Ciekawy to się dzielę, okrojony przez mię artykuł prasowy 22-letniego A. Świętochowskiego z 1871 r., który wywarł ogromny wpływ na krystalizujący się program pozytywizmu.
Daje wgląd w konflikt młodych polskich pozytywistów ze starymi konserwatystami po klęsce powstania styczniowego (1863-1864).

"My i Wy" (1871)
"Potop!" - wykrzykuje z pełnych piersi kronikarz "Tygodnika Illustrowanego".
"Baczność!" - woła autor "Pokłosia".
"Gore!" - ostrzega ktoś inny!
Jest więc coś co trwoży falangę literacką: „Idą ławą," - mówi pierwszy z tych pisarzów - " i plwają na wszystko, nie uznają nic co było przedtem i co jest po za niemi“.
„Energja skandalu robi coraz śmielsze wyłomy w literaturze“ - mówi drugi - „I nie umieją gramatyki“, ze zgrozą dodaje trzeci.

To coś, to straszydło, ta ława groźna mająca zatrwożyć i zohydzić obecny literacki okres w oczach potomnych — to jesteśmy my, młoda drużyno pisarzów.
Teraz więc właśnie jest czas gdy nas wskazano palcem, określić nasze stanowisko, zdefiniować cel walki, którą pismo nasze wytrwale i ciągle prowadzi, lekceważąc sympatje sąsiadów, i... rzekomych powag. [...]
Nie słuszność tych żalów, nie poczucie własnej winy, skłania nas do tych tłumaczeń, ale objaśnienie faktu wywołanego przez nas, faktu który bądź co bądź nie jest bez znaczenia.

[...] Ci wszyscy, którzy w naszem postępowaniu widzą tylko nieznającą swych sił i celów młodość, a jeszcze bardziéj ci którzy umieją czytać pomiędzy linijkami zawiść i nienawiść prywatną, ci wszyscy podobni są do owych furmanów żydowskich, którzy sądzą że na to tylko wynaleziona została koléj, ażeby im dokuczyć.

Większa część piszących, a z nimi całe stronnictwo któremu przewodniczą, wszelkie starcia się zdań, wszelkie wyrażenia odmiennych opinij, działania w imię idei nieobjętéj ramami tradycyi i wybiegającéj po za sferę pojęć utartych, przeżuwanych przez kilkadziesiąt lub kilkaset osobistości zakwestyonowanéj siły umysłowéj, większa część mówię najzacniejsze porywy śmiałéj myśli sprowadza zawsze do jednego mianownika — rozdrażnień osobistych.

[...] zsumujmy w téj chwili cały szereg napaści na nas i odpowiedzmy na nie koleją głównych punktów obwinienia.
Odpowiedź nasza zamykać się będzie w granicach pytania, kto jesteśmy "my" a kto jeszcze "Wy" wielcy, zacni, uczeni, poważani, krzywdzeni i prześladowani?

My jesteśmy młodzi, nieliczni, nie rządzący się widokami materyalnych korzyści, uwolnieni z obowiązku hołdowania pewnym stosunkom i znajomościom; wypowiadamy swoje przekonania otwarcie, nie lękamy się sądu i kontroli, pragniemy ją rozciągnąć na wszystkich, pragniemy: pracy i nauki w społeczeństwie, pragniemy wywołać siły nowe, zużytkować istniejące, skierować uwagę przed a nie po za siebie — oto nasze wady.

Wy jesteście starzy, liczni, krępowani między sobą tysiącem niewidzialnych nici, skradacie się ze swojemi zasadami nieśmiało, żądacie w literaturze spokoju, nieruchomości, każecie wszystkim patrzyć w przeszłość, szanować nawet jéj błędy, chcecie, ażeby was, tak jak senatorów rzymskich była zawsze jedna tylko liczba, ażeby was nikt nie sądził, nikt o nic się nie upominał, — oto wasza zasługa.

Czy idąc tak odmiennemi drogami możemy się spotkać kiedykolwiek i uszanować wzajemnie swoje cele?
Nigdy!
Wiemy to — między naszemi obozami popalone mosty, pozrywane groble.
Zarzucacie nam, że gardzimy wszystkiém co się przed nami stało, że nie jesteśmy sprawiedliwi dla zasług starszego pokolenia.
Kłamstwo — ufundowane na tém, że nie jesteśmy zapalczywymi tych zasług czcicielami. [..]

Postęp biegnie tak szybko, obowiązki jednostek tak wielkie, że ci co wstąpili późniéj do wielkiéj pracowni ducha, zaledwie czas mają obejrzeć się na tych co przed nimi byli.
A cóż dopiero gdy starsi zasmakowawszy w korzyściach swego wpływu na społeczeństwo, który już zaczyna być zgubnym, nie chcą oddać cugli młodszym, przybywającym, ze świeżością sił i lepszem pojęciem potrzeb?
Cóż powiedzieć, gdy starsi zamiast usunąć się z pola, na którem już nic zrobić nie mogą, stoją na niem upornie opóźniając postęp przekonań i wlewając w społeczeństwo tę martwotę, która im już tylko z całego życia pozostała? [...]

W życiu społeczeństw są zawsze pewne chwile, w któréj pokolenia jak warta zmieniają się nawzajem.
Szczęśliwy ogół, około którego straż zmienia się regularnie, nieszczęśliwy i źle strzeżony gdy starych i znużonych długiem czuwaniem gwardzistów, nie zastępują nowi.
W obowiązkach ludzi którzy stanęli do przewodniczenia drugim, leży nietylko powinność spełniania swéj władzy sumiennie, ale także złożenia jéj w porę.
Każdy organizm ma swoją chwilę, od któréj przestaje być czynnym.
Wy wszyscy którym już tylko siwizna i zmarszczki pozostały na obronę zdań własnych, pamiętajcież na Boga, że i słońce ma swoje południe.

Czyż chcecie swój zachód przeciągnąć dla tego, ażeby wschód jak najpóźniéj nastąpił?
Czyż jeszcze będziecie się upominać o to, że niesprawiedliwie potępiamy Was?
Czyż kiedy Wy, jako ludzie rozważni, doświadczeni, chłodniejsi, wystąpiliście do nas, już nie mówię z słowami pochwały, ale przynajmniéj szczerej sympatyi i zgody?
Czyż w działaniu naszem uznaliście nas jako cyfrę którą wciągnąć należało w rachunek ogólny?
Czyż uznaliście w nas ludzi, którzy chcą i są zdolni pracować obok z Wami?
Nic nie zrobiliście z tego wszystkiego, a skarżycie się teraz żeśmy się sami o swoje upomnieli, źle mówię: żeśmy się Wam pamiętać kazali.

Przypuściwszy, że wasza rola jeszcze nie skończona, dla czegożeście nam wszelkiéj zaprzeczali?
Czy myślicie żeście wy tylko zaarendowali honor, miłość dobra, poczucie piękna?
Czy sądzicie, że młodéj piersi wszystko to obce, że serce nasze nie drga, imaginacya się nie zapala, umysł nie poddaje, a z oczu łzy nie płyną, że nie cierpim, nie kochamy — a tylko nienawidzim plwając na wszystko szyderczo?

Rezerwując sobie swobodę zdania, nam odmówiliście prawa głosu.
Powiedzieliście: usta ich wymawiać mogą tylko wyrazy niemego uwielbienia, a nie samodzielnego sądu.
I dziś skarżycie się, że te usta wygłaszają na was tu nowe wyroki?
Gdzie logika? [...]

Przejrzyjcie karty naszych pism, naszych artykułów, a znajdziecie się na każdéj stronnicy i przebóg! znajdziecie wyrazy słusznego uznania daleko częściéj niźli chcecie przyznać.
Ale otwórzcie karty wasze i pokażcie coście na nich zrobili dla nas?
Dość aby nazwisko nasze rykoszetem choćby przyczepiło się do jakiéjś sprawy, aby na nią rzucić anatemę w waszych oczach.
Nie ma pardonu, nie ma oszczędzenia, gdzież była miłość którą w sercach nosicie?
Patrzyliście na to mówiąc: jutro się obali.
Ale nie stało się tak, czujemy się na siłach, zmężnieliśmy i — wygramy! [...]

Czyż to jest widok waszego połączenia, w którem wyglądacie jak nieruchome, okryte skorupami i zbite w jedną wyspę małże?
Żyjący na dnie morza które się życiem społecznem nazywa, nieświadomi niczego co się na jego powierzchni rozgrywa, znajomi śmiałym żeglarzom tylko z swego wiecznego snu, i z tego że się od czasu do czasu jakiś bystro płynący statek o Wasze nieruchome mosty rozbija. [...]

Mimo to wszystko, mimo różnicy dróg i celów, mimo rozdziału i kolizyi, gotowi jesteśmy sądzić, że są pewne punkta na których się spotykamy.
Nie możemy w żaden sposób zrzec się tej myśli, że macie dobre chęci.
I owszem przypuszczamy raczéj, że tak jak my pragniecie dobra ogółu i chcecie mu służyć.

Z drugiéj jednak strony widzimy, że was siły opuściły, jesteście styrani pracą i wiekiem, wzrok wasz się stępił na widoki nowe, zmysł stracił poczucie nowych potrzeb, leniwa myśl pozbawiona życia, kręci się tylko w kółku dawnych celów, a świeżych rozpoznać nie umie.
Nie grzeszycie więc może tyle przez złe chęci, ile przez naturalną niemoc.
Całe nieszczęście w tém, że przeciągnąwszy swój zawód zbyt długo, obok strat zyskaliście jeszcze wadę nałogu przewodniczenia innym.
To was w każdym razie nie tyle broni, ile szkodliwymi i nieużytecznymi czyni.

Ustąpcie więc z drogi wszyscy, którzy ją tylko zawalać możecie, inni dopędzajcie tych, którzy prędzéj od Was biegną.
Próżne są wasze wołania, że młodość wyrzekłszy się szacunku dla starszych, pędzi w szalonych skokach.
Każdy jéj błąd jest ojcem nowéj prawdy, gdy tymczasem wasza ostygła i wyczerpana dusza może wydzielać z siebie tylko zarodki śmierci.
Bo o cóż najbardziéj chodzić powinno każdemu, przyjmującemu na siebie obowiązek przewodniczenia drugim w sferze ducha?
Naturalnie, jeżeli tu mamy na myśli swoje społeczeństwo, każdy starać się powinien przedewszystkiem o wywołanie w ogóle jak najwięcéj sił umysłowych, o przyśpieszenie pory jego dojrzałości, o pobudzenie go do pracy, nauki, zrozumienia swego położenia i swoich żądań. Pytamy się co wyście w téj mierze zrobili, wy opiekunowie sentymentalnych powieści i zagważdżającéj mózgi polityki? [...]

To wszystko cośmy powiedzieli, niech posłuży za objaśnienie nienawiści dla nas, za odpowiedź na skargi które dają nam pewne zadowolenie.
Krzyczą, więc czują — czują, więc żyją — Żyją? połowa naszego zadania spełniona.
* * *

Aleksander Świętochowski, My i Wy, "Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych" 1871, nr 44.
Obraz: 1872 "Portret Claude Moneta" - Pierre-Auguste Renoir (1841–1919)
#historia #ciekawostkihistoryczne #historiazpaszkom #literatura #kultura
UmytaPacha userbar
7ffbb1fc-a6bc-40e9-80d2-084596f69805
UmytaPacha

Źródełko z całością acz pominięte było może z 30%, dodałam też kilka znaków interpunkcyjnych żeby się łatwiej czytało

moll

@UmytaPacha mocny manifest

UmytaPacha

@moll tak sobie myślałam że jak choć jedna osoba przeczyta to będę zadowolona

jestem zadowolona ʕ•ᴥ•ʔ

moll

@UmytaPacha


jak już tyle przedrukowałas i ładne pogrubienia porobione to żal było nie przejrzeć

Afterlife

Chce przeczytać, ale musze wstać, zjeść wiemy jak jest. Ale przeczytam

UmytaPacha

@Afterlife nie ma problemu, nie zniknie :v


zawsze możesz przeczytać same pogrubione albo wyrywkowo

ataxbras

@UmytaPacha Piękny manifest. I to ciekawe, czasy się zmieniają, ale nie ludzie. To tak samo aktualne teraz, jak było wtenczas. Tylko jakoś nie widzę obecnie kandydatów na sygnatariuszy.

UmytaPacha

@ataxbras ano, i młode ze starym zawsze walczy - 50 lat wcześniej mieliśmy odwrotną sytuację gdzie młodzi romantycy byli zmęczeni skostniałą, akademicką, bezdusznie suchą treścią w kulturze, gdy oni chcieli intensywnych uczuć, ich ekspresji i sentymentalizmu w miejsce racjonalizmu

ataxbras

@UmytaPacha Walka młodego ze starym jest immanentną cechą gromady ludzkiej. Z tym, że w tej chwili, nie zauważam tego buntu, i bardzo mnie to martwi. Może jestem już stary i ślepy, ale bunt ten zawsze był jaskrawy, teraz coś się popsuło, nie sądzisz?

UmytaPacha

@ataxbras nie wiem, w moim osobistym odczuciu w obecnych czasach nie było przeciw czemu się buntować na poziomie pokoleniowym

ataxbras

@UmytaPacha Ależ zawsze jest powód do buntu, bunt nie musi być racjonalny (samemu o tym wspomninasz).

Brak kontestacji jest groźny, bo to stagnacja - co odbija się na wszelkiej ludzkiej twórczości. Od technicznej do artystycznej. Mamy teraz zastój we wszystkich dziedzinach (mimo iluzji postępu). Po części wynika to z faktu, że bycie twórczym sprowadzono do skillu, nie stoi za tym żadne silniejsze przekonanie.

UmytaPacha

@ataxbras mógłbyś dać przykład przeciw czemu można by się obecnie buntować pokoleniowo?

ataxbras

@UmytaPacha Nie jestem najlepszym adresatem ze względu na wiek. Jednak bunt jest zawsze przeciw "normalności", przeciw ogólnie przyjętym normom. A tego jest masa. Do wyboru, do koloru.

Tymczasem, jedynym obserwowalnym buntem jest ten ostatniego pokolenia, który jest mało przekonujący i oczywiście inspirowany.

UmytaPacha

@ataxbras mamy też mniejsze ruchy buntu typu blackpill i MGTOW, ale głównie siedzą w internecie

ataxbras

@UmytaPacha Och, tych mniejszych, poniewierających się po chanach jest sporo, ale są łatwe do ujarzmienia i kontrolowania. Wydaje mi się, że to właśnie czynnik kontroli zabił oryginalność i chęć do buntu. Albo przynajmniej się do tego przyczynił łącznie z powierzchownością kontaktów sieciowych.

Zaloguj się aby komentować