Pierwsza była kiedy siedziałem obok z załamaniem sprawdzała sobie autobus do domu
Druga jako jeden z powodów zerwania powiedziała że sie przytłaczają ją moje problemy, i się źle czuje z tym że ona ma normalną, wspierającą rodzinę a ja takiego szczęścia nie miałem, mimo że wydawało mi się że wszystko było w porządku jak byliśmy razem, i starałem się być jak najlepszy dla niej
Czy ja mam pojebane wymagania? Niech minimalnie dba o siebie, ma do mnie zaufanie, komunikuje wprost jak coś jest nie tak, i okazuje do mnie emocje, bo chyba nigdy nie usłyszałem zwykłego "kocham cie", albo "dobra robota".
Może to prawda że jak chcę się czuć kochany, to potrzebuje golden retrievera
#zwiazki #zalesie #feels
Może powinieneś sam sobie najpierw poradzić z problemami? Wiadomo, że druga połowa szuka stabilności... Zresztą nie każdy umie twój ciężar podnieść.
Pomocy szukaj u specjalistów.
@jimmy_gonzale nikt normalny nie zgodzi się być czyjąś podpaską emocjonalną, ludzie unikają tego typu związków instynktownie.
@jimmy_gonzale jak wspomniałem we wpisie, wydawało mi się że wszystkie mam rozwiązane. Druga dziewczyna miała problem z tym że kiedyś je miałem, a pierwsza sama nim była i mi suka przypominała że jestem bezużyteczny
Ty się chyba lubisz, użalać nad sobą.
@MasterChef dodaj na czarną i po problemie
@redve nikt nie chce być opiekunką płaczliwej p1zdy, która nie potrafi radzić sobie z własnymi emocjami i ciągnie innych w dół. I nie mówię tu o tobie (czy "tylko" o tobie), a o ogóle społeczeństwa w ogóle - nie radzący sobie z samym sobą człowiek jest jak kotwica albo wampir emocjonalny, normalni ludzie unikają takich egzemplarzy instynktownie. Zanim wejdziesz w jakikolwiek związek, musisz najpierw posprzątać sam u siebie, żeby nie być ani jednym, ani drugim (wampirem i kotwicą).
Jeżeli śmiertelnie obrazisz się na mnie za powyższy komentarz, to ponad wszelką wątpliwość ustalę po prostu, z kim tak naprawdę mam do czynienia.
@Alky ja to doskonale rozumiem, i myślałem że to przepracowałem. Próbowałem z siebie dawać tyle wsparcia ile tylko mogłem, ale co ja mogę jeszcze zrobić? Nawet nie mam jak zobaczyć niektórych błędów które robie, a co dopiero mówić o naprawianiu ich
@Alky
nikt nie chce być opiekunką płaczliwej p1zdy, która nie potrafi radzić sobie z własnymi emocjami i ciągnie innych w dół.
Wiem co miałeś na myśli, jednak powiedziałeś to tak twardo że aż się poczułem poruszony. Mój przykład:
Byłem z kobietą 4 lata. Zaczęliśmy na studiach, zaraz po studiach złapałem super fuchę, jednak po roku doszło do redukcji i pożegnałem się z pracą. Po tym czasie wpadłem w dołek i przez pół roku nie mogłem się pozbierać (hajsu po tej pracy miałem tyle że mogłem spokojnie neetować). W trakcie tego pół roku kobieta miała dosyć tego że byłem w depresji i chciała żebym wrócił na tory bo ona nie może patrzeć jak się dołuje. Nie użalałem się nad sobą, nie smęciłem jak mi źle - po prostu straciłem sens ponownego wchodzenia w branże kiedy ona mnie w ciągu roku przemieliła i wypluła. Zwyczajnie, spędziłem lata na kształcenie i nagle straciłem sens czy to jest to co chce robić.
Mam mieć do siebie żal że byłem w depresji?
Myślisz że była pomocna w wyjściu tej sytuacji czy stawiała tylko swoje oczekiwania?
Po 4 latach zostawiła mnie jako nieudacznika. A właściwie to może ja ją zostawiłem ponieważ miałem dosyć jej ciągłego wymagania "zrób coś ze sobą" kiedy ja potrzebowałem od niej zrozumienia i podbudowania na duchu - zwykłego "będzie dobrze".
Kto według Ciebie miał wygórowane oczekiwania?
Mam mieć do siebie żal że byłem w dołku?
Strasznie uprościłeś temat. Do tego stopnia że jest on krzywdzący. Człowiek ma prawo być w dołku i ma prawo mieć oczekiwania że druga osoba mu pomoże.
@Mikel >że aż się poczułem poruszony
@Alky Fajnie że ignorancja i głupota ludzka wychodzi często po kilku chwilach rozmowy z daną osobą. I to jeszcze Ty chciałeś wiedzieć z kim masz do czynienia a tak szybko nas nakierowałeś na właściwe tory co do siebie
Nigdy przed nikim nie okazuj słabości, nawet jeśli to Twoja kobieta, ludzie tylko to wykorzystają. Jak masz problemy ze sobą, to idź do lekarza, ale przed nikim się nie przyznawaj
@def w zdrowym związku powinienem ufać swojej partnerce. Jak mam to połączyć z tym że zostanę kopnięty w dupe przy pierwszej okazji?
@redve w związku - dojrzałym i ustabilizowanym tak, zgodzę się. Czy zanim wszedłeś do wyżej opisanych związków to jasno wyjaśniłeś na jakim etapie jesteś, z czym się zmierzasz itp.?
@redve nigdy nikomu nie ufaj
@lactozzi właściwie na początku. Wychodzę z założenia że jeżeli ufam tej osobie, to nie mam problemu z powiedzeniem jej o którejkolwiek ze swoich cech. Nie będę budował związku na kłamstwie
@redve właściwie na początku czego? poznania się? czy tego jak już się zdeklarowaliście, że pracujecie wspólnie nad pięknym projektem pt. "nasz związek"? Ogromna różnica.
@lactozzi druga dziewczyna wiedziała że mam problemy, i znała moją przeszłość na jakieś 3 miesiące zanim sie zadeklarowaliśmy, randkowaliśmy od 4
@redve zdecydowanie się na związek z osobą z takimi problemami, zwłaszcza mężczyzny (przepraszam moi drodzy), jest dużą sprawą. Jeśli ona się na to świadomie zdecydowała to słabo, że się wycofała.
Osobiście nie chciałbym tego zrobić mojej kobiecie, żeby wzięła na swoje barki taką sprawę.
@lactozzi prawdziwe problemy pierdolnęły dopiero po zerwaniu. Wcześniej fakt że po prostu istniała działał na mnie wystarczająco kojąco
@redve czekaj, czyli Ty nie potrafisz funkcjonować normalnie bez kogoś? I uzależniasz swoje szczęście od bycia z kimś?
@lactozzi nie o to chodzi. Całe życie zakładałem że wszystko mogę i że w końcu wychodzę na prostą. Teraz wszystko pierdolnęło, bo sobie zdałem sprawę że nie przeskoczę niektórych rzeczy, i przez to miałem załamkę. Przez bezsilność nad swoim losem
@redve Znam osobiście może 3-4 przypadki jak kobieta pomagała mężowi bo rzeczywiście miał gorszy okres i jakąś depresję.
Cała reszta włącznie z moimi związkami polega i polegała na tym żeby se radzić bo jak koledzy wyżej piszą, dostaniesz przylepkę płaczliwej pizdy i radź se sam. A jak dostaniesz nalepkę to już nie ma odwrotu.
Jak chcesz żyć w szczęśliwym związku to musisz sobie radzić z problemami a wieczorem porządnie wyruchać. Tak przynajmniej ja i większość znajomych miała do tej pory.
Jakie ja pokurwione rzeczy robiłem, żeby sam ze sobą wytrzymać i naładować baterie to xDDD
@entropy_ taa, tak wyglądał mój pierwszy związek. Chcę emocje, uczucia, ciepło bo seks mogę sobie załatwić za pieniądze albo "na własną rękę"
@redve Nie mówię, że się nie da. Mówię, że jest ciężko. Ja całe życie tego farta nie miałem
@entropy_ Jest też różnica w gadaniu o problemach i szukaniu rozwiązania, a marudzeniu i ubolewaniu nad swoim losem. Nawet jako facet to irytowało mnie laski co po prostu żyły dołowaniem się i nigdy z tym nic nie robiły i wysyało to ze mnie energię.
@VanQuish autentyczna sytuacja (jedna z wielu): spore zniany w firmie gdzie pracuję, restrukturyzacja itp.
No to pytam się jak człowiek człowieka co robić, negocjować warunki, szukać innej roboty, nic nie robić i zobaczyć co wyjdzie?
Nawet nie skończyłem tłumaczyć na czym problem polega bo usłyszałem: "w ogóle głupia jest ta Twoja praca, nie chcę o niej słuchać"
Nigdy więcej się jej o takie rzeczy nie pytałem bo to chyba za wiele było xD
Zaznaczam że nie marudziłem ani nie ubolewałem, autentycznie nie wiedziałem czy uciekać z okrętu czy zostać i zobaczyć co będzie. No chyba że jedyne problemy jakie można poruszać z partnerką z którą się jest x lat to czy posłodzić herbatę jedną albo dwiema łyżeczkami.
@entropy_ Nie jestem ekspertem związków czy randkowym ale jak partnerka zaczyna już od braku wysłuchania tego co masz do powiedzenia to jest spory problem. Może dobrze, że z wiekiem już tak się nie zakochiwałem mocno jak byłem szczylem to też jak trafiałem na takie babeczki to wymiksowywałem się z takich związków. Często człowiek po uszy zakochany potrafi wiele rzeczy ignorować za bardzo.
@redve
Pytanie jak często masz problem. Z eutanazji wiem, że jak ktoś Cie bombarduje problemem od rana do nocy 7 dni w tygodniu to człowiek ma się ochotę powiesić :)
@Jarem z drugą która wydawała się normalna nie prosiłem jej o pomoc z jakimkolwiek problemem, bo z moją psychiką wtedy było w miarę dobrze (a w sumie to dawno nie byłem szczęśliwszy). Z pierwszą miałem je częściej, bo to nie był związek tylko syndrom sztoklholmski i w końcu miałem stany lękowe, ale też coś w stylu raz na 2 tygodnie, i głównie wtedy jak mnie sama potraktowała jak śmiecia
@redve Nigdy nie okazuj słabości. Wiem jak to brzmi, i koledzy wyżej też Ci to mówili, ale to jest święta prawda. Świat nam wmawia facetom żeby się otwierać i mówić o swoich uczuciach, ale to pułapka. Jeśli się raz otworzysz prędzej czy później zostanie to wykorzystane przeciwko tobie.
@Tylko_Seweryn a ja wyżej na to odpisałem. Po chuj mam być w kimś, przed kim muszę udawać że jest w porządku? Chcę kogoś komu mogę zaufać, a nie współlokatora z którym sie czasem porucham
@redve na zaufanie przyjdzie czas. Ja też nie jestem jakimś ekspertem, bo mój najdłuższy związek trwał 2 lata, ale jesli już na starcie się otworzysz i przytloczysz drugą osobę swoimi słabościami to długo to nie potrwa.
@Tylko_Seweryn biorę od ciebie i lactozzi po 100zł, i czekam na decyzje czy powinienem od początku mówić o problemach żeby dziewczyna wiedziała na co się pisze, czy nie mówić żeby jej nie przytłoczyć ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@redve zależy jakie to są problemy. I na ile moralność pozwala Ci zataić pewne rzeczy. A jeśli nie, to może rozwiąż najpierw swoje problemy, poukładaj swoje życie?
@Tylko_Seweryn no właśnie problem w tym że wydawało mi się że wszystkie są rozwiązane, i mam już jako tako poukładane życie, ale też sam nie zobaczę wszystkiego co jest ze mną nie tak, a co mi innego zostaje? Iść do psychiatry i powiedzieć "siema, mam ze sobą jakieś problemy ale nie wiem jakie, weź mi jakiś poszukaj" ?
@redve o kurcze, a załamanie chyba samo z siebie się nie wzięło?
@Tylko_Seweryn załamkę miałem po zerwaniu.
Jestem nietypowym przypadkiem osoby z zespołem Aspergera, i przez to od dzieciństwa miałem zajebiste problemy z dopasowaniem sie, i funkcjonowania w społeczeństwie. W końcu z wiekiem zacząłem się ogarniać, ale przed liceum mam w głowie czarną dziurę, bo była wtedy chujnia. W liceum były pierwsze podboje ale ciągle miałem, i mam problem z odczytywaniem podstawowych rzeczy, czy z komunikowaniem o co mi chodzi. Całe życie miałem pod górkę z jeszcze innych względów, ale w końcu zacząłem wychodzić na prostą. Zacząłem studiować fajny kierunek, poznałem większą grupkę przyjaciów, zacząłem normalnie wychodzić na piwo, zadbałem o styl, znalazłem pracę zdalną w której nic nie robię a płacą mi jak za zboże, więc generalnie wszystko zaczęło się układać. Miałem przez ten czas tamtą pierwszą dziewczynę więc żyłem w przekonaniu "że teraz będzie tylko lepiej, że w końcu się ogarnąłeś".
Rzuciłem poprzedni toksyczny związek gdzie suka mi ciągle przypominała że jestem bezużyteczny, zacząłem się spotykać z nową, normalną dziewczyną. i 2 miesiące temu się okazało że taki chuj.
Jednak się nie ogarnąłem, zawsze byłem, jestem, i będę zjebany.
Nic się nie zmieni niezależnie od tego co robię, po co więc robić cokolwiek więcej niż spać cały dzień i jarać?
Jeżeli ci ludzie mnie postrzegają za problem, to pewnie cały świat mnie postrzega za problem.
Studiuje na co najwyżej przeciętnym uniwersytecie który brał każdego jak leci, i musisz nieraz zarywać tygodnie przed poprawkami, ponieważ byłeś za głupi żeby to zrozumieć w trakcie semestru.
W pracy jestem podręcznikowym pasożytem, który każdego dnia boi się że go wypierdolą. Nie zasłużyłem na tę pracę, bo rekrutacja była banalna (serio, były rzeczy które były na informatyce w liceum, i nic więcej).
A potem to już z górki do stanów depresyjnych i lękowych ¯\_(ツ)_/¯
@redve Stary, szanuje w chuj ze się nie poddajesz i próbujesz funkcjonować.
@redve wiem, że to ci nie pomoże w niczym, ale takie słowa poparcia od anona;)
@Tylko_Seweryn wcześnie nie można słabości okazywać, później temat trzeba wybadać.
Właśnie jak się nie okazuje nigdy słabości to w największą minę można wdepnąć.
@Tylko_Seweryn
wiem, że to ci nie pomoże w niczym, ale takie słowa poparcia od anona;)
Tak mi sie memik skojarzył ( ͡° ͜ʖ ͡°)
dzięki anon
@redve Wsparcie to jedno, a obciążanie kogoś swoimi problemami to drugie.
Nie oczekuj że ktoś inny weźmie twój problem na swoje barki, to nie jest dobre dla żadnej ze stron.
To całkowicie normalne że ktoś przed tym ucieka.
Najpierw rozwiąż własne problemy, później szukaj szczęścia w miłości.
@Marchew poruszyłem ten temat w komentarzach
@Marchew nie da sie rozwiązać wszystkich problemów. Przypominam że przysięga małżeńska zawiera słowa chociażby "w zdrowiu i chorobie". Oczekuje że będę miał kogokolwiek, na kim mogę polegać
@redve Wydaje mi się że "w zdrowiu i chorobie" jest tworem trochę kościoła, trochę odgórnym sposobem utrzymania ogólnego porządku w społeczeństwie. Będę szanował osoby które mimo przeciwności losu będą trwać, ale też zrozumiem jeśli ktoś nie da rady.
Chciałbym być w relacji w której będę miał pewność że kiedy przyjdzie gorszy czas, ktoś się o mnie zatroszczy. Sam bym się zatroszczył! Pod warunkiem że ta druga strona tej pomocy będzie chciała.
Sam odszedłem od tej drugiej osoby w pewnej sytuacji. Ale nie było to zdarzenie losowe. Ona nie chciała pomocy, wręcz odmawiała, twierdziła że to moja wina. Jak już się rozeszło na dobre, wtedy dopiero poszła się leczyć. Obecnie jest w stanie znacznie lepszy, na tyle dobrym że ma możliwość utrzymać swój obecny związek w pozytywnym wydźwięku. Odpuściłem ponieważ jej problemy silnie odbijały się na mojej osobie. Mam wątpliwości co do tego, że cokolwiek po jej stronie by się zmieniło, gdybym wciąż w tym trwał.
Nie znam szczegółów twojej sytuacji, więc nie mogę oceniać. Jednak jedynie z tego co napisałeś, jestem w stanie zrozumieć, że ktoś nie był stanie, może nie tyle udźwignąć trudności, co ich dźwigać każdego dnia.
nie umiałbym być w związku gdzie nie zakładam że druga osoba ze mną będzie. Dają to od siebie, więc też tego oczekuję. Jeżeli muszę się martwić tym kiedy mnie rzuci, to nie będę jej ufał i taki związek nie ma sensu. Po co mam się wiązać z kimś komu nie ufam, dla seksu i gotowania obiadu?
Zaloguj się aby komentować