Pytanie do ludzi mających dzieci i którzy potrafili to pogodzić z karierą. Krótka o mnie:
Mam 2 dzieci. Jedno 4 letnie i drugie które ma niespełna 5 miesięcy. Pracuję aktualnie jako programista w firmie nie związanej z technologią. W obecnej firmie jestem już ponad 9 lat. W moim teamie są 3 osoby. Jedna z tych osób złożyła rezygnację około 2 miesięcy temu. Nasza relacja jest dość kumpelska więc rozmawiamy często na różne tematy w czasie pracy jak i po. Kilka tyg. temu kolega ów właśnie, wspomniał że szukają nowego backend developera i czy nie chciałbym spróbować. Na początku byłem sceptycznie nastawiony ponieważ płacą mi dobrze, tech stack jest w miarę świeży więc WLB jest na dość fajnym poziomie. Problem w tym że jest to średnia firma kompletnie nie związana z rynkiem technologicznym więc nasze aplikacje to typowe CRUD, dość często wewnętrzne aplikacje dla naszych pracowników/uzytkownikow. Jestem osobą dość dynamiczną w wolny czas poświęcam na naukę oraz jakieś małe własne projekty. Tejże wiedzy nie jestem niestety w stanie wykorzystać w obecnej firmie ponieważ nie jest ona potrzebna.
Zacząłem więc trochę rozmyślać nad zmianą pracy po tak długim czasie. Płaca będzie taka sama chodź wiem że brzmi to dość dziwnie, ale najbardziej przyciąga mnie możliwość poszerzania swojej wiedzy oraz personalnego rozwoju. Jest to można powiedzieć scaleup. 30 pracowników z tego w moim teamie było by około 5 programistów. Bardzo podoba mi się to z czym pracują i jak szybko brną na przód. Wiec przeszedłem przez cały mechanizm HR, personalne jak i sprawdzające moją wiedzę i otrzymałem propozycję stałej pracy. Problem jest następujący:
Mam 2 dzieci w tym jedno małe i boję się trochę tego iż może mi się noga podwinąć i nie jestem wystarczająco dobry do nowej roli. Jako iż mam dzieci to bije się z myślami o tym że mogę stracić pracę na okresie próbnym i zaczynać od nowa. Zawsze byłem głodny wiedzy i lubię wieczorami sobie posiedzieć, poczytać na temat nowych rzeczy i wyskrobać coś nowego.
Pytanie: Czy jest ktoś z was kto był w podobnej sytuacji i zaryzykował?
Mam 34 lata. Doświadczenie około 5 lat jako stricte programista. Wcześniej dużo automatyzacji i devops.
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #660edbd8c2f6e1ec0f3b62ce
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
Ja zmieniałem pracę msjąc dziecko około roczne.
Najwyżej znajdziesz sobie inną firmę, albo wrócisz do starej. Zakładam, że zmieniasz na coś, o czym masz pojęcie, albo nowy pracodawca ma świadomość, że nie masz, jeśli nie masz.
Dziecko ma matkę? Jak ma, to najwyżej ona będzie was jakiś czas utrzymywać.
@anonimowehejto jaką masz poduszkę oszczędności?
W październiku urodził mi się syn, w grudniu wprowadzałem się do nowego domu, który sam wykanczałem od lipca a w lutym następnego roku witałem się z nowymi znajomymi w nowej robocie jako Senior IT system analyst w międzynarodowej firmie gdzie totalnie myślałem, że nie dam rady. To wszystko mnie wtedy tak napędziło, że ogarnąłem się ze wszystkim i w robocie leci mi 3 rok. Teraz tylko szukać lepiej płatnej pracy bo jest co wpisać do CV. Zatem warto ryzykować i wyjść ze strefy komfortu. Człowiek często nie wie na co go stać dopóki się nie skonfrontuje z otaczającym światem.
Twój problem jest taki że obecna praca cię nie wkurwia, bo gdyby tak było to byś się nie zastanawiał. Zostałeś obiektywnie sprawdzony, masz przedstawioną propozycje, jak jej nie weźmiesz to będziesz się zadręczał co by było gdyby. Jak ci się noga powinie to se znajdziesz w tydzień inna robotę, może lekko mniej płatną. A myślę że powrót do starej firmy też będzie opcją. Jak chcesz się dalej rozwijać to naturalna kolej rzeczy. Zmieniaj i powodzenia na nowym stanowisku.
Ja od ponad 110 lat pracuję jako freelancer, co wiąże się z brakiem stabilności. Oczywiście nadrabia to stawka.
Daje radę z partnerką utrzymać rodzinę 2+3, gdzie oprócz standardowych kosztów życia dochodzi hipoteka, kredyt na auto, często wynajęcie drugiego mieszkania na kontrakcie i utrzymanie siebie za granicą.
Jak nie zaryzykujesz to możesz żałować do końca życia.
Ważne żebyś miał poduszkęfinansowa w razie lipy. Z drugiej strony jej brak motywuje do działania.
Mi się noga powinęła z jednym klientem z dnia na dzień w trakcie budowy domu ale wszystko poszło ok.
nie dziwne że ogarniasz, 110 lat doświadczenia to nie w kij dmuchał 😅
@slawek-borowy z drugiej strony będąc w takim wieku te dzieci tez ładnie nie mają po 3 lata tylko może i z 50 to łatwiej takim się zaopiekować
@slawek-borowy no przez te 110 lat expa nie widzę już jak moje grube paluchy na telefonie błędy robią.
Za każdym razem jak zmieniałem pracę zadawałem sobie pytania czy się nadaje czy nie. W trakcie mojej 14 letniej kariery (a mam 33 lata) zmieniłem pracę 6 razy. Z czego przez ostatnie 4 lata byłem w 3 firmach w tym samym czasie: budując i remontując dom samemu (jak kolega @Paciu06), z jednym dzieciakiem który pojawił się 4 lata temu i drugim który pojawił się rok temu.
Każda zmiana wiąże się ze stresem i ryzykiem ale zysk na umiejętnościach i poznaniu nowych ludzi jest tego wart.
Powodzenia w nowej pracy!
@anonimowehejto - kto nie ryzykuje ten nie ru... wróć... nie rozwija się
Krótka piłka OPie: za cholerę nie spodoba Ci się co napiszę ale jak ochłoniesz to przyznasz mi rację.
Jesteś typowym robakiem o którym św. Stonogiasz mówił "wasza godność: robota kurwa w korporacji i karta z debetem". Żyjesz od wypłaty do wypłaty (mniej lub bardziej), faktem jest natomiast że wizja zostania bez roboty na 3, 6 miesięcy napawa Cię przerażeniem.
Oczywiście, instynkt samozachowawczy jak i potrzebę zapewnienia stabilnego fundamentu rodzinie to cechy których raczej nikt nie będzie podważał.
Ja jednak skupię na tym dlaczego jesteś niewolnikiem, białym murzynem w 2024 roku na plantacji cyberbawełny.
Otóż: nie masz grosza przy duszy, wszystko co zarobisz idzie na bieżące potrzeby w związku z czym naruszenie płynności finansowej budzi w Tobie słuszne przerażenie. Zdaj sobie z tego sprawę i zadziałaj już dziś. Spróbuj zorganizować sobie budżet na trudne czasy, tzw poduszkę bezpieczeństwa który umożliwi Ci życie bez obniżania jego standardu właśnie na te 3 miesiące czy pół roku.
Zastanów się: ile miesięcznie wydajesz na życie, tj opłaty, subskrypcje, rachunki. Ile zajmie Ci uzbieranie takiej sumy żeby móc "rzucić papierami" i żyć bez zmiany poziomu życia przez 3 miesiące?
> Pytanie: Czy jest ktoś z was kto był w podobnej sytuacji i zaryzykował?
Tak, jeden teraz jest chief senior mail senderem a drugi mieszka pod mostem. Każda sytuacja jest indywidualna, to że mnie się udało bo zrobiłem tak tak i tak nie znaczy że Tobie się uda. Temat co więcej nie jest zależny od Ciebie czy Twoich umiejętności tylko od firmy, stanowiska i koniunktury w danym momencie. Słowem: potrzebujesz szczęścia. Dlatego też właśnie musisz zabezpieczyć siebie i rodzinę finansowo na okres kiedy jednak noga się powinie i będzie trzeba żyć z oszczędności. Pozdro i z farszem, wszystkiego dobrego.
@anonimowehejto dawaj idź w to, niech praca Cię rozwija i sprawia przyjemność. Ja w ciągu ostatnich 2 lat zmieniałem pracę 3 razy a 2 lata temu urodził mi się kaszojad xd jeśli wiesz co umiesz to bezrobocia nie uświadczysz.
Idź w to, łap szansę właśnie dla tych dzieciaków, lata lecą, jak będziesz starszy to już nie będzie Ci się chciało i zostaniesz z pretensjami sam do siebie
zależy co potrzebujesz. Rozwijać się można i bez zmiany pracy a pracę traktować jako stabilne źródło z minimalnym zaangażowaniem. Ktoś inny będzie potrzebował stałej presji na rozwój. Jeszcze inny potrzebuje zmiany dla samej zmiany. Ja zmieniłem pracę zaraz po urodzeniu się syna na taką u niemca na miejscu. Jeździłem w te i na zad i trochę żałuję w kontekście czasu dla rodziny. W kontekście zawodowym wyszedłem na tym świetnie. Jeśli patrzysz w kontekście stabilizacji to też pamiętaj, że mimo iż wydaje się bezpiecznie to i tak ktoś może podjąć decyzję o zamknięciu działu ze względu na koszty. Przerabiałem i to. Wszystko było super, management zadowolony nagle zjazd całej firmy w biurze i masowe żegnanie działów.
Pracą nie ma sie co przejmować. Ja zawsze pracę rzucałem jak miałem jej dość, jechałem na wakacje, a przeważnie po max kilku miesiącach znajdowałem kolejną, która okazywała się lepsza. Na sam koniec w ogóle przestałem chodzić do pracy i działam na własną rękę. Ale żeby pozwolić sobie na taki luksus trzeba spełnić 2 warunki:
-
Musisz mieć poduszkę finansową na minimum pół roku, którą możesz bez żalu wydać. Odejście z pracy traktujesz po prostu jak urlop tyle, że w trybie oszczędnym. Jeśl np. jesteś w stanie utrzymać rodzinę za 5k miesięcznie, to musisz mieć minimum 30-50k gotówki spisanej na straty. Jak przez pół roku będziesz szukać pracy, to przynajmniej sobie odpoczniesz, czegoś się nauczysz. Ryzykujesz tylko tyle, że nie pojedziesz tego roku na wakacje i nie zmienisz samochodu w najbliższym czasie. Ale jeśli żyjesz od pierwszego do pierwszego to nawet nie próbuj fikać
-
Musisz być dobrym specjalistą, który ma potrzebne kwalifikacje. I musisz umieć swoje umiejętności sprzedawać. Wtedy zawsze znajdziesz pracę od ręki. Najwyżej będzie słaba.
Zaloguj się aby komentować