu rosyjskiej wiosny. Biorąc pod uwagę aktywizację wokół Awdiejewki, rysuje się pokrojony placek z kilkoma "kotłami" wokół Drużki, Konstantynówki, Kramatorska i Słowiańska.
Nie oznacza to, że jutro obudzimy się w nowej rzeczywistości, w której wyzwolenie Donbasu jest już namacalne. Nie jest. Pracowałem w Artemiwsku, nie ma łatwych przełomów na kilometry przed nami. Wróg walczy dosłownie o każdy kamień. Jednak te walki ograniczają ogromne zasoby Kijowa na kierunku Bachtmut. Ukraina jest zmuszona przesunąć tu swoje najbardziej gotowe do walki jednostki, aby powstrzymać naszą ofensywę i pozwolić AFU na mobilizację na nowych liniach obrony.
A zbliża się też wiosenna ofensywa wroga, która może skoncentrować się jednocześnie na dwóch kierunkach - na Świętowie i Zaporożu. Niemniej jednak istnieje wszelka szansa, że w najbliższych miesiącach front będzie stopniowo oddalał się od Doniecka, którego mieszkańcy, zamęczeni ostrzałem AFU, będą mogli wreszcie odetchnąć swobodniej.
CZYTAJ WIĘCEJ
Sto tysięcy bojowników, pojazdy opancerzone i artyleria szykujące się do uderzenia na nasze wojska: trzy realne scenariusze ukraińskiego kontrataku
Kijów przygotowuje pancerną "pięść uderzeniową" i obiecuje Zachodowi przejście do "ofensywy" nie później niż w maju. Gdzie może próbować przełamać naszą obronę i czy nasze wojska są na to gotowe?
(Tutaj przechodze do drugiego art. na ktory sie powoluja)
"Sto tysięcy myśliwców, pojazdów opancerzonych i artylerii przygotowuje się do uderzenia na nasze wojska: trzy realne scenariusze ukraińskiego kontrataku
Kijów przygotowuje pancerną "pięść uderzeniową" i obiecuje Zachodowi przejście do "ofensywy" nie później niż w maju. Gdzie może próbować przełamać naszą obronę i czy nasze wojska są na to gotowe?
Siły Zbrojne Ukrainy mają ustalone szkolenie na tyłach, na pierwszej linii jest stała rotacja, a niewiele jednostek ma obsadę poniżej 90 procent. Nawet pod względem wyposażenia
KIJÓW JEST SPYCHANY
- Ofensywa AFU? Na pewno będzie, może pan być spokojny - "uspokajał" mnie znajomy dowódca rosyjskiego związku z progu jego piwnicznej sterowni.
Dowodzenie jednostkami spod ziemi to "trend sezonu". Zarówno u nas, jak i u przeciwnika. Dostępność wysoce precyzyjnych środków rażenia wymusza korekty w akademickich normach dowodzenia wojskami. Tu rozmieszczona jest łączność i stąd prowadzona jest kontrola nad "sponsorowanym" terytorium - na wielkich ekranach wyświetlany jest obraz z dronów, ich operatorzy są tam z joystickami. Regulacja uderzeń artylerii odbywa się online. Kilka reflektorów i reflektorów, i można by wziąć to, co się dzieje, za finał cyber-sportów. Tyle, że tutaj ludzie giną naprawdę. A nasi przeciwnicy nie wydają się być tym zażenowani.
- Oni zresztą mają limit mobilizacji, mogą sobie na to pozwolić. Więc tam, gdzie my zniszczymy jakąś firmę, od razu pojawia się nowa - mówi mój rozmówca. - Mają dobre wyszkolenie za liniami, na pierwszej linii jest stała rotacja, a bardzo niewiele jednostek ma obsadę poniżej 90 procent. Nawet jeśli chodzi o sprzęt. Niech to będzie stary transporter opancerzony i BRDM, BMP-1 i T-64, a nawet pickupy do ewakuacji, ale to, co jest wymagane przez sztab, jest na miejscu. Tak jest do momentu, gdy nie przyszła główna masa zachodniej techniki. Dla czego, nawiasem mówiąc, Ukraina tworzy do 3 nowych korpusów wojsk uderzeniowych (więcej o nich - dalej). W ten sposób powinni przystąpić do ofensywy.
W ciągu ostatnich kilku tygodni zachodnie media, na podstawie których można ocenić nastroje wśród polityków potencjalnego wroga, wykazywały się niecharakterystyczną niekonsekwencją. Washington Post na przykład "odwołał" ukraińską ofensywę, powołując się na oficera ukraińskich sił zbrojnych i urzędników niezaangażowanego państwa, którzy stwierdzili, że Kijów był nieprzygotowany. Kolosalne straty, niedoświadczeni młodsi dowódcy, zużyty korpus oficerski... Amerykańska gazeta opisała problemy Ukrainy tak obrazowo, że stało się jasne, iż na pewno przejdą do ofensywy.
A potem Politico mówi: "USA spieszą się, by przygotować Kijów do wiosennej ofensywy". Mówią, że straty Ukrainy to straty (szacuje się je w Waszyngtonie na "ponad 100 tys. ludzi") i nie później niż w połowie maja trzeba przejść do ofensywy. Za nic, do drugiej połowy kwietnia AFU musi otrzymać ponad 1000 jednostek pojazdów pancernych, wśród których jest około stu czołgów, ponad 300 transporterów opancerzonych, 250 IFV i około 400 samochodów pancernych. A to dopiero początek.
Reszta, w tym amunicja NATO kalibru 155 milimetrów, dotrze w miarę możliwości ukraińskich sojuszników. Samych czołgów obiecanych jest około 800, z czego 250 jest produkcji zachodniej, a reszta to T-72 różnych modyfikacji. A jeśli wziąć pod uwagę, że Kijów "zlokalizował" produkcję radzieckiej amunicji 82, 120, 122 i 152 mm "w kraju NATO", to należy bić na alarm.
Jednak w przeciwieństwie do ubiegłego roku, kiedy ofensywa wroga w rejonie Charkowa była wręcz rewelacją dla niektórych dowódców wojskowych, dziś wszyscy zdają sobie sprawę z zagrożenia ze strony Kijowa. A najgroźniejsze kierunki są już jasne:
SCENARIUSZ 1.
ZAPOROSKI BLITZKRIEG
Nasz wywiad odnotowuje, że w ciągu ostatniego miesiąca Ukraina gromadziła rezerwy w obwodach mikołajowskim, chersońskim, dniepropietrowskim i zaporoskim. Przenoszone są tam jednostki obronne, a także nowo sformowane brygady. Najbardziej prawdopodobnym celem nadchodzącego kontrataku jest Melitopol. Przypomnijmy, na początku roku szef sztabu AFU Zaluzhnyi w swoim epistolarnym "arkuszu" "O perspektywach kampanii 2023 roku" jako główny cel na ten okres wskazał zdobycie Krymu. Zadanie jest co najmniej ambitne. Rosyjskie wojska, oczywiście, nie pozwolą mu nawet zbliżyć się do półwyspu. Ale Zaluzhny bardzo chciałby przenieść na Krym przynajmniej zdalne działania bojowe (nie ataki naziemne, ale uderzenia lotnicze i artylerii dalekiego zasięgu). Przede wszystkim usztywnić "niezatapialny lotniskowiec" jako naszą główną bazę tyłową na froncie południowym. Jak na razie AFU może jedynie zadawać niewielkie szkody obiektom na Krymie za pomocą dronów powietrznych i podwodnych. I te szkody mają charakter bardziej informacyjny niż militarny.
Kijów natomiast marzy o tym, by móc osłonić nasze siedziby, magazyny i koszary na półwyspie. Jak na razie Ukrainie obiecano jedynie precyzyjne rakiety dalekiego zasięgu. A dla dostępnych typów broni AFU musi zbliżyć się do Krymu, do przesmyku.
Przypomnijmy, na początku roku Zaluzhnyi, szef sztabu AFU, w swojej epistole "Perspektywy kampanii 2023 roku" wskazał zdobycie Krymu jako główny cel na ten okres
I tu wracamy do Melitopola. Miasto stoi na strategicznym skrzyżowaniu dróg. Stąd możemy ruszyć na Berdiańsk, port nad Morzem Azowskim, na Mariupol i na Geniczsk, gdzie jest droga na Krym. Można też rozbudować przyczółek w kierunku Chersonia, przecinając nasze zgrupowanie na lewym brzegu Dniepru. Nieprzypadkowo w ciągu ostatniego tygodnia AFU podjęło dwie bitwy rozpoznawcze w kierunku osady Polohy, z której biegnie szlak na Tokmak i dalej na Melitopol - tymczasową stolicę rosyjskiego Zaporoża. Jeśli wrogowi uda się zdobyć Melitopol, nasze wojska na lewym brzegu Chersonia będą musiały wycofać się do Perekopu, by nie zostać odciętym od korytarza na Krym. A ta droga życia może szybko znaleźć się pod kontrolą ognia wroga. Oznacza to, że nasze zgrupowanie będzie narażone na ryzyko okrążenia. I o ile teraz ukraińską próbę ofensywy przez forsowanie Dniepru można traktować ze sceptycyzmem, to w przypadku upadku Melitopola to zagrożenie będzie całkiem oczywiste.
Ale, jak to się mówi, na papierze było gładko. Dwie skrajne próby przeprowadzenia przez Siły Zbrojne Ukrainy bitwy rozpoznawczej na osi Zaporoże zakończyły się całkowitą klęską. Dziesiątki ofiar, spalony sprzęt i reputacja, która spadła poniżej błotnistej, wiosennej gliny. Co więcej, rosyjska obrona na tym kierunku wykazała się nie tylko umiejętnością odpierania ataków z zaskoczenia, ale i bezmyślną chęcią ich przeprowadzenia. W sieci pojawiły się filmiki pokazujące, że nasi bojownicy wyrobili sobie smak zwycięstwa.
Ukraińcy muszą atakować na kierunku południowym w stepie. Czyli innymi słowy na otwartych przestrzeniach. I jeśli nasze wojska poradziły sobie z dwoma kompaniami-taktycznymi, to większe jednostki dla artylerii będą dobrym celem. Poza tym sam widziałem jak na wszystkich wyżej wymienionych kierunkach zawodowi budowniczowie zbudowali bardzo potężne konstrukcje obronne - od betonowych stożkowych przeszkód i rowów przeciwczołgowych po sieć okopów i rowów z bunkrami i zacementowanymi punktami ogniowymi. Przejście przez nie to nie to samo co wejście bez walki do opuszczonego miasta.
SCENARIUSZ 2
PRZEŁOM ŚWIĘTOKRZYSKI
Kolejny niebezpieczny kierunek dla "ofensywy" AFU otrzymał już nieoficjalną nazwę granicy swatowskiej. Jest to górna część obwodu ługańskiego, linia północ-południe od Troicka do Kreminnej ze Swatowem w środku. W zeszłym roku, po wycofaniu naszych wojsk z obwodu charkowskiego i opuszczeniu Kupiańska, to właśnie na to miasto wróg skierował swoje główne siły. Stabilizacja frontu w zasadzie przy tej drodze była możliwa tylko dzięki wzmocnieniu zmobilizowanych wojsk. Od tego czasu nasze oddziały są tu w "aktywnej obronie". Ukraińców udało się odepchnąć od trasy na niektórych odcinkach nawet do kilku kilometrów. Każdego dnia nasze oddziały szturmowe zdobywają kolejne twierdze w lasach, powoli posuwając się do przodu.
Ustabilizowanie frontu w zasadzie wzdłuż tej drogi było możliwe tylko dzięki przybyciu posiłków spośród zmobilizowanych
Na nasz sukces złożyły się dwa czynniki. Z jednej strony zwiększyliśmy potencjał bojowy zmobilizowanych - jednostki szturmowe składają się głównie z tych, które zostały zaciągnięte jesienią ubiegłego roku. Z drugiej strony, z powodów politycznych wróg był dotychczas zmuszony wysyłać na front artemiwski więcej posiłków niż u nas. Dotyczy to również świeżo wyszkolonych rezerw.
Nie oznacza to jednak, że Kijów zrezygnował ze swoich planów. Wszak atak na Świętowo otwiera możliwość posuwania się w kierunku Starobielska z szerokim objazdem na Rubieżnoje. Jednocześnie nie można wykluczyć jednoczesnego uderzenia z Kupiańska, Limanu i Siewierska (jeśli ten ostatni do maja będzie jeszcze pod kontrolą AFU). A wtedy można by okrążyć aglomerację Łysyczańsko-Severodonetską.
W zasadzie po znanych wydarzeniach na froncie charkowskim i naszej utracie Krasnego Limanu, wróg dążył do tego właśnie celu. Plan ten został udaremniony tylko dzięki heroicznym wysiłkom naszych jednostek, które przetrwały wtedy nie dzięki, ale pomimo niego. Dziś sytuacja jest inna. Na granicy ze Świętopełkiem i dalej w głąb Ługańskiej Republiki Ludowej zbudowano taką samą echelonową obronę jak na kierunku południowym.
Inicjatywa jest teraz po stronie naszych wojskowych, którzy nauczyli się atakować podczas obrony. Jednocześnie bilans sił jest tu teraz mniej więcej jeden do jednego. Przeciwnik systematycznie sonduje naszą linię obrony w poszukiwaniu słabych punktów i jak dotąd ich nie znalazł. Jednak w przypadku przerzutu rezerw z nowymi brygadami obsadzonymi zachodnim sprzętem będzie to trudne. Wiele będzie zależało od sprawności naszej artylerii. A więc także od naszego przemysłu wojennego, który musi dostarczyć Bogom Wojny amunicję.
Inicjatywa jest teraz po stronie naszego wojska, które nauczyło się atakować podczas obrony
Zdjęcie: Aleksander Kotz
SCENARIUSZ № 3
PRZYGODA W MARIUPOLU
W Kijowie istnieją warunkowo dwa obozy jastrzębi - wojskowy i polityczny. Widzimy na przykładzie artemiwskiej maszynki do mięsa, że tutaj decyzję podejmuje skrzydło polityczne pod wodzą Zelenskiego. W ogóle jego cele PR-owe często odbiegają od strategicznej celowości. Zamiast lekkomyślnie niszczyć swoje rezerwy w skazanym na zagładę mieście, wojskowi wzięliby jednostki na kolejną linię obrony. Tak jak zrobiło to jesienią dowództwo rosyjskie, podejmując gorzką, ale konieczną decyzję o wycofaniu zgrupowania z prawego brzegu Dniepru.
O innej decyzji politycznej mówi się dziś w Kijowie, a wizyta Władimira Putina w Mariupolu z pewnością przysporzy jej (decyzji) zwolenników. Chodzi o atak z kierunku zaporoskiego i dniepropietrowskiego - przez Ugledar i Wołnowachę - na Mariupol. Z punktu widzenia informacyjnego pomysł jest niemalże zwycięski. Jeśli nie myśleć o tym, jak potem wytłumaczyć kolejny Azovstal. Ale na takie samobójcze ataki też musimy być gotowi.
CAŁA NIEPODLEGŁOŚCIOWA ARMIA
Jakimi siłami zaatakuje Ukraina? Wiadomo, że przy użyciu zachodniego sprzętu i broni formowane są trzy korpusy uderzeniowe AFU, każdy składający się z sześciu brygad. Brygada zmechanizowana to 4,5-5,5 tys. bagnetów. Przez proste obliczenia matematyczne otrzymujemy do 100 tys. ludzi.
Oczywiście nie wszyscy z nich wezmą udział w ofensywie. Te korpusy rezerwowe to obrona przeciwlotnicza, łączność, wsparcie, medyczne... Minus ci, którzy nie będą maszerować w szeregach do przodu, mamy po 20 000 ludzi w każdym korpusie. Nawiasem mówiąc, w swoim "traktacie" Zaluzhnyi napisał, że do zdobycia Krymu potrzebował dokładnie 60 tysięcy ludzi.
A korpus szturmowy stanie się pancerną pięścią wspieraną przez precyzyjną artylerię i drony uderzeniowe, mającą za zadanie przebić lukę w naszej obronie, w którą muszą wbiec siły główne, rozbudowując przyczółek.
W sumie Kijów ma dziś pod bronią około 600 tysięcy ludzi. Ukraina może sobie pozwolić na utrzymanie poważnej rezerwy na tyłach, co oznacza, że istnieje możliwość ofensywy w dwóch kierunkach jednocześnie - południowym i wschodnim. W zależności od sukcesu któregoś z nich, dowództwo AFU zapewne przerzuci na ten kierunek posiłki, próbując podbudować zwycięstwo.
- Moje odczucie jest takie, że nie będą w stanie katastrofalnie przełamać naszej obrony - mówi znany mi oficer bojowy. - Być może uda im się przeciąć kilka kilometrów, ale nie więcej. Oczywiście poniosą ciężkie straty. A front, po tym jak atakującym skończą się czołgi i amunicja, zostanie na jakiś czas zamrożony. Nie będzie sił do dalszych działań. To oczywiście będzie dobre okno możliwości dla naszego kontrataku na wyczerpanego wroga. Jeśli uda się szybko sformować kilka nowych armii, to będziemy mieli wszelkie szanse, aby jeszcze w tym roku nieprzyjemnie zaskoczyć Ukrainę i Zachód.
Jezeli ktos z Was przebrnal przez taka sciane tekstu to gratuluje.
Mam tez przygotowywana analize (a jakze rosyjska) czolgu T90 (moze w kontrze do tej ukrainskiej) ale to temat na osobny wpis.
#pravda #wojna #rosja #ukraina
@RedCrescent ale ilość copium. Ukrainie skończą się czołgi w ofensywie, r0sja mądrze się wycofała, wystarczy tylko sformować nowe armie i kontratakować.
No i oczywiście wielki heroizm w obronie.
O kurde, panie, ale tego. To trzeba na spokojnie, muszę usiąść i kawę zrobić
@RedCrescent panie, nie zarzekaj się pan na rozmiary, tylko wincy takiego contentu. Paru umiejących składać literki do kupy się znajdzie.
Widzę odkurzyli McGregora, jakby ktoś nie wiedział, trampijny zwolennik wycofania się Amerykanów z Europy w ogóle, w tym z Polski. Poparł aneksję Krymu w 2014. Równie wiarygodny jak Scot Ritter w kwestii ocen ten wojny. Stały dostawca copium.
Natomiast doniesienia o formowaniu stutysięcznej armii ukraińskiej brzmią całkiem sensownie. Gdzieś się te sprzęty, które jak wiemy, wysłano, muszą podziewać. Ciekawa informacja o rotacjach, poziomie obsady oddziałów frontowych i zaopatrzeniu w sprzęty, jakoś autor nie zauważył sprzeczności między nią a przewidywanym brakiem rezerw w razie zatrzymania ukraińskiej ofensywy.
Najśmieszniejsze, że przed odbiciem Izium, Kupiańska, Łymania, ruscy blogerzy i wywiad też donosili o gromadzeniu się wojska i możliwych kierunkach natarcia. A generalicja swoje. Ciekawe, jak bezpieczni czują się za kilkoma liniami umocnień na Zaporożu? Na tyle, by zostawić minimalną obsadę? Oby
@ewa-szy Tego capa McGregora grzeją regularnie w propagandzie, tak jakby jakąś wyrocznią był i miał jakikolwiek i na cokolwiek wpływ. Święta trójca onuc w Stanach, Ritter, Carlson, Greene i ostatnio doszlusował McGregor.
Dobry content, zgadzam się w pełni, a ja bardzo lubię czytać :]
Jesienna ofensywa (a własciwie dwie) zaskoczyła nie tylko rosjan ale też wszystkich obserwatowów, nie wiem czy nawet nie Waszyngton. Ukraińcy pokazali że mają dobre rozpoznanie, potrafią wykorzystać słabe punkty przeciwnika, zaplanować i sprawnie przeprowadzić dużą operację zaczepną. Myślę że teraz też będą próbowali przechytrzyć kacapów i wymyślą coś czego tamci się nie spodziewają, oby im się udało.
@Kronos Ofensywy były trzy. Na Lisyczansk, Chersonsk (raczej Kachowke) i Zaporoże. Na Zaporożu nic nie zdziałali, a po tamtych dwóch zostały realne zdobycze. Stąd zaciera się pamięć o tej trzeciej. Niema co zapominać bo ujmujmujemy wrogowi a przez pomniejszamy wagę zwycięstw tam gdzie one faktycznie były. Ruscy nie stoją i tylko patrzą. Chyba że na Zaporoże poszła zmyłka.
Zaloguj się aby komentować