Dallas Mavericks ratują honor u siebie i wygrywają Game 4 w rewelacyjnym stylu. Szybsze tempo w ataku, korzystanie z nieustawionej obrony Celtics, dużo lepsza dyscyplina w obronie i rotacje. A przede wszystkim skoncentrowany Luka Doncić (29 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst), który nie płacze po każdej akcji, wraca w obronie i gra z kokpletnie innym nastawieniem.
Mavericks sterroryzowali Celtics aż 38 punktami. To trzeci najwyższ przewaga a meczu finałowym w historii, a 85 zdobytych przez Boston punktów jest oczywiście najniższym wynikiem „Zielonych” w tym sezonie.
Ale to nie wszystko. Dereck Lively (11 punktów i 12 zbiórek) stał się drugim 20-latkiem obok Magica Johnsona, który miał kilka double-double w Finałach. Dzisiaj premierowo trafił także swoją pierwszą trójkę. Jason Kidd już zapowiedział, że to z pewnością będzie kierunek jego dalszego rozwoju.
Kyrie Irving natomiast oficjalnie zdjął z siebie klątwę zielonego skrzata i wygrał swój poerwszy mecz od nastąpienia na logo w Bostonie. W Game 4 zdobył 21 punktów, 4 zbiórki i 6 asyst. Co ciekawe, razem z Luką trafili tylko 1 trójkę na 14 oddanych.
Tim Hardaway Jr. rzucił za to 5 trójek w czwartej kwarcie. Gość, który od 18 maja nie trafił ani jednego rzutu zrobił sobie festiwal rzutowy w garbage time, a Boston nawet w pewnym momencie zaczął go podwajać. Komiczne.
Tymczasem miny Celtów nietęgie, ale dotyczą tylko tego spotkania, bo Boston i tak nadal ma przewagę 3-1 w Finałach. Trzeba jednak wspomnieć, że na teksańskim parkiecie dziś najlepiej punktującym graczem gości był Jayson Tatum, zdobywca 15 oczek, który w meczu był -33.
Przenosimy się do Bostonu na Game 5, gdzie Celtics mają szansę zakończyć zabawę w 5 meczach. Ale czy nie warto dać minimalny kredyt zaufania Mavericks, że jeszcze mogą tu jeden lub dwa mecze wyciągnąć po tym budującym zwycięstwie z G4?
Wzięte z loża NBA na FB
#nba
Mavericks sterroryzowali Celtics aż 38 punktami. To trzeci najwyższ przewaga a meczu finałowym w historii, a 85 zdobytych przez Boston punktów jest oczywiście najniższym wynikiem „Zielonych” w tym sezonie.
Ale to nie wszystko. Dereck Lively (11 punktów i 12 zbiórek) stał się drugim 20-latkiem obok Magica Johnsona, który miał kilka double-double w Finałach. Dzisiaj premierowo trafił także swoją pierwszą trójkę. Jason Kidd już zapowiedział, że to z pewnością będzie kierunek jego dalszego rozwoju.
Kyrie Irving natomiast oficjalnie zdjął z siebie klątwę zielonego skrzata i wygrał swój poerwszy mecz od nastąpienia na logo w Bostonie. W Game 4 zdobył 21 punktów, 4 zbiórki i 6 asyst. Co ciekawe, razem z Luką trafili tylko 1 trójkę na 14 oddanych.
Tim Hardaway Jr. rzucił za to 5 trójek w czwartej kwarcie. Gość, który od 18 maja nie trafił ani jednego rzutu zrobił sobie festiwal rzutowy w garbage time, a Boston nawet w pewnym momencie zaczął go podwajać. Komiczne.
Tymczasem miny Celtów nietęgie, ale dotyczą tylko tego spotkania, bo Boston i tak nadal ma przewagę 3-1 w Finałach. Trzeba jednak wspomnieć, że na teksańskim parkiecie dziś najlepiej punktującym graczem gości był Jayson Tatum, zdobywca 15 oczek, który w meczu był -33.
Przenosimy się do Bostonu na Game 5, gdzie Celtics mają szansę zakończyć zabawę w 5 meczach. Ale czy nie warto dać minimalny kredyt zaufania Mavericks, że jeszcze mogą tu jeden lub dwa mecze wyciągnąć po tym budującym zwycięstwie z G4?
Wzięte z loża NBA na FB
#nba
@maaRcel a godoles że tu nic o NBA
@paulusll nie, godołech, że na wyklopie jest więcej i tam jest @cult_of_luna. A @Only2Genders regularnie wciepuje coś o NBA.
Zaloguj się aby komentować