@dsol17 Nie są kompletnie oderwanymi od rzeczywistości korpoludkami.
Przecież wiadomo, że wszyscy w dużych miastach to korpo ludki albo programiści 15k. Nikt z dużego miasta nie pracuje jako kasjerka na Orlenie czy jako pracownik w McDonaldzie. Nikt też nie wykonuje prac fizycznych, nie jest kelnerką/ sprzątaczką/ ochroniarzem w Lidlu itp. Wszyscy siedzą w korpo i zarabiają grube pieniądze. No tak było nie zmyślam.
Nie dadzą sobie w kaszę dmuchać jak zamieszkujący aglomeracje miejskie "ludzie z chowu klatkowego"
XDDDDDDDDD
Gościu jakieś 20-30 lat temu na wiochach nawet pedofil był nietykalny i kryty przez lokalną społeczność. Wystarczyło, że miał sutannę albo biały kitel i wina z automatu przechodziła na ofiarę. Ksiundz dobrodziej i pan dochtór nigdy by przecież czegoś takiego nie zrobili. To szanowani ludzie i po studiach. Sprowokowali ich pewnie. Nie wspomnę już o tym jak do dzisiaj wiochmeni potrafią włazić w dupę lokalnej władzy i biegać na każdej gminnej imprezie za panem wójtem/panem radnym, żeby tylko pomogli znaleźć pracę Anetce z rodziny w urzędzie albo załatwili na korzyść jakąś sprawę.
Nie zarabiają góry forsy a przetrwać jakoś muszą. Tymczasem mieszkańcy aglomeracji uważają,że wszędzie jest jak u nich. Aglomeracja,metropolia co by nie odjebała długo się wyżywi. Prowincja - małe miasteczka,wsie itd - pierwsze dostają po dupie.
Kasjerka w Lidlu albo pracownik stacji Circle K w Warszawie nie zarabia jakoś znacząco więcej niż jego odpowiednicy w Skarżysku-Kamiennej. A koszty utrzymania się w Warszawie lub okolicy, a w Skarżysku lub okolicy są nieporównywalnie wyższe. Tak więc argument z dupy. Równie dobrze programista z Pcimia, pracujący zdalnie we wrocławskiej firmie może być odklejony od rzeczywistości pod względem finansów jak jego koledzy mieszkający w dużym mieście. Tak więc miejsce zamieszkania nie ma tu nic do rzeczy.
Nie wspomnę już o tym, że Ci mieszkańcy prowincji dostają po dupie głównie dlatego, że są słabo wykształceni, nie mają większych ambicji ani chęci do działania. Dzisiaj nie ma przywiązania chłopa do Ziemi, jest cyfryzacja, wysoka mobilność itp. Przeprowadzka do większego miasta albo dojeżdżanie 30-50 KM w dobie kilku samochodów na rodzinę nie jest żadnym problemem. Tylko po co to robić jak można siedzieć i narzekać, a przy okazji ubierać to w chłopskorozumowe teorie, spiski, że to przez Tuska/ Kaczyńskiego czy innego Millera mi w życiu nie wyszło.