- Anioły szpitala pierwszej linii: jak kruche dziewczyny z żelaza uratują rannych żołnierzy w strefie operacji specjalnych
W przeddzień Międzynarodowego Dnia Kobiet korespondent wojskowy "KP" Aleksander Kots spotkał się z dziewczynami, które dobrowolnie udały się do strefy operacji specjalnych, aby pomóc rannym bojownikom
7 godzin temu
- "Dał mi połowę serca, a drugą połowę dał komuś innemu": Dziewczyny i gwiazdy podzieliły się historiami o najlepszych i najgorszych prezentach 8 marca
Anna Semenovich i Tina Kandelaki wymieniły najpiękniejsze prezenty na 8 marca
wczoraj
- Mary Poppins za 280 000 rubli miesięcznie: jak nianie w Rosji zaczęły zarabiać więcej niż pracownicy IT
Według ekspertów niedobór niań będzie nadal rósł, a wraz z nim ich zarobki.
3 godziny temu
- Widzowie nie potrzebują propagandy w kinie: Jegor Konczałowski ujawnił przyczyny udanego rozwoju filmów krajowych
Jegor Konczałowski: "Filmy z propagandą straciły swoje znaczenie"
Anioły szpitala pierwszej linii: jak kruche dziewczyny z żelaza uratują rannych żołnierzy w specjalnej strefie operacyjnej
W przeddzień Międzynarodowego Dnia Kobiet korespondent wojskowy "KP" Alexander Kots spotkał się z dziewczynami, które zgłosiły się na ochotnika do specjalnej strefy operacyjnej, aby pomóc rannym żołnierzom.
REZOLUTNA "AMAZONKA"
- Wytrzymaj ze mną, kotku, wytrzymaj ze mną, kochanie" - naczelna pielęgniarka 15. samodzielnego batalionu medycznego "Amazonka" delikatnie unosi umęczoną dłoń wojownika.
Brodaty szturmowiec jęczy z poczuciem winy - tylko żartuję, trzy piękne wróżki wokół i jakiś człowiek z kamerą. Godzinę temu był w ogniu walki gdzieś pod Kurdyumovką - kurz, błoto oblepiające buty, nieprzyjemny świst przelatujących w pobliżu pocisków, rozrywających ziemię..... A potem widać jasnoniebieskie płaszcze i maski medyczne, za którymi widać ciepłe i piękne kobiece oczy. To jak obudzić się w równoległym wszechświecie. Gdzie nie ma śmierci węszącej w okopach i dobrych aniołów nad głową.
- Ściśnij palce, kotku" - gruchnęła cicho Amazonka.
- Nie są zaciśnięte", wojownik ledwo poruszył spierzchniętymi wargami.
Odłamek wbił się w pachę, tam - jakby zmieszany z brązową plasteliną. Straszny bałagan. Ale dziewczyny spokojnie robią swoje.
- "Palce się nie zaciskają", mówi Amazonka. - Nerw jest uszkodzony w stu procentach, więc palce nie działają, można powiedzieć od razu. Oznacza to, że w przyszłości będzie tu potrzebna zaawansowana technologicznie operacja. Jeśli z czasem zostanie dostarczony do specjalnego oddziału, powiedzmy, neurochirurgii, traumatologii, często wszystko zostaje przywrócone, ale zajmuje to trochę czasu. Rehabilitacja jest zawsze długa....
Pacjent jest starannie szynowany i przekazywany lekarzom karetki pogotowia przy dźwiękach dumnego jęku mężczyzny. Zabierają już rannego do szpitala w Doniecku. I tutaj, niedaleko linii kontaktu, zapewniają wszelką niezbędną pomoc, aby ustabilizować wojownika i przekazać go dalej. W tym szpitalu "trzy setne" trafiają bezpośrednio z pola bitwy, gdzie otrzymali pierwszą pomoc. Nawiasem mówiąc, stabilizacja tutaj może obejmować najbardziej złożone operacje.
- Powiedzmy, że dolna kończyna jest oderwana - wyjaśniła Amazonka, uwalniając się. - Mamy lekarza, który jest bogiem chirurgii naczyniowej. Dzięki niemu udało się uratować wiele nóg. Operacja trwa wiele godzin, chirurg naczyniowy i dwóch traumatologów pracują jednocześnie. Zbierają nogę, po czym pacjent jest stabilizowany, odzyskuje przytomność, sprawdzamy parametry, przywracamy utratę krwi, obliczamy czas i wysyłamy go do ewakuacji.
- Przełamujesz stereotypy, że wojskowa chirurgia polowa to cięcie i zapominanie?
- Jeśli kończyna jest całkowicie odcięta w terenie, nie ma żadnych opcji. A kiedy lekarze ratują kończynę... to zdarza się każdego dnia. A chłopcy pozostają potem sprawni fizycznie. Jednocześnie istnieje duża różnica między medycyną cywilną a wojskową: tutaj trzeba robić wszystko szybko, nie ma czasu na wahanie, bo ktoś inny już czeka na operację. Ogólnie rzecz biorąc, to właśnie wojskowa medycyna polowa wniesie wiele nowego do medycyny cywilnej po SWO.
"Amazonka" jest dumna z faktu, że w przeszłości służyła jako instruktor sanitarny w siłach specjalnych wojsk wewnętrznych. Doświadczenie ma bogate, więc nie mogła zostać w domu. Spakowała swoje rzeczy, postawiła córkę przed faktem dokonanym. Silna wola, determinacja, w pełni uzasadniająca jej znak wywoławczy. Podobnie jak jej koleżanka, "Rumianek". Również wolontariuszka.
- Tylko nie męcz mnie długo pytaniami, bo się boję - krucha dziewczyna o pięknych dużych oczach dosłownie drżała jak kwiat na polu.
- Dopiero co zabandażowaliście rozdartą rękę i boicie się małego mikrofonu - uspokajam rezydenta plutonu szpitalnego, porucznika "Romaszkę". - Ty, jako stary znajomy, po prostu powiedz mi, po co ci to wszystko?
- Jestem bardzo empatyczną osobą, traktuję ludzi z ciepłem, życzliwością i wielką miłością, - nawet pacjenci zamilkli, słuchając dzwonka. - A ja nie mogłam pozostać z boku. W cywilu pracowałem jako psychiatra-narkoman, a tam byli pacjenci - uczestnicy operacji wojskowych. Zdałem sobie sprawę, że chcę iść do miejsca, w którym mógłbym wykorzystać swoje umiejętności. Tutaj, dzięki Bogu, nie mam pacjentów w mojej specjalności, więc pracuję jako pielęgniarka. Na początku bałam się lotów, wybuchów. Ale nic, z czasem się przyzwyczaiłam. Potem przyzwyczaiłam się do rannych. Na szczęście mam dobrych asystentów, mentorów, którzy wszystkiego mnie nauczyli, dali mi wskazówki. To jak próba sił, czy potrafię nie tylko pomóc w trudnej sytuacji, ale też moralnie to wszystko znieść. Minęło już pół roku, a ja się nie poddaję.
- Co jest trudniejsze, praca jako narkolog czy pielęgniarka?
- Oczywiście pielęgniarka. Emocjonalnie jest to bardzo trudne, chłopaki są różni, wszyscy mają różne obrażenia, ale musimy się trzymać, uśmiechać, pocieszać ich. Wszyscy są dobrzy, mają żelazną wolę, stalowy charakter. Jestem z nich dumny.
MACIERZYŃSKIE UCZUCIE "GULII"
"Gulia", w przeciwieństwie do "Romaszki", zajmowała się nie tylko traumą psychiczną - pracowała jako sanitariuszka pogotowia ratunkowego. A potem - kierownik działu prawnego placówki medycznej (drugie wykształcenie dozwolone). Od samego początku próbowała dostać się do SWO, ale niechętnie zatrudniali kobiety, więc musiała być wytrwała. Mówi, że wychowanie przez rodziców i wpojona miłość do Ojczyzny były winne jej chęci wejścia w strefę walki. I jasne zrozumienie, jak to może pomóc. Choć na początku oczywiście nie było łatwo.
- Pacjentów jest tu więcej niż w cywilu, są znacznie ciężsi, z różnymi urazami i stanami psychicznymi. Tak, czasami łzy napływają nam do oczu, ale musimy się trzymać, ponieważ nawet z naszym psychologicznym nastawieniem musimy inspirować naszych rannych chłopaków stanowczością i pewnością, że wszystko będzie dobrze.
- Zapamiętujesz je?
- Każda sprawa jest zapamiętywana, oczywiście. Mam córkę. Niedawno przyszedł młody mężczyzna, nasz żołnierz, ranny. Jest w tym samym wieku, co moja córka. I o ile zwykle jest bardziej profesjonalne podejście do rannych: zrozumienie, współczucie, empatia... W tym przypadku były też uczucia macierzyńskie. Szczerze podziwiam ich odwagę i bohaterstwo. Mają najpoważniejsze obrażenia, ale nie poddają się, są gotowi iść naprzód, wrócić do szeregów. Nawet z amputacjami pytają, kiedy będą mogli nauczyć się protezy, która pozwoli im wrócić na linię frontu. To po prostu gęsia skórka.
Kolejny poobijany Lens, główny środek ewakuacji z pola bitwy, podjechał pod budynek szpitala. Ranny mężczyzna został wyniesiony na brezentowych noszach nasączonych purpurą i przeniesiony na nosze. Szybko przeprowadzono ją przez foyer zaśmiecone wózkami inwalidzkimi i podobnie poplamionymi noszami. "Gulya" i "Amazonka" uzbrojone w nożyczki zaczęły rozcinać ubranie pacjentki.
Zauważyłem, jak "Romaszka" na sekundę zacisnęła swoje małe pięści, po czym je rozluźniła, rozsuwając na chwilę palce. Zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę kroplówki, a pod zewnętrzną kruchością dziewczyny-psychologa zobaczyłem stalowy pręt pielęgniarki pierwszej linii, który nie pozwala jej zgiąć się "na wietrze".
Oraz ten:
Mary Poppins za 280 000 rubli miesięcznie: nianie w Rosji zaczęły zarabiać więcej niż pracownicy IT
Według ekspertów, niedobór niań będzie się pogłębiał, a wraz z nim będą rosły ich zarobki.
"Oferuję usługi niani w Moskwie. Wynagrodzenie 140 tysięcy rubli miesięcznie". Ile?! Przetarłem oczy. Spojrzałam na inne ogłoszenia - to samo! Wynagrodzenie 110, 130... 150 tysięcy rubli miesięcznie... Jak to się stało, że nianie zaczęły otrzymywać za swoje usługi dwa razy więcej niż średnia pensja w kraju? Sytuację przeanalizowała Elena Krivyakina, specjalna korespondentka "Komsomołki".
GDZIE PODZIAŁY SIĘ NIANIE?
Według platformy rekrutacyjnej HeadHunter (hh), przez pierwsze dwa miesiące 2024 roku pracodawcy umieścili 4,6 tys. ofert pracy dla niań. To o 45% więcej niż w okresie styczeń-luty 2023 roku.
- Niań brakuje: na jeden wakat przypada tylko 2,8 CV" - powiedział korespondentowi KP.RU. Zauważając, że popyt na nianie rośnie z każdym rokiem - w 2023 r. łączna liczba wolnych miejsc pracy dla niań przekroczyła 25 tys. w całym kraju (+36% do 2022 r.).
Wraz ze wzrostem popytu wzrosły również wynagrodzenia. W 2022 roku średnia pensja oferowana nianiom w kraju wynosiła 49 800 rubli, w 2023 roku - 61 200 rubli, a na początku 2024 roku - już 72 500 rubli. Należy jednak zdawać sobie sprawę, że jest to średnia temperatura w szpitalu. W megamiastach, głównie w Moskwie, stawki te można bezpiecznie pomnożyć przez dwa.
- Za 140 000 rubli miesięcznie nadal można spróbować znaleźć dobrą nianię w Moskwie" - szokuje Natalia Linkova, założycielka serwisu "Babcia na godzinę" i Centrum Szkoleniowego Dodatkowego Kształcenia Zawodowego dla specjalistów w sferze dziecięcej.
Powodem tego jest niedobór, który pojawił się na rynku.
- Utrzymuje się od dwóch lat, ale teraz stał się krytyczny. Ponad 60% niań na rynku rosyjskim to nianie ukraińskie, ale teraz jest ich znacznie mniej, wiele z nich wyjechało. Kiedy SWO rozpoczęło działalność, wiele rosyjskich i moskiewskich matek bało się zatrudniać Ukrainki, stosunek do nich stał się uprzedzony, na wypadek, gdyby skrzywdziły dzieci. I nadal widzimy trudności, gdy próbujemy wysyłać Ukrainki na staże w rodzinie" - mówi Natalia Linkova.
W megamiastach jest mniej niań z regionów.
- Mężowie wielu osób wyjechali do pracy w NWO, pieniądze pojawiły się w rodzinie, a kobiety straciły potrzebę takiej pracy, ponieważ najczęściej była to praca w domu lub praca zmianowa. Ponadto na rynku jest znacznie mniej filipińskich niań, na które był duży popyt" - wyjaśnia Natalia Linkova.
Nawet nianie z Azji Środkowej - a tych było coraz mniej. Jak wyjaśnili eksperci "KP", w Rosji nie płacono im 150 000 rubli, w przeciwieństwie do niań o słowiańskim wyglądzie. Co najwyżej mogły liczyć na 80-90 tys. rubli, podczas gdy w Europie i Korei Południowej otrzymywały około 2 tys. dolarów. Wiele z nich wyjechało tam do pracy.
NOWE GUWERNANTKI
Tak się złożyło, że w tym samym czasie popyt na nianie zaczął rosnąć, co tylko pogłębiło deficyt. Jak zauważają eksperci, teraz na rynku pojawił się nowy pracodawca - młode matki-zoomery (jak nazywają współczesną młodzież, która nie myśli o swoim życiu bez telefonu komórkowego i Internetu). W przeciwieństwie do starszych kobiet, nie czują się one winne korzystania z pomocy niani.
- Mówią: muszę mieć czas dla siebie, muszę się rozwijać i potrzebuję kogoś, kto pomoże mi z dzieckiem. Plus to są bardzo różne wymagania wobec niań. Przede wszystkim jest to wysoki poziom empatii, inteligencji emocjonalnej, która przy okazji jest diagnozowana. Niania powinna być w pełni włączona w życie dziecka i żyć życiem rodziny, ale jednocześnie nie powinna być zatarta granica i zrozumienie, że to nie jest Twoje dziecko. Ważny jest również poziom wiedzy i umiejętności, które niania może przekazać dziecku, stając się jego mentorem. Pod tymi wysokimi wymaganiami pojawia się nowy kontyngent guwernantek, co przekłada się na wysokie zarobki" - mówi Natalia Linkova.
Rozmawiałam z jedną z tych nowych mam.
- Zaczęłam szukać niani, gdy byłam jeszcze w ciąży" - mówi mi 35-letnia Anna.
Pracuje w dużej firmie na dobrym stanowisku, jest przyzwyczajona do tego, że jej życie wrze, a kariera idzie pod górę.
- Dziecko było dla nas bardzo wyczekiwane, ale nie chciałam ugrzęznąć w praniu, prasowaniu, gotowaniu i spacerach, więc poszukałam niani - przynajmniej na kilka godzin na początku" - mówi Anna. - Podczas gdy niania chodziła z dzieckiem, ja mogłam przespać kilka dodatkowych godzin i nie padałam z nóg, jak wiele matek z niemowlętami, które nie mają asystentki czy babci. Pierwsza niania pracowała dla nas przez półtora roku, potem musiała odejść i znaleźliśmy inną. Głównym kryterium był dla mnie kontakt niani z moim synem. Grają razem w piłkę nożną, tańczą w domu i śpiewają razem piosenki, dziecko czuje się z nią bardzo dobrze, nadają na tych samych falach.
IM DROŻSZA - TYM TRUDNIEJ JĄ ZNALEŹĆ
Nianie, które codziennie wychodzą do pracy dla rodziny, mają stałą pensję. Wszystko inne jest indywidualne: ktoś pracuje od świtu do zmierzchu i 5-6 dni w tygodniu, ktoś w ściśle ustalonych godzinach, ktoś wraca do domu po powrocie rodziców dziecka z pracy, ktoś nawet zostaje na noc. Wszystko to wpływa na wysokość wynagrodzenia. Nianie pracujące w niepełnym wymiarze godzin (na przykład trzeba zabrać dziecko do szkoły, odebrać i zostać z nim przez jakiś czas) pobierają stawkę godzinową. W Moskwie minimalna stawka wynosi od 350 rubli za godzinę, średnia stawka to 500 rubli za godzinę.
Większość pracodawców korzysta z wyspecjalizowanych stron internetowych - można je łatwo znaleźć, wyszukując hasła "nanny search", "find a nanny" itp. Istnieją również strony z płatnym dostępem: za około 3000 rubli otrzymujesz pełny dostęp do bazy danych niań, które umieściły tam swoje profile, przeprowadzasz z nimi wywiady i wybierasz odpowiednią.
Można też skorzystać z usług agencji. Tam osobiście dobierają nianię do konkretnego zlecenia, a także sprawdzają jej umiejętności pracy z dziećmi z pomocą psychologów. Ale koszt takiej usługi wynosi 100 000 rubli.
- Jeszcze niedawno najwyższą poprzeczką płacową naszych klientów przy poszukiwaniu niani było 220 000 rubli miesięcznie, ale teraz szukają niani za 280 000 rubli" - mówi Natalia Linkova.
- Co to za super niania? Co powinna być w stanie zrobić za te pieniądze?
- To dokładnie to samo, co niania za 120 000 rubli, ale rodzina właśnie zdecydowała, że jest gotowa tyle zapłacić. Ale niezbędny warunek - niania żyje życiem tej rodziny, w ogóle nie rozporządza swoim czasem, a jeśli jutro rodzina musi polecieć do innego kraju, ona też leci. Jeśli rodzice mają jakieś inne zachcianki, ona również spełnia je po cichu.
- To musi być wspaniałe móc podróżować po świecie, jechać nad morze z dzieckiem!
- To wcale nie jest wspaniałe. To praca i to bardzo ciężka. Bardzo trudno jest znaleźć osobę na takie warunki pracy i tak wysoką pensję, to iluzja, że będzie kolejka po takie pieniądze. Za 150 tys. rubli miesięcznie ustawi się kolejka, za 120 tys. rubli ustawi się kolejka, ale za 200 tys. rubli nie, trzeba szukać.
Jednocześnie eksperci wyjaśniają: nie wszystkie nianie są warte takich pieniędzy. Nawet przy stosunkowo skromnym budżecie można znaleźć nianię dla dziecka, ale będzie to osoba z innym wykształceniem (nie pedagogicznym czy medycznym, które są szczególnie cenione). Być może będzie to emerytka, która nie ma doświadczenia w pracy w rodzinie, albo młoda dziewczyna - studentka uniwersytetu lub college'u.
Do obowiązków niani należy wszystko, co dotyczy dziecka, w tym gotowanie dla niego, doprowadzenie kuchni do porządku, sprzątanie pokoju dziecięcego, pranie i prasowanie rzeczy dziecięcych. Ale całkowite sprzątanie mieszkania i gotowanie dla całej rodziny - to już dodatkowa praca, za którą trzeba będzie osobno zapłacić. Poza tym nie każda niania się na to zgodzi.
Jak można się ubezpieczyć?
A jednak nieprzyjemnych przypadków związanych z pracą niań, pełno. Nierzadko zdarza się, że po prostu "wkręcają" pracodawców, niespodziewanie informując, że rezygnują i jutro nie przyjdą do pracy.
Zdarzają się jeszcze gorsze przypadki. Sama kiedyś trafiłam na nieuczciwą nianię, której niestety nie mogę nazwać inaczej. Poleciły mi ją sąsiadki z domu. Była to Rosjanka, która przyjechała z Uzbekistanu. Pracowała u nas zaledwie kilka miesięcy. Mój syn miał wtedy 9 lat. Pewnego dnia poskarżył się niani, że źle się czuje i boli go głowa. Powiedziała dziecku, że "kłamie", zostawiła go leżącego w łóżku i spokojnie poszła zjeść kolację w kuchni pod telewizorem. Nie zadzwoniła do mnie. Kiedy wróciłem do domu z pracy, dziecko miało gorączkę poniżej 40 i wyglądało na sine. "Pogotowie zdiagnozowało zapalenie płuc.
Nie trzeba dodawać, że ta niania nigdy więcej nie postawiła stopy w naszym domu. Jednocześnie zdałem sobie sprawę, że nie mogę jej ukarać za pozostawienie dziecka w ciężkim stanie, ponieważ niania została znaleziona przez znajomego, a my nie podpisaliśmy z nią żadnej umowy.
- To duży błąd! Umowa o świadczenie usług powinna być zawarta z nianią koniecznie. Jest to potwierdzenie, że dana osoba nie przyszła tylko do domu i robi przysługę, że siedzi z dzieckiem, a świadczy profesjonalne usługi i jest za nie odpowiedzialna. Umowa określa absolutnie wszystko, aż do tego, gdzie niania powinna zadzwonić, jeśli dziecko źle się czuje. Na przykład moja umowa z nianią stanowi, że musi ona zadzwonić do mnie lub do lekarza rodzinnego w ciągu trzech minut. Taką umowę można sporządzić samodzielnie lub skonsultować się z prawnikiem" - wyjaśnia Natalia Linkova.
Nawiasem mówiąc, zawarcie umowy leży również w interesie samej niani.
- Mamy przypadki, w których rodzic przyszedł do domu, coś mu się nie podobało w pracy niani, zadzwonił na policję i powiedział: "nieznana kobieta weszła do naszego domu i nas okradła" - mówi Natalia Linkova.
Jeśli chodzi o rekomendacje, które zdaniem wielu rodziców powinna posiadać niania, eksperci są sceptyczni. Według nich kandydatki często kłamią, mogą podać numer telefonu sąsiada lub znajomego, który opowie pracodawcy, jak ta niania doskonale pracowała z jego dziećmi.
Dlatego przy pierwszym spotkaniu z nianią i przeprowadzeniu z nią rozmowy kwalifikacyjnej należy przede wszystkim sprawdzić: czy wasze wartości są zbieżne i czy ogólnie podoba nam się ta osoba. Eksperci zalecają zadawanie niani konkretnych pytań o to, co zrobi w danej sytuacji.
Na przykład: "dziecko upadło, płacze, pokaż mi, co zrobisz", "po jakich znakach rozpoznasz, dlaczego dziecko płacze?", "dziecko upadło, straciło przytomność - co zrobisz?".
- Większość niań prawdopodobnie nie odpowie i nie powie: zadzwonię po karetkę, zadzwonię do pani...- zauważam.
- To ideał - "zadzwonię po karetkę" i zadzwonię do ciebie. Mieliśmy kandydatkę, która powiedziała "usiądę i będę się modlić". I to nie był żart - mówi Natalia Linkova i dodatkowo radzi - pamiętaj, aby zawsze podpisać zgodę niani na pracę pod kamerami. Zawieramy taką umowę z naszymi klientami: dokonamy selekcji kandydatek, ale jeśli nie masz kamery wideo, to ją umieścisz. Chińską kamerę można kupić za 1500 rubli, dane będą przesyłane na telefon w każdej chwili można zobaczyć, co dzieje się w domu. Jeśli niania nie zgadza się pracować pod kamerą, należy odmówić jej usług. Chodzi o bezpieczeństwo dziecka. Swoją drogą, młode mamy mają teraz kolejną modę. Mówią: "tak, diagnoza psychologa jest dobra, ale czy mogę pokazać nianię mojemu astrologowi lub numerologowi...?".
TO NIE KOBIECA SPRAWA.
Wąsata niania
Jak przekonała się korespondentka "KP", popyt na nianie płci męskiej wzrósł. Najczęściej zatrudniają je kobiety, które samotnie wychowują swoich synów. Do zadań "wąsatej niani" należy męskie wychowanie dziecka. Niektóre chodzą z chłopcami na wycieczki, inne grają w hokeja lub zajmują się rękodziełem.
Mężczyźni z wykształceniem medycznym i paramedycznym są często zatrudniani do pracy z niemowlętami, a także z dziećmi z agresją i zaburzeniami rozwojowymi, gdy wymagana jest męska siła - na przykład do umieszczenia dziecka w wózku inwalidzkim.
- Mężczyźni są również zatrudniani do pracy z chłopcami i dziewczynkami. Mamy rodzinę z dwiema dziewczynkami, które mają dwa lata, uprawiają karate i cały czas się biją. Ich rodzice załatwili im męską nianię z doświadczeniem sportowym i teraz cała trójka się bije" - powiedziała Natalia Linkova.
- Czy są jakieś obawy dotyczące pedofilii przy zatrudnianiu mężczyzn dla dziewczynek?
- Pedofilia nie jest chorobą męską, nie jest chorobą płci. Jest też sporo kobiet cierpiących na pedofilię. Przeprowadzamy dogłębną diagnozę i to jest nasza siła. Jeśli kandydat jest ryzykowny, nie wyślemy go do rodzin naszych klientów" - mówi Natalia Linkova.
KSTATI
Plastyczne Filipinki i wysportowane Afrykanki
Zagraniczne kobiety, zwłaszcza Filipinki, są preferowane przez zamożne rodziny. Dodatkowy plus, jeśli niania ma otwartą wizę do Stanów Zjednoczonych lub strefy Schengen. Istnieje duże zapotrzebowanie na takie nianie, ponieważ bogaci ludzie mogą zabrać je ze sobą w podróż lub długą podróż służbową.
- Filipinki od dawna są niezawodnym personelem domowym, nie są już egzotyczne. Ci, którzy je zatrudniają, są już do nich przyzwyczajeni i nawet nie rozważają innych opcji. Problem polega jednak na tym, że rynek ten był początkowo źle skonfigurowany. Byli gracze, którzy sprowadzali filipińskie kobiety do Rosji, ale wykorzystywali je jako personel domowy bez płacenia podatków. Ale teraz państwo dokręciło śrubę. Ci pośrednicy zniknęli, a rynek stopniowo się wybiela. Obecnie otrzymaliśmy kontyngent na import filipińskich niań, ale deficyt na rynku jest odczuwalny i myślę, że będzie się zwiększał z każdym rokiem" - powiedział portalowi KP.RU Taron Muradyan, dyrektor generalny agencji Amalko, która zajmuje się zatrudnianiem zagranicznego personelu.
Według niego, ze względu na deficyt, pracodawcy stali się bardziej lojalni w wyborze niań.
- Kiedyś byliśmy w stanie przeprowadzić 10 rozmów kwalifikacyjnych, aby znaleźć nianię dla rodziny, ale teraz nie możemy dać takiej przyjemności pracodawcy", mówi Taron Muradyan.
Bariera językowa nie jest przeszkodą. Wręcz przeciwnie, wiele zamożnych rodzin nie chce, aby śmieci były wynoszone z domu, więc niania, która nie zna rosyjskiego jest plusem.
- Umieściliśmy filipińskie kobiety w rodzinach, w których w ogóle nie mówią po angielsku, używają tylko tłumaczy w swoich telefonach. Ponadto dla Filipińczyków angielski nie jest językiem ojczystym, więc są dość łatwe do zrozumienia dla osób o średnim poziomie znajomości języka. Z dziećmi komunikują się po angielsku, a dzieci szybko zaczynają je rozumieć. Jednak filipińskie kobiety nie są przyjmowane do rodzin jako nauczycielki angielskiego. Ich główną zaletą jest to, że są czyste, bardzo ciche, potulne, dobrze dogadują się z dziećmi i nie odczuwa się obecności obcej osoby w domu" - mówi Taron Muradyan.
Jeśli chodzi o ceny, filipińskie nianie kosztują mniej więcej tyle samo co rosyjskie, a czasem nawet taniej. Pracują one na zasadzie live-in i zazwyczaj mają tylko jeden dzień wolny w tygodniu. Ponadto zazwyczaj łączą dwie funkcje w jednej osobie: niani i gosposi.
Afrykańskie nianie zaczęły ostatnio zdobywać popularność w Rosji. Są to głównie studenci studiów magisterskich lub podyplomowych, którzy przyjechali na studia do Rosji.
Wydawać by się mogło, że panuje tam zupełnie inna kultura, życie codzienne, zwyczaje, mentalność.....
- Nie jest to straszne. Najważniejsze jest to, że afrykańskie nianie zdmuchują kurz z dzieci, a także ścigają się z nimi na wrotkach, łyżwach, koniach, grają w piłkę nożną. Osobiście wolałbym taką nianię. Poza tym to wykształceni ludzie, wielu z nich dobrze mówi po rosyjsku" - mówi Natalia Linkova.
#pravda #wojna #dzienkobiet #rosja #ukraina
delikatnie unosi umęczoną dłoń wojownika
Niewiem jak wam, ale mi dygnął
@spawaczatomowy Panie Spawaczu, ależ proszę cytuj obszerniej, niech nie czytający też poczują ten nastrój...
"REZOLUTNA "AMAZONKA"
- Wytrzymaj ze mną, kotku, wytrzymaj ze mną, kochanie" - naczelna pielęgniarka 15. samodzielnego batalionu medycznego "Amazonka" delikatnie unosi umęczoną dłoń wojownika.
Brodaty szturmowiec jęczy z poczuciem winy - tylko żartuję, trzy piękne wróżki wokół i jakiś człowiek z kamerą.
@RedCrescent poczucie winy + szturmowiec xd
ruSSki oksymoron
takie rzeczy tylko u kacapów
@spawaczatomowy nie tym razem, sam jesteś sobie winien bo zapytałeś
Jak ckliwo się zrobiło. Nawet Puszkin by tego tak pięknie nie opisał
@alaMAkota Puszkin to od rana na spacerze
Zaloguj się aby komentować