Był wieczór 19 października 1986 roku. Na lotnisku w stolicy Mozambiku Maputo ruch był niewielki. Kontrolerzy i personel naziemny oczekiwali jednak na lądowanie najważniejszego samolotu w państwie – rządowego odrzutowca z prezydentem kraju Samorą Machelem na pokładzie. Nikt nie mógł się spodziewać, iż wieczór ten skończy się tragedią, której przyczyny do dziś są tematem różnych dyskusji, teorii czy hipotez.
Zrozumienie, dlaczego katastrofa ta do dziś przez wielu uważana jest z niewyjaśniona do końca wymaga przyjrzenia się historii Mozambiku od lat 60. XX wieku. Przez kontynent w owym czasie przetaczała się fala dekolonizacji, nierzadko podkreślana zbrojnymi konfliktami narodowowyzwoleńczymi takimi jak w Kongu, Algierii czy Kenii. Nie inaczej było również w kolonialnych posiadłościach Portugalii – Mozambiku, Angoli i Gwinei - rządzonej w owym czasie przez autorytarnego dyktatora Antonio de Oliveiry Salazara. Salazar jednym z filarów uprawianej przez siebie polityki Estado Novo (Nowego Państwa) uczynił utrzymanie owych kolonii w rękach Portugalii za wszelką możliwą cenę. Bardzo szybko doprowadziło to do tarć wewnętrznych w posiadłościach, które szybko przerodziło się w otwarty konflikt zbrojny. W Mozambiku w roku 1964 na czoło walki przeciwko kolonizatorom wysunęła się lewicowa partia polityczna i zbrojna partyzantka zrzeszona pod nazwą Frontu Wyzwolenia Mozambiku. (FRELIMO - Frente de Libertação de Moçambique), operująca początkowo z terytorium Tanzanii. Ze względu na swój polityczny charakter szybko zyskała sobie wsparcie innych państw komunistycznych jak i zachodnich – a zwłaszcza Związku Radzieckiego, Chin i państw skandynawskich. Samora Machel bardzo szybko stał się jednym z członków egzekutywy partyjnej i dowódców polowych, zaś po śmierci założyciela partii Eduardo Mondlane’a w zorganizowanym przez Portugalczyków zamachu bombowym w roku 1969 objął on całkowite przywództwo nad ruchem. Skoncentrowani na północy kraju partyzanci znajdowali się zaś w ciągłym kontakcie bojowym zarówno z wojskami portugalskimi, jak i oddziałami sojuszników Portugalii – Rodezji Północnej i Republiki Południowej Afryki, które wspólnie rozpoczęły w roku 1970 ofensywę skierowaną przeciwko partyzantom pod kryptonimem „Węzeł Gordyjski”. Atak nie zdołał jednak zniszczyć wojsk FRELIMO, zaś przeciągające się konflikty kolonialne fatalnie odbijały się na nastrojach w samej Portugalii. 25 czerwca 1974 bezkrwawa „rewolucja goździków” w Portugalii odsunęła Salazara od władzy, zaś nowy rząd w Lizbonie ogłosił wolę do wycofania się z kolonii i nadania im statusu niepodległych państw. Zaledwie rok później – 25 czerwca 1975 – Mozambik stał się państwem niepodległym. Samora Machel natychmiast ogłoszony został nowym prezydentem i rozpoczął reformy kraju na modłę komunizmu radzieckiego. Taki styl rządów sprawił, iż zaledwie w dwa lata po uzyskaniu niepodległości Mozambik stał się areną wojny domowej. Przeciwko Machelowi i rządom FRELIMO opowiedział się Narodowy Ruch Wyzwolenia Mozambiku - (RENAMO - Resistência Nacional Moçambicana), założony przez André Matsangaissa oraz wspierany logistycznie, militarnie i finansowo przez Rodezję Północną i RPA. Po wielu latach walk które nie przynosiły miarodajnych rezultatów, Samora Machel zgodził się na negocjacje. Ich wynikiem było podpisanie 16 marca 1984 roku zawieszenia broni z Nkomati. Według umowy, Mozambik zgodził się na wydanie ukrywających się w kraju członków Afrykańskiego Kongresu Narodowego władzom RPA w zamian za zaprzestanie wsparcia RENAMO przez RPA. O ile jednak Mozambik szybko wywiązał się z umowy, o tyle RPA nie zrobiła tego, kontynuując a nawet zwiększając pomoc dla ruchu przeciwnego rządom Machela. Przez kolejne lata rząd Mozambiku zawarł również umowę z Botswaną, Zambią i Malawi, obiecując budowę linii kolejowej łączącej port w Beirze z tymi krajami, co uniezależniłoby je od importu dóbr przez porty w RPA.
Rankiem 19 października 1986 roku na płycie lotniska w Maputo do startu przygotowywał się specjalny samolot. Był to dwusilnikowy odrzutowiec Tupolew Tu-134A-3 o rejestracji C9-CAA, wyprodukowany w ZSRR na zamówienie rządu Mozambiku jako oficjalny samolot prezydenta Samory Machela. Owego dnia prezydent Machel wraz z towarzyszącymi mu doradcami i ministrami miał wziąć udział w spotkaniu z prezydentami Zambii, Zairu i Angoli, które miało odbyć się w Mbali w Zambii. Łącznie na pokładzie samolotu znalazły się 44 osoby – 35 pasażerów i 9 członków załogi. Jako, iż w Mozambiku nie było odpowiednio przeszkolonego personelu, w kokpicie zasiadła piątka radzieckich pilotów, latających na co dzień dla państwowego przewoźnika Aerofłot. Byli to 48-letni kapitan Jurij Nowodran, 29-letni pierwszy oficer Igor Kartamyszew, 37-letni inżynier pokładowy Władimir Nowosiełow, 48-letni nawigator Igor Kudriaszow i 39-letni radiooperator Anatolij Szulipow. O godzinie 7:12 samolot poderwał się z pasa lotniska w Maputo, kierując się na północny zachód. Po krótkim postoju na pobranie dodatkowego paliwa na lotnisku w Lusace w Zambii, samolot dotarł do celu o godzinie 11:00. Spotkanie pomiędzy głowami państw trwało do godzin popołudniowych – ostatecznie, Tupolew wystartował w bezpośredni lot powrotny do Maputo o godzinie 18:38. Po ponad dwóch godzinach lotu załoga nawiązała kontakt z centrum kontroli lotów w Maputo o godzinie 20:46, meldując przelot nad punktem nawigacyjnym Kurla na wysokości 35 tysięcy stóp. W odpowiedzi informator AFIS przekazał załodze informacje pogodowe i potwierdził, iż owego wieczora wykonywać mieli lądowanie z użyciem systemu ILS na pas 23. Wykonując to podejście, załoga musiała najpierw dostroić instrumenty nawigacyjne się do częstotliwości 112,7 MHz, na której nadawała radiolatarnia VOR Maputo. Gdy instrumenty wskazałyby, iż samolot znajdował się na radialu 45 stopni – odpowiadającym osi pasa 23 - od radiolatarni załoga musiała następnie wykonać skręt w celu wejścia na ów radial i dalszego zniżania do momentu przechwycenia sygnału systemu ILS. O godzinie 21:02 załoga zgłosiła rozpoczęcie zniżania. W odpowiedzi informator zezwolił na zejście z pułapu 35 tysięcy stóp i poprosił, aby załoga zgłosiła widoczność świateł pasa startowego bądź osiągnięcie pułapu trzech tysięcy stóp. Załoga zgłosiła osiągnięcie i utrzymanie owej wysokości o godzinie 21:18. W odpowiedzi informator zezwolił na podejście z pomocą systemu ILS na pas 23. Radiooperator Szulipow potwierdził przyjęcie wiadomości. Przy tym zadał jednak pytanie o to, czy system ILS w ogóle działał. W ciągu następnych kilku minut Szulipow dwukrotnie poprosił również o sprawdzenie, czy pas startowy był oświetlony. Jego drugie zapytanie miało okazać się ostatnią wiadomością nadaną przez prezydencki samolot. Na kolejne wezwania kontroli lotów skierowane w stronę prezydenckiej maszyny odpowiadała wyłącznie cisza. Wkrótce, kontrolerzy przekazali informację o zagięciu prezydenckiego samolotu wojsku, które natychmiast rozpoczęło akcję poszukiwawczo-ratowniczą w okolicach Maputo.
W międzyczasie w wiosce Mbuzini położonej w trójkącie granicznym pomiędzy RPA, Swazilandem i Mozambikiem mieszkańcy usłyszeli głuchy huk dobiegających z położonych nieopodal wzgórz. Ze względu na słabo rozwiniętą lokalną infrastrukturę pierwsze zawiadomienie o tym hałasie dotarło na posterunek policji w Komatipoort o godzinie 23:00. O godzinie 23:40 na miejsce, skąd dobiegł huk dotarł samotny policjant. To, co zobaczył przeraziło go – na zboczu wzgórza dostrzegł rozrzucone i dopalające się szczątki samolotu, ludzkie zwłoki oraz – co niesamowite – ocalałych. Pierwsi ratownicy medyczni i lekarze dotarli na miejsce o godzinie 1:00, a o godzinie 4:00 na miejscu pojawili się również wojskowy śmigłowiec ratunkowy z Bazy Powietrznej Hoedspruit, który przetransportował rannych do szpitala w Nelspruit. Jak miało się okazać, z katastrofy uratowało się dziesięć osób – dziewięciu pasażerów siedzących w prawej tylnej części odrzutowca oraz inżynier pokładowy Władimir Nowosiełow. Na miejscu tragedii wkrótce udało się odnaleźć i zidentyfikować zwłoki prezydenta Samory Machela – według późniejszej sekcji zwłok zginął w momencie uderzenia samolotu o ziemię. Wśród ofiar śmiertelnych znalazły się również m.in. czwórka pozostałych członków załogi kokpitowej, minister transportu Mozambiku Alcantara Santos czy szef rzecznik prasowy Muradali Mammadhussein. O godzinie 6:50 rząd RPA oficjalnie przekazał informację o katastrofie rządowego Tupolewa Mozambikowi. Jak miało się okazać, samolot rozbił się na terytorium RPA w odległości 500 metrów od granicy RPA z Mozambikiem i 4,5 kilometra od granicy RPA ze Swazilandem. Na miejscu upadku maszyny wkrótce pojawili się minister spraw zagranicznych RPA Pik Botha oraz minister spraw wewnętrznych Mozambiku Sérgio Vieira. W Mozambiku informację o katastrofie rządowej maszyny podano o godzinie 8:30 20 października. 28 października zaś w Mobutu odbył się uroczysty pogrzeb Samory Machela, w którym udział wzięły tysiące obywateli oraz prawie 100 delegacji z całego świata., Uważne oczy obserwatorów były w stanie wychwycić transparenty jasno obarczające winą za wypadek RPA. Teoria, iż za katastrofą Tupolewa mogło stać południowoafrykańskie wojsko szybko znalazła wielu zwolenników zarówno w Mozambiku jak i innych państwach ościennych. Oficjalnie, jednak, rząd Mozambiku zachowywał powściągliwość, zaś rząd RPA wystosował oficjalne zaproszenie zarówno do władz Mozambiku jaki i ZSRR do wzięcia udziału w śledztwie.
Na czele komisji mającej na celu odnalezienie przyczyn tragedii stanął sędzia Sądu Najwyższego RPA i były pilot wojskowy Cecil Margo – jeden z największych autorytetów jeżeli chodziło to tego typu sprawy w RPA. W skład sześcioosobowej komisji, na wniosek Pika Bothy obawiającego się zarzutów o stronniczość, weszli również trzej obcokrajowcy – prezes linii lotniczych Eastern Airlines i były pilot testowy USAF Frank Borman, były szef brytyjskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Geoffrey Wilkinson oraz sędzia Królewskiego Sadu Apelacyjnego Sir Edward Eveleigh. Skłąd komisji wypełniali były Komisarz Lotnictwa Cywilnego RPA J.J.S. Germishuys oraz prezes Południowoafrykańskiego Stowarzyszenia Przewoźników Lotniczych Pieter van Hoven. Do komisji wkrótce dołączyły również delegacje z Mozambiku i ZSRR. Wizyta na miejscu katastrofy pozwoliła na dokładne odtworzenie tory lotu Tupolewa. Według oględzin, maszyna najpierw uderzyła w drzewo na szczycie wzgórza na wysokości ok. 2180 stóp, 150 metrów w głąb terytorium RPA. Samolot następnie uderzył w ziemię, odbijając się od niej na moment po czym spadając ponownie, obracając się wokół własnej osi i sunąc w dół wzgórza. Szczątki maszyny rozrzucone były w pasie długim na ponad 800 metrów. Oględziny wraku nie wykazały śladów eksplozji bomby czy pocisku przeciwlotniczego. Sprawdzenie dokumentów serwisowych nie wykazało jakichkolwiek śladów awarii czy problemów technicznych przed wylotem do Mbali. Z wraku udało się również wydobyć zarówno rejestrator parametrów lotu, jak i rejestrator rozmów w kokpicie. Na wniosek RPA zostały one przetransportowane do Zurychu, gdzie dokonano ich odczytu w obecności delegacji z Mozambiku i ZSRR. Rejestrator parametrów lotu nie wykazał jakichkolwiek odchyleń od normalnej pracy silników, powierzchni sterowych czy systemów maszyny. Cała uwaga śledczych skupiła się więc na rejestratorze rozmów w kokpicie.
Część 2 - https://www.hejto.pl/wpis/czesc-1-https-www-hejto-pl-wpis-byl-wieczor-19-pazdziernika-1986-roku-na-lotnisk
Zrozumienie, dlaczego katastrofa ta do dziś przez wielu uważana jest z niewyjaśniona do końca wymaga przyjrzenia się historii Mozambiku od lat 60. XX wieku. Przez kontynent w owym czasie przetaczała się fala dekolonizacji, nierzadko podkreślana zbrojnymi konfliktami narodowowyzwoleńczymi takimi jak w Kongu, Algierii czy Kenii. Nie inaczej było również w kolonialnych posiadłościach Portugalii – Mozambiku, Angoli i Gwinei - rządzonej w owym czasie przez autorytarnego dyktatora Antonio de Oliveiry Salazara. Salazar jednym z filarów uprawianej przez siebie polityki Estado Novo (Nowego Państwa) uczynił utrzymanie owych kolonii w rękach Portugalii za wszelką możliwą cenę. Bardzo szybko doprowadziło to do tarć wewnętrznych w posiadłościach, które szybko przerodziło się w otwarty konflikt zbrojny. W Mozambiku w roku 1964 na czoło walki przeciwko kolonizatorom wysunęła się lewicowa partia polityczna i zbrojna partyzantka zrzeszona pod nazwą Frontu Wyzwolenia Mozambiku. (FRELIMO - Frente de Libertação de Moçambique), operująca początkowo z terytorium Tanzanii. Ze względu na swój polityczny charakter szybko zyskała sobie wsparcie innych państw komunistycznych jak i zachodnich – a zwłaszcza Związku Radzieckiego, Chin i państw skandynawskich. Samora Machel bardzo szybko stał się jednym z członków egzekutywy partyjnej i dowódców polowych, zaś po śmierci założyciela partii Eduardo Mondlane’a w zorganizowanym przez Portugalczyków zamachu bombowym w roku 1969 objął on całkowite przywództwo nad ruchem. Skoncentrowani na północy kraju partyzanci znajdowali się zaś w ciągłym kontakcie bojowym zarówno z wojskami portugalskimi, jak i oddziałami sojuszników Portugalii – Rodezji Północnej i Republiki Południowej Afryki, które wspólnie rozpoczęły w roku 1970 ofensywę skierowaną przeciwko partyzantom pod kryptonimem „Węzeł Gordyjski”. Atak nie zdołał jednak zniszczyć wojsk FRELIMO, zaś przeciągające się konflikty kolonialne fatalnie odbijały się na nastrojach w samej Portugalii. 25 czerwca 1974 bezkrwawa „rewolucja goździków” w Portugalii odsunęła Salazara od władzy, zaś nowy rząd w Lizbonie ogłosił wolę do wycofania się z kolonii i nadania im statusu niepodległych państw. Zaledwie rok później – 25 czerwca 1975 – Mozambik stał się państwem niepodległym. Samora Machel natychmiast ogłoszony został nowym prezydentem i rozpoczął reformy kraju na modłę komunizmu radzieckiego. Taki styl rządów sprawił, iż zaledwie w dwa lata po uzyskaniu niepodległości Mozambik stał się areną wojny domowej. Przeciwko Machelowi i rządom FRELIMO opowiedział się Narodowy Ruch Wyzwolenia Mozambiku - (RENAMO - Resistência Nacional Moçambicana), założony przez André Matsangaissa oraz wspierany logistycznie, militarnie i finansowo przez Rodezję Północną i RPA. Po wielu latach walk które nie przynosiły miarodajnych rezultatów, Samora Machel zgodził się na negocjacje. Ich wynikiem było podpisanie 16 marca 1984 roku zawieszenia broni z Nkomati. Według umowy, Mozambik zgodził się na wydanie ukrywających się w kraju członków Afrykańskiego Kongresu Narodowego władzom RPA w zamian za zaprzestanie wsparcia RENAMO przez RPA. O ile jednak Mozambik szybko wywiązał się z umowy, o tyle RPA nie zrobiła tego, kontynuując a nawet zwiększając pomoc dla ruchu przeciwnego rządom Machela. Przez kolejne lata rząd Mozambiku zawarł również umowę z Botswaną, Zambią i Malawi, obiecując budowę linii kolejowej łączącej port w Beirze z tymi krajami, co uniezależniłoby je od importu dóbr przez porty w RPA.
Rankiem 19 października 1986 roku na płycie lotniska w Maputo do startu przygotowywał się specjalny samolot. Był to dwusilnikowy odrzutowiec Tupolew Tu-134A-3 o rejestracji C9-CAA, wyprodukowany w ZSRR na zamówienie rządu Mozambiku jako oficjalny samolot prezydenta Samory Machela. Owego dnia prezydent Machel wraz z towarzyszącymi mu doradcami i ministrami miał wziąć udział w spotkaniu z prezydentami Zambii, Zairu i Angoli, które miało odbyć się w Mbali w Zambii. Łącznie na pokładzie samolotu znalazły się 44 osoby – 35 pasażerów i 9 członków załogi. Jako, iż w Mozambiku nie było odpowiednio przeszkolonego personelu, w kokpicie zasiadła piątka radzieckich pilotów, latających na co dzień dla państwowego przewoźnika Aerofłot. Byli to 48-letni kapitan Jurij Nowodran, 29-letni pierwszy oficer Igor Kartamyszew, 37-letni inżynier pokładowy Władimir Nowosiełow, 48-letni nawigator Igor Kudriaszow i 39-letni radiooperator Anatolij Szulipow. O godzinie 7:12 samolot poderwał się z pasa lotniska w Maputo, kierując się na północny zachód. Po krótkim postoju na pobranie dodatkowego paliwa na lotnisku w Lusace w Zambii, samolot dotarł do celu o godzinie 11:00. Spotkanie pomiędzy głowami państw trwało do godzin popołudniowych – ostatecznie, Tupolew wystartował w bezpośredni lot powrotny do Maputo o godzinie 18:38. Po ponad dwóch godzinach lotu załoga nawiązała kontakt z centrum kontroli lotów w Maputo o godzinie 20:46, meldując przelot nad punktem nawigacyjnym Kurla na wysokości 35 tysięcy stóp. W odpowiedzi informator AFIS przekazał załodze informacje pogodowe i potwierdził, iż owego wieczora wykonywać mieli lądowanie z użyciem systemu ILS na pas 23. Wykonując to podejście, załoga musiała najpierw dostroić instrumenty nawigacyjne się do częstotliwości 112,7 MHz, na której nadawała radiolatarnia VOR Maputo. Gdy instrumenty wskazałyby, iż samolot znajdował się na radialu 45 stopni – odpowiadającym osi pasa 23 - od radiolatarni załoga musiała następnie wykonać skręt w celu wejścia na ów radial i dalszego zniżania do momentu przechwycenia sygnału systemu ILS. O godzinie 21:02 załoga zgłosiła rozpoczęcie zniżania. W odpowiedzi informator zezwolił na zejście z pułapu 35 tysięcy stóp i poprosił, aby załoga zgłosiła widoczność świateł pasa startowego bądź osiągnięcie pułapu trzech tysięcy stóp. Załoga zgłosiła osiągnięcie i utrzymanie owej wysokości o godzinie 21:18. W odpowiedzi informator zezwolił na podejście z pomocą systemu ILS na pas 23. Radiooperator Szulipow potwierdził przyjęcie wiadomości. Przy tym zadał jednak pytanie o to, czy system ILS w ogóle działał. W ciągu następnych kilku minut Szulipow dwukrotnie poprosił również o sprawdzenie, czy pas startowy był oświetlony. Jego drugie zapytanie miało okazać się ostatnią wiadomością nadaną przez prezydencki samolot. Na kolejne wezwania kontroli lotów skierowane w stronę prezydenckiej maszyny odpowiadała wyłącznie cisza. Wkrótce, kontrolerzy przekazali informację o zagięciu prezydenckiego samolotu wojsku, które natychmiast rozpoczęło akcję poszukiwawczo-ratowniczą w okolicach Maputo.
W międzyczasie w wiosce Mbuzini położonej w trójkącie granicznym pomiędzy RPA, Swazilandem i Mozambikiem mieszkańcy usłyszeli głuchy huk dobiegających z położonych nieopodal wzgórz. Ze względu na słabo rozwiniętą lokalną infrastrukturę pierwsze zawiadomienie o tym hałasie dotarło na posterunek policji w Komatipoort o godzinie 23:00. O godzinie 23:40 na miejsce, skąd dobiegł huk dotarł samotny policjant. To, co zobaczył przeraziło go – na zboczu wzgórza dostrzegł rozrzucone i dopalające się szczątki samolotu, ludzkie zwłoki oraz – co niesamowite – ocalałych. Pierwsi ratownicy medyczni i lekarze dotarli na miejsce o godzinie 1:00, a o godzinie 4:00 na miejscu pojawili się również wojskowy śmigłowiec ratunkowy z Bazy Powietrznej Hoedspruit, który przetransportował rannych do szpitala w Nelspruit. Jak miało się okazać, z katastrofy uratowało się dziesięć osób – dziewięciu pasażerów siedzących w prawej tylnej części odrzutowca oraz inżynier pokładowy Władimir Nowosiełow. Na miejscu tragedii wkrótce udało się odnaleźć i zidentyfikować zwłoki prezydenta Samory Machela – według późniejszej sekcji zwłok zginął w momencie uderzenia samolotu o ziemię. Wśród ofiar śmiertelnych znalazły się również m.in. czwórka pozostałych członków załogi kokpitowej, minister transportu Mozambiku Alcantara Santos czy szef rzecznik prasowy Muradali Mammadhussein. O godzinie 6:50 rząd RPA oficjalnie przekazał informację o katastrofie rządowego Tupolewa Mozambikowi. Jak miało się okazać, samolot rozbił się na terytorium RPA w odległości 500 metrów od granicy RPA z Mozambikiem i 4,5 kilometra od granicy RPA ze Swazilandem. Na miejscu upadku maszyny wkrótce pojawili się minister spraw zagranicznych RPA Pik Botha oraz minister spraw wewnętrznych Mozambiku Sérgio Vieira. W Mozambiku informację o katastrofie rządowej maszyny podano o godzinie 8:30 20 października. 28 października zaś w Mobutu odbył się uroczysty pogrzeb Samory Machela, w którym udział wzięły tysiące obywateli oraz prawie 100 delegacji z całego świata., Uważne oczy obserwatorów były w stanie wychwycić transparenty jasno obarczające winą za wypadek RPA. Teoria, iż za katastrofą Tupolewa mogło stać południowoafrykańskie wojsko szybko znalazła wielu zwolenników zarówno w Mozambiku jak i innych państwach ościennych. Oficjalnie, jednak, rząd Mozambiku zachowywał powściągliwość, zaś rząd RPA wystosował oficjalne zaproszenie zarówno do władz Mozambiku jaki i ZSRR do wzięcia udziału w śledztwie.
Na czele komisji mającej na celu odnalezienie przyczyn tragedii stanął sędzia Sądu Najwyższego RPA i były pilot wojskowy Cecil Margo – jeden z największych autorytetów jeżeli chodziło to tego typu sprawy w RPA. W skład sześcioosobowej komisji, na wniosek Pika Bothy obawiającego się zarzutów o stronniczość, weszli również trzej obcokrajowcy – prezes linii lotniczych Eastern Airlines i były pilot testowy USAF Frank Borman, były szef brytyjskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Geoffrey Wilkinson oraz sędzia Królewskiego Sadu Apelacyjnego Sir Edward Eveleigh. Skłąd komisji wypełniali były Komisarz Lotnictwa Cywilnego RPA J.J.S. Germishuys oraz prezes Południowoafrykańskiego Stowarzyszenia Przewoźników Lotniczych Pieter van Hoven. Do komisji wkrótce dołączyły również delegacje z Mozambiku i ZSRR. Wizyta na miejscu katastrofy pozwoliła na dokładne odtworzenie tory lotu Tupolewa. Według oględzin, maszyna najpierw uderzyła w drzewo na szczycie wzgórza na wysokości ok. 2180 stóp, 150 metrów w głąb terytorium RPA. Samolot następnie uderzył w ziemię, odbijając się od niej na moment po czym spadając ponownie, obracając się wokół własnej osi i sunąc w dół wzgórza. Szczątki maszyny rozrzucone były w pasie długim na ponad 800 metrów. Oględziny wraku nie wykazały śladów eksplozji bomby czy pocisku przeciwlotniczego. Sprawdzenie dokumentów serwisowych nie wykazało jakichkolwiek śladów awarii czy problemów technicznych przed wylotem do Mbali. Z wraku udało się również wydobyć zarówno rejestrator parametrów lotu, jak i rejestrator rozmów w kokpicie. Na wniosek RPA zostały one przetransportowane do Zurychu, gdzie dokonano ich odczytu w obecności delegacji z Mozambiku i ZSRR. Rejestrator parametrów lotu nie wykazał jakichkolwiek odchyleń od normalnej pracy silników, powierzchni sterowych czy systemów maszyny. Cała uwaga śledczych skupiła się więc na rejestratorze rozmów w kokpicie.
Część 2 - https://www.hejto.pl/wpis/czesc-1-https-www-hejto-pl-wpis-byl-wieczor-19-pazdziernika-1986-roku-na-lotnisk
@FrankJUnderwood
Zaloguj się aby komentować