Znam przypadek pary, w której dziewczyna nie chce się przeprowadzić, bo boi się, że rodzice sobie nie poradzą bez niej. Chłopak siedzi sam w mieszkaniu, a ona okazjonalnie wpada do niego na parę dni. Nie wiem w sumie co zasugerować kumplowi, bo są bez ślubu, ale wydaje mi się, że aby para się "dotarła" to jednak trzeba trochę ze sobą pomieszkać.
Ten stan przecież można ciągnąć kilkanaście lat. Znacie podobne przypadki ze swojego otoczenia? Jak to się skończyło?
#zwiazki #tosie
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6463dacd3e812ecbdf3a4302
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
Ale co? Rodzice chorzy? Nie mogą chodzić? Wymagają opieki 24/7?
@eMaciek nie, rodzice wyprodukowali sobie pielęgniarkę geriatryczną. Takie pokolenie i mentalność, co od córki będzie wymagało skakania wokół siebie na stare lata.
To rodzice wdrukowali dziewczynie poczucie winy. Zrobili z siebie ofiary. Typowy syndrom szklanki wody...
Porucha a później spokój win win
Jak się kochają to uj z nimi, to chyba oni najlepiej wiedzą jak im jest, bez sensu takie pytanie, nie ma żadnych reguł do relacji międzyludzkich
xD ona zwyczajnie trzyma go jako lądowanie awaryjne z braku okazji. Bo to powinno wyglądać tak, że siedzi u niego i często zagląda do niedomagających rodziców.
Wyjścia są trzy:
-
On się przeprowadza do niej/w jej strony. I jeśli nie chodzi tylko o ewentualną opiekę na starość, to żyje w związku we czworo, bo rodzice będą mieszać. Albo wytrzyma, albo się rozstaną.
-
Ona przeprowadza się do niego. Jeśli odetnie pępowinę dadzą radę, jeśli nie, będzie kombinowała wspólną przeprowadzkę do rodziców, duża szansa że się rozstaną.
-
Żadne nie będzie chciało zmienić miejsca zamieszkania i po prostu się rozstaną.
Jak wezmą ślub, bez uprzedniego mieszkania, to i tak się rozwiodą. Chyba, że będą taką parą, której nie wypada, bo co ludzie powiedzą, to nie po chrześcijańsku.
Jak wezmą ślub, bez uprzedniego mieszkania, to i tak się rozwiodą.
Ale op mówił że parę dni ze sobą pomieszkują, to nie wystarczy?
Twoje pytanie jest zadane na poważnie?
@Klamra co ty pierdolisz. Ja wziąłem ślub ze swoją po 6 latach związku na odległość , po czym dopiero rok po ślubie zamieszkaliśmy razem.
Ślub tylko cywilny + intercyza.
Szczęśliwe małżeństwo, 13 lat razem, obok noworodek. Żadnych awantur nigdy nie było - czysta i piękna relacja oparta o miłość i zrozumienie.
Nie wiem w sumie co zasugerować kumplowi
@anonimowehejto że tak zapytam, po cholerę chcesz mu cokolwiek sugerować? Jak im to odpowiada i tak się dogadują to dobrze, ich sprawa. Po co pchać się z butami i "dobrymi radami" w życie innych, kiedy nikt o to nie prosi?
Ten stan przecież można ciągnąć kilkanaście lat
Naiwne myślenie ale załóżmy że tak będzie. I co z tego, jeżeli im to pasuje? Skoro są/będą razem w takiej sytuacji, to znaczy że są z tym szczęśliwi a nie muszą uszczęśliwiać znajomych, którym się wydaje że powinni żyć inaczej.
Ogólnie to nie wróżę przyszłości takiemu związkowi, ale wróżbita ze mnie żaden - zwracam tylko uwagę, że to indywidualna sprawa osób zainteresowanych, a nie postronnych.
@Klamra @anonimowehejto ja np nie mieszkałem z żoną przed ślubem i już te 15 lat temu ludzie to samo gadali.
A ja uważam to za bardzo dobrą decyzję. Ludzie, którzy mieszkają ze sobą przed ślubem łatwiej się rozejdą przez jakieś głupoty bo nic ich nie trzyma razem.
Ja po ślubie wprowadzilem się do żony i musiałem przestawić wajchę z bycia synem na bycie mężem i odpowiedzialnym mężczyzną.
I to u mnie zadziałało, bo wszystkie przeszkody pokonaliśmy idąc na różne kompromisy. Z czasem napięcia znikły. To były pierdoły ale przez takie male rzeczy ludzie się rozstają bo chcą jakiegoś ideała a idealnych ludzi nie ma.
Zaloguj się aby komentować