939 + 1 = 940
Tytuł: Byk
Autor: Szczepan Twardoch
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 5/10
#bookmeter
Nie do końca lubię (może dlatego, że nie do końca się na nich znam) te wszystkie sztywne klasyfikacje utworów literackich. Bo czy Byk to jest dramat? Czym w ogóle jest dramat? Słownik PWN podaje (między innymi): utwór literacki, którego akcja przedstawiona jest w dialogach i monologach, przeznaczony do wystawienia na scenie. No to chyba dramat. Ale piszą, że monodram. Tylko tam w Byku pod koniec jest drugi głos. Ale jest przeznaczony na scenie. No pogubić się w tych definicjach idzie. To może „utwór sceniczny” po prostu? Tak, zostańmy przy tym. Przeczytałem więc Byka, utwór sceniczny autorstwa pana Szczepana Twardocha.
I nie bardzo mi się podobał. To znaczy nie podobał mi się pod względem tego, do czego jestem u pana Twardocha przyzwyczajony, ale o tym za chwilę. Najpierw jeszcze trochę tła. A tło jest takie, że w ogóle mało utworów scenicznych czytałem, a z tych, które już przeczytałem, to podobał mi się chyba tylko jeden: Emigranci pana Mrożka. To znaczy podobało mi się jeszcze jego Tango, ale podobało mi się takim specyficznym rodzajem podobania się, czyli podobała mi się treść i idea, a nie podobała mi się zupełnie forma. Może utworów scenicznych nie powinno się czytać, ale oglądać na scenie? Wówczas ich odbiór byłby pewnie lepszy.
Dokładnie tak samo jak z Tangiem mam z Bykiem. Byk to długi monolog Roberta Mamoka, człowieka nie do zajebania, który popadł w kłopoty i chowa się teraz w mieszkaniu swojego dziadka, któremu opowiada o swoim życiu. Głównie ma pretensje o to swoje życie. Niekoniecznie do samego dziadka, raczej w ogóle o to, co go spotkało.
Od dziecka, kurwa, od dziecka od zawsze. Tajemnica za tajemnicą, cały labirynt z tajemnic zbudowany. Milknący dorośli gdy wchodziłem do pokoju.
Pamiyntosz to?
A później do Roberta Mamoka dzwonią różni ludzie i on czasami te połączenia od nich odrzuca, a czasami odbiera i wówczas, kiedy je odbiera, czytelnik dowiaduje się nieco o tym, co sprawiło, że Robert Mamok pojawił się u swojego dziadka i wylewa te swoje żale.
Robert Mamok nie jest bohaterem sympatycznym. Nie jest bohaterem, którego dałoby się lubić. Można mu, owszem, współczuć, bo to, że jest, jaki jest, z czegoś wynika, ale Robert Mamok mógł znaleźć jakąś inną drogę. Wielu znalazło. Te problemy z dzieciństwa Roberta Mamoka nie są jakieś znowu wyjątkowe i niespotykane. Wydaje mi się, że wiele osób ma podobne wspomnienia, a jednak nie poszli w skrajność. Albo lepiej niż Robertowi Mamokowi udaje im się ją ukrywać. Z drugiej strony, czy ciekawą byłaby postać, która po prostu sobie poradziła? Nie wiem. Być może.
Byk, tak jak ja go odbieram, to utwór o wpływie dzieciństwa na przyszłe życie, o antagonizmach (Śląsk kontra reszta Polski – to przecież pan Twardoch), o pogubieniu człowieka w świecie i konsekwencjach zachowań. Tylko tyle i aż tyle. To dobry temat na utwór. I teraz – wracając do tego, że Byk nie bardzo mi się podobał – zabrakło mi w tym wszystkim tych soczystych opisów, które tak u pana Twardocha lubię. Tej immersji, o której on sam mówił, że poszukuje w swoich książkach. Rozumiem, że to forma wymusiła taki a nie inny kształt tego tekstu, ale ja po tej lekturze nie jestem zbyt zadowolony – może mam za małą wyobraźnię? – i raczej nie zapamiętam tego literackiego Roberta Mamoka na długo. Może inaczej byłoby z Robertem Mamokiem scenicznym? Może będę miał okazję się przekonać, jeśli przypadkiem zdarzyłoby mi się być w Katowicach akurat tego dnia, kiedy Byk, grany do dziś, już po ponad dwóch lata od premiery, byłby Teatrze Śląskim wystawiany? Bo żeby specjalnie jechać, to raczej jednak nie.
***
Aha. W książce jest sporo języka śląskiego. Mnie to nie przeszkadzało, bo w miarę sobie radzę z jego odbiorem, nie był też jakoś specjalnie "zaawansowany", choć nie wiem jak odebrałby go ktoś, kto nie miał z nim styczności. Ale tak na wszelki wypadek o tym napiszę, bo komuś może to przeszkadzać. A przypisów brak.
Tytuł: Byk
Autor: Szczepan Twardoch
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 5/10
#bookmeter
Yno tyś tak dō mie godoł, Roboczku, pamiyntosz? Nic niu pamiyntosz, nic już we tyj gowie niy mosz, nic.
Nie do końca lubię (może dlatego, że nie do końca się na nich znam) te wszystkie sztywne klasyfikacje utworów literackich. Bo czy Byk to jest dramat? Czym w ogóle jest dramat? Słownik PWN podaje (między innymi): utwór literacki, którego akcja przedstawiona jest w dialogach i monologach, przeznaczony do wystawienia na scenie. No to chyba dramat. Ale piszą, że monodram. Tylko tam w Byku pod koniec jest drugi głos. Ale jest przeznaczony na scenie. No pogubić się w tych definicjach idzie. To może „utwór sceniczny” po prostu? Tak, zostańmy przy tym. Przeczytałem więc Byka, utwór sceniczny autorstwa pana Szczepana Twardocha.
I nie bardzo mi się podobał. To znaczy nie podobał mi się pod względem tego, do czego jestem u pana Twardocha przyzwyczajony, ale o tym za chwilę. Najpierw jeszcze trochę tła. A tło jest takie, że w ogóle mało utworów scenicznych czytałem, a z tych, które już przeczytałem, to podobał mi się chyba tylko jeden: Emigranci pana Mrożka. To znaczy podobało mi się jeszcze jego Tango, ale podobało mi się takim specyficznym rodzajem podobania się, czyli podobała mi się treść i idea, a nie podobała mi się zupełnie forma. Może utworów scenicznych nie powinno się czytać, ale oglądać na scenie? Wówczas ich odbiór byłby pewnie lepszy.
Dokładnie tak samo jak z Tangiem mam z Bykiem. Byk to długi monolog Roberta Mamoka, człowieka nie do zajebania, który popadł w kłopoty i chowa się teraz w mieszkaniu swojego dziadka, któremu opowiada o swoim życiu. Głównie ma pretensje o to swoje życie. Niekoniecznie do samego dziadka, raczej w ogóle o to, co go spotkało.
Od dziecka, kurwa, od dziecka od zawsze. Tajemnica za tajemnicą, cały labirynt z tajemnic zbudowany. Milknący dorośli gdy wchodziłem do pokoju.
Pamiyntosz to?
A później do Roberta Mamoka dzwonią różni ludzie i on czasami te połączenia od nich odrzuca, a czasami odbiera i wówczas, kiedy je odbiera, czytelnik dowiaduje się nieco o tym, co sprawiło, że Robert Mamok pojawił się u swojego dziadka i wylewa te swoje żale.
Robert Mamok nie jest bohaterem sympatycznym. Nie jest bohaterem, którego dałoby się lubić. Można mu, owszem, współczuć, bo to, że jest, jaki jest, z czegoś wynika, ale Robert Mamok mógł znaleźć jakąś inną drogę. Wielu znalazło. Te problemy z dzieciństwa Roberta Mamoka nie są jakieś znowu wyjątkowe i niespotykane. Wydaje mi się, że wiele osób ma podobne wspomnienia, a jednak nie poszli w skrajność. Albo lepiej niż Robertowi Mamokowi udaje im się ją ukrywać. Z drugiej strony, czy ciekawą byłaby postać, która po prostu sobie poradziła? Nie wiem. Być może.
Byk, tak jak ja go odbieram, to utwór o wpływie dzieciństwa na przyszłe życie, o antagonizmach (Śląsk kontra reszta Polski – to przecież pan Twardoch), o pogubieniu człowieka w świecie i konsekwencjach zachowań. Tylko tyle i aż tyle. To dobry temat na utwór. I teraz – wracając do tego, że Byk nie bardzo mi się podobał – zabrakło mi w tym wszystkim tych soczystych opisów, które tak u pana Twardocha lubię. Tej immersji, o której on sam mówił, że poszukuje w swoich książkach. Rozumiem, że to forma wymusiła taki a nie inny kształt tego tekstu, ale ja po tej lekturze nie jestem zbyt zadowolony – może mam za małą wyobraźnię? – i raczej nie zapamiętam tego literackiego Roberta Mamoka na długo. Może inaczej byłoby z Robertem Mamokiem scenicznym? Może będę miał okazję się przekonać, jeśli przypadkiem zdarzyłoby mi się być w Katowicach akurat tego dnia, kiedy Byk, grany do dziś, już po ponad dwóch lata od premiery, byłby Teatrze Śląskim wystawiany? Bo żeby specjalnie jechać, to raczej jednak nie.
***
Aha. W książce jest sporo języka śląskiego. Mnie to nie przeszkadzało, bo w miarę sobie radzę z jego odbiorem, nie był też jakoś specjalnie "zaawansowany", choć nie wiem jak odebrałby go ktoś, kto nie miał z nim styczności. Ale tak na wszelki wypadek o tym napiszę, bo komuś może to przeszkadzać. A przypisów brak.
No i zaciekawił
@Herrmann Książką czy spektaklem?
@George_Stark książką, opis brzmi jak coś ciężkiego i trochę ryjącego głowę samą psychiką bohatera/narratora. Jeśli oczywiście da się w niego wczuć, zasymulować jego uczucia i emocje. Szczególnie jeśli autorowi udało się dobrze uchwycić ten dziecięcy sposób patrzenia na świat, rozumienia go. Czy raczej często nie-rozumienia, interpretowania w ramach możliwości
@Herrmann
Szczególnie jeśli autorowi udało się dobrze uchwycić ten dziecięcy sposób patrzenia na świat,
Nie udało się. Głównie dlatego, że nawet nie próbował. Bohater po prostu wspomina.
@George_Stark no i zniechęcił
Zaloguj się aby komentować