Akcesoria okołopiórowe. Masz pióro. Masz papiór. Masz też atrament, na potrzeby tego tekstu załóżmy, że i w naboju i w butelce. No to czego jeszcze można od życia chcieć? A no jest jeszcze kilka drobiazgów, które okazują się całkiem użyteczne.
Szklanka z wodą - po pierwsze, nie wiadomo czy ci ją ktoś na starość przyniesie, więc lepiej mieć przy sobie. Po drugie - w razie, gdyby świat się zapalił, czas upłynął nieubłaganie, a pióro nieużywane po długim czasie zaschło - wsadzasz stalówkę do wody na ułamek sekundy i voila - atrament na wodzie jest robiony, więc jak wody dostanie to pigment znów popłynie. Oczywiście momentami szklanka wody ewoluuje w miskę wody, na przykład przy czyszczeniu, ale ja szklankę z wodą zawsze mam na biurku. Akurat nawet czystą XD.
Gruszka medyczna - im większa, tym lepsza, grunt żeby miała miękkiego końcówka. Bardzo przydatna do czyszczenia piór (o tym więcej za tydzień).
Konwerter - mały narzędź, który “konwertuje” pióro nabojowe na tłoczkowe. Dzięki konwerterowi możesz nabrać sobie takiego atramentu, jakiego ci się akurat zachce. Ale jest na to inny sposób, bo możesz mieć też
Strzykawka - tanie jak barszcz a jak skuteczne. Nabierasz atramentu do strzykawki i napełniasz stary nabój. Rozwiązanie o tyle lepsze, że duży nabój mieści więcej atramentu, niż konwerter, bo nie ma mechanizmu. Rozwiązanie o tyle gorsze, że trzeba mieć pusty nabój, więc nie można od razu tankować czym się chce.
No i oczywiście
Szmata/Ściera - nie że moja była, normalna taka, materiałowa. To może być wszystko, stary t-shirt, ścierka kuchenna, ręcznik papierowy, ściereczka z mikrofibry i włosia jednorożca, byleby chłonęło atrament, a nie rozmazywało go po stalówce. Ja na przykład mam kawałek starych jeansów XD. Działa XD.
I to w zasadzie tyle z takich “najpotrzebniejszych” rzeczy, przynajmniej dla mnie.
I tyle ode mnie.
#piorawieczne
Bonus: Patyczek do uszu w liczbie znacznej. To już bardziej dodatek niż potrzeba, ale jak ktoś ma dużo atramentów i chce je sobie “odnotowywać” tak jak ja, to bardzo fajnie mieć taki wacik do uszu, który można zamoczyć w atramencie i go rozmazać w notatniczku. I wygląda to tak o https://youtube.com/shorts/RKvWroj5rpM
jak zobaczyłem obrazek, to pomyślałem, że będziesz sobie wstrzykiwał heroine xD
@def no właśnie miałem gdzieś we wpisie wspomnieć że przy tym hobby się wygląda jak ćpun, tylko zapomniałem XDD
@Rozpierpapierduchacz @def ja jak zobaczyłem zdjęcie to otworzyłem menu zgłaszania zanim zacząłem czytać xD
@Rozpierpapierduchacz są naboje, są tłoczki. Od pewnego czasu nurtuje mnie jeszcze jedna rzecz: poleciłbyś jakieś pióro naciągane? Najlepiej jakieś takie przyjemne i łatwe w użyciu, oraz z dużym zbiorniczkiem na atrament.
@Prucjusz no pewnie, zobacz sobie modele
-
Noodler's Konrad
-
Narwhal Original (słyszałem o marce same dobre rzeczy, ale nie mam)
-
TWSBI (prawie każde + podobnie jak wyżej)
-
Pelikan M200
Przedział do 500 złotych, przy czym jak trafisz powystawowe M200, to jednak do 300. Ja takie trafiłem, stan idealny, służy mi do tej pory.
Jedyny problem tłoczków (bo to są tłoczki, te małe wsadzane to konwertery
@Rozpierpapierduchacz ładnie dziękuję. Obczaję i wstawię recenzję, gdy już któreś wybiorę.
Juz mialem pisac czy matke wie ze c… a tu kaligrafia.
No, no zacny zestaw sam Kurt Cobain by się nie powstydził
@Rozpierpapierduchacz świr
Zaloguj się aby komentować