Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, a tak naprawdę miesiąc temu, tuż obok, tyle że w alternatywnej rzeczywistości, starsza pani o imieniu Anna zbierała muchomory w lesie. Wiedziała, że czerwony kolor tych grzybów ma na celu odstraszenie głupców, którzy boją się nowych rzeczy, dlatego szybko zebrała potrzebną ilość i zamierzała wrócić do domu ścieżką, którą przyszła.
Zaintrygowana nieoczekiwanym spotkaniem w lesie, pogrążona w myślach Anna kątem oka dostrzegła ruch na skraju polany.
Młody chłopak z kuszą w ręku, który dotychczas najwyraźniej czaił się w zaroślach i osłaniał przybysza, szybko podążył za tajemniczym mężczyzną.
-
Dzień dobry! - głos zza pleców wyrwał ją z lekkiej zadumy. Zaskoczona, odwróciła się.
-
Dzień dobry! - odpowiedziała, mierząc wzrokiem nieznajomego. Mężczyzna w średnim wieku, ubrany niezwykle elegancko, nie pasował do otaczającej ich scenerii. Takich gustownie ubranych elegantów można było spotkać w grodzie, wśród dworskiej arystokracji, ale nie na leśnej polanie...
-
Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałbym zapytać: daleko stąd do Ringu?
-
To zależy... Jest pan pieszo czy konno? - zapytała mężczyznę Anna, kątem oka bacznie obserwując otoczenie. Nie wiadomo czemu miała nieodparte wrażenie, że tej rozmowie przysłuchuje się ktoś jeszcze.
-
Nie, droga pani. Płynę łodzią z wynajętą załogą - tłumaczył nieznajomy. - Wyszedłem na brzeg, żeby rozprostować kości i rozejrzeć się po okolicy. Nikt z mojej załogi nie zna dokładnie szlaku, ale chyba powinniśmy być już blisko Ringu. Dlatego, widząc panią, pozwoliłem sobie podejść i zapytać o drogę.
-
Grodzisko Ring jest za tą górą - wskazała ręką szczyt Lewoczy. - Jeśli płynie pan łodzią, to musicie trzymać się prawego brzegu. Zwłaszcza, że niedaleko, przy Trzcinogrodzie, łączą się trzy rzeki. Musicie tam skręcić w prawo.
-
Czyli trzeba okrążyć górę? - wędrowiec wciąż patrzył na wskazany przez nią szczyt.
-
Tak. Najpierw miniecie potężny Trzcinogród, a po jakimś czasie zobaczycie zamek w Lisowej. Tam prawdopodobnie zainteresują się wami żołnierze patrolujący szlak i zaprowadzą was do Ringu.
-
Bardzo dziękuję. Jest pani niezwykle miła - stwierdził przybysz, przyglądając się zawartości koszyka Anny. Domyślał się, kim jest starsza pani. Czerwone muchomory najczęściej zbierały kobiety nazywane przez niewykształconych mieszkańców wsi "wiedźmami". Kobiety te zazwyczaj bardzo dobrze orientowały się, co się dzieje w ich okolicy, i często współpracowały z dowódcami grodów. - A może wie pani, czy miłościwie nam panująca królowa Karolina przybyła już do zamku w Lisowej?
-
Nie słyszałam nic o zamiarze przybycia królowej... - Annę zaskoczyła informacja podana przez nieznajomego. Wydawał się być kimś, kto wie znacznie więcej, niż chce zdradzić. - Ostatnim razem królowa Karolina była tu kilka lat temu.
-
Wobec tego jeszcze raz dziękuję za pomoc i życzę miłego dnia. Do widzenia! - pożegnał się.
-
Do widzenia - odruchowo odpowiedziała Anna, gdy nieznajomy zaczął się oddalać. Zastanawiała się, kim był jej rozmówca. Miała ochotę pójść za nim, aby zobaczyć, czy rzeczywiście płynie on łodzią, oraz sprawdzić, jak liczna grupa ludzi mu towarzyszy. Odrzuciła jednak ten pomysł.
Zaintrygowana nieoczekiwanym spotkaniem w lesie, pogrążona w myślach Anna kątem oka dostrzegła ruch na skraju polany.
Młody chłopak z kuszą w ręku, który dotychczas najwyraźniej czaił się w zaroślach i osłaniał przybysza, szybko podążył za tajemniczym mężczyzną.
moge wiecej?
@siRcatcha Niedopracowany drugi rozdział: https://www.wattpad.com/1059985053-dziewczyna-z-trzcinogrodu-rozdzia%C5%82-2-aleksander-z
@krzysztof-setlak daj cynk jak coś opublikujesz dalej, Spoko się czyta, ale bardzo krótkie, nawet jak na standardy krótkich wrzutek w dawnej prasie
Zaloguj się aby komentować