#anime #animedyskusja
In/Spectre
Nastolatka bez nogi i oka przysiada się do typa, który zerwał z dziewczyną i pyta się go "Czy będziesz się ze mną spotykać z myślą o małżeństwie?" Zanim się chłopak zdecydował odpowiedzieć, to informuje go że jest boginią duchów i chętnie z nim o tym porozmawia.
Anime cierpi na dokładnie tę samą przypadłość co inna novelka tego samego autora, mianowice Zetsuen no Tempest - jest wypchana po brzegi dialogami i jest to jej największy grzech. Hola hola, możecie powiedzieć, "przecież to prawie jak Bakemonogatari!" Niestety, to nieporównywalne, ponieważ ta baja zamiast ciętego humoru i błyskotliwych ciętych uwag jest pełna nudnego, nic nie wnoszącego, wręcz wkurwiającego grafomańskiego pierdolenia. Jest jeszcze gorzej niż w ZnT, gdzie świat dosłownie jest na krawędzi katastrofy, a bohaterowie przez cztery bite odcinki dyskutują o chujwieczym i dochodzą jednomyślnie do konkluzji, że w sumie to chujwieco. Autorowi ktoś kiedyś powiedział, że jest taka zasada show, don't tell i trzeba ją stosować żeby fajna historia wyszła, ale coś mu się popierdoliło i zrobił odwrotnie tell, don't show. Tak więc główna bohaterka przez całą bajkę opowiada ze szczegółami i niuansami przyczyny, przebieg oraz rozwiązania przeróżnych zagadek, głosem tak jednostajnym, że głowa sama opada, a widz zastanawia się po cholerę słucha tej kolejnej randomowej epopei nic nie wnoszącej do fabuły. Oczywiście robi to na jednym posiedzeniu, bez żadnej dedukcji bez pojawiania się nowych faktów, niczego. Siada na tym pierdolonym stołku i zamiast przejść do sedna to czaruje wszystkich szczegółami, czy pan Janek przed śmiercią pił kawę czarną, czy z mlekiem. Absolutnym kuriozum jest wymądrzanie się bohaterki w jednym odcinku w temacie gdzie tłumaczy co robić, by opowieść była interesująca i została viralem. You fail, bitch.
Gdyby tego było mało, zdarza się jeszcze bajce rzucić takim krindżem, że nogi same układają się w spiralę. Główna bohaterka się przewróciła, babka pyta ją czy wszystko ok, a ta odpowiada "To żaden ból w porównaniu z utratą dziewictwa". Ugh.
Omijać szerokim łukiem i dla pewności splunąć trzy razy przez ramię, kopnąć czarnego kota i zeżreć sałatkę z czterolistnych koniczynek. To jest po prostu nieoglądalne, drop.
https://www.youtube.com/watch?v=FI2kUA78mRU
In/Spectre
Nastolatka bez nogi i oka przysiada się do typa, który zerwał z dziewczyną i pyta się go "Czy będziesz się ze mną spotykać z myślą o małżeństwie?" Zanim się chłopak zdecydował odpowiedzieć, to informuje go że jest boginią duchów i chętnie z nim o tym porozmawia.
Anime cierpi na dokładnie tę samą przypadłość co inna novelka tego samego autora, mianowice Zetsuen no Tempest - jest wypchana po brzegi dialogami i jest to jej największy grzech. Hola hola, możecie powiedzieć, "przecież to prawie jak Bakemonogatari!" Niestety, to nieporównywalne, ponieważ ta baja zamiast ciętego humoru i błyskotliwych ciętych uwag jest pełna nudnego, nic nie wnoszącego, wręcz wkurwiającego grafomańskiego pierdolenia. Jest jeszcze gorzej niż w ZnT, gdzie świat dosłownie jest na krawędzi katastrofy, a bohaterowie przez cztery bite odcinki dyskutują o chujwieczym i dochodzą jednomyślnie do konkluzji, że w sumie to chujwieco. Autorowi ktoś kiedyś powiedział, że jest taka zasada show, don't tell i trzeba ją stosować żeby fajna historia wyszła, ale coś mu się popierdoliło i zrobił odwrotnie tell, don't show. Tak więc główna bohaterka przez całą bajkę opowiada ze szczegółami i niuansami przyczyny, przebieg oraz rozwiązania przeróżnych zagadek, głosem tak jednostajnym, że głowa sama opada, a widz zastanawia się po cholerę słucha tej kolejnej randomowej epopei nic nie wnoszącej do fabuły. Oczywiście robi to na jednym posiedzeniu, bez żadnej dedukcji bez pojawiania się nowych faktów, niczego. Siada na tym pierdolonym stołku i zamiast przejść do sedna to czaruje wszystkich szczegółami, czy pan Janek przed śmiercią pił kawę czarną, czy z mlekiem. Absolutnym kuriozum jest wymądrzanie się bohaterki w jednym odcinku w temacie gdzie tłumaczy co robić, by opowieść była interesująca i została viralem. You fail, bitch.
Gdyby tego było mało, zdarza się jeszcze bajce rzucić takim krindżem, że nogi same układają się w spiralę. Główna bohaterka się przewróciła, babka pyta ją czy wszystko ok, a ta odpowiada "To żaden ból w porównaniu z utratą dziewictwa". Ugh.
Omijać szerokim łukiem i dla pewności splunąć trzy razy przez ramię, kopnąć czarnego kota i zeżreć sałatkę z czterolistnych koniczynek. To jest po prostu nieoglądalne, drop.
https://www.youtube.com/watch?v=FI2kUA78mRU
Zaloguj się aby komentować