8194,82 + 19,48 = 8214,3
HM Plan - W9D4 - Long Easy Run
5 min rozgrzewkowo
110 min tempem easy ~6:15/k
5 min schładzania
Podjąłem wczoraj decyzję, że jadę za miasto. Wsiadłem zatem do autobusu kierunek lotnisko, wysiadłem parę przystanków przed i... zacząłem biec. Pociekłem w kierunku miejscowości Hale, gdzie jeszcze nigdy nie byłem - przed wyprawą sprawdziłem sobie jedynie, czy chodnik przez całą trasę jest dostępny (był... tak w 99% procentach).
Pogoda całkiem spoko - pełne zachmurzenie, lekki wiaterek, coś koło 10 stopni. Zaczynamy klepanko. Opuszczając Liverpool i meldując się w Hale oczy latały mi dookoła głowy, bo co rusz to jakieś bardzo stare domy, sporo jeszcze z dachamy krytymi strzechą! Ale wszystko zadbane, piękne ogródki, podjazdy itp. Widać, że mieszkają tu jacyś bogole
Z Hale udałem się na północ, do Halebank (albo Hale Bank, na znakach obydwie wersje zapisu, sami do dzisiaj pewnie nie wiedzą jak to się pisze). Tu klimat trochę bardziej zwyklasty - domy ładne, ale jest też klimat bardziej industrialno-miejski, trochę sklepów itp. Nadal ładnie, nie ma co narzekać. Ktoś na podjeździe wystawił sadzonki, napisał ceny i elo - liczył chyba na życzliwość ludzi. Eleganckie podejście.
Po Halebank, albo nawet w samej wiosce, zaczęło wychodzić słoneczko. Niekiedy mijałem spore połacie terenów zielonych, zajeżdżało miejscami subtelną wonią obornika, były jakieś tereny podmokłe (po Hale). Przebiegłem nad torami, potem pod A562 i znalazłem się w Ditton, części Widnes. Też ładnie, niespodzianka! Wszystko kwitnie, jak mi się to kurewsko podoba!
Po Ditton czekał mnie najdłuższy odcinek między miejscowościami - niby po drodze było Tarbock Green, ale poza paroma farmami domów tam jak na lekarstwo. Chodnik wąski, ale dało radę nie wpaść pod samochody, które potrafią sobie pędzić takimi drogami bez większych zmartwień.
Po jakimś czasie wpadłem do Netherley, najbardziej wysuniętej na wschód dzielnicy Liverpoolu - czyli jesteśmy na starych śmieciach. Przez chwilę musiałem dylać po trawie, bo nagle urwał się chodnik, na jakieś 100-150 metrów. Netherley okrążyłem od północy i skierowałem się do Belle Vale - to już praktycznie moje rewiry. Mogłem przestać korzystać z mapy na zegarku - a chyba używałem jej po raz pierwszy (telefon zawsze jakoś pod ręką :P).
Okazało się, że chyba po raz pierwszy Long Easy Run był naprawdę Easy HR 153 średnio i to tylko dlatego, że pod koniec miałem górkę 30m up. Elegancko, miłe zaskoczenie! Słoneczko w drugiej połowie też już wyszło na całego, taka chłodnoletnia pogoda się zrobiła - me gusta!
Dobra, a teraz zobaczmy ile fotek da się dodać... aha, 5
#ziomanbiega #sztafeta
HM Plan - W9D4 - Long Easy Run
5 min rozgrzewkowo
110 min tempem easy ~6:15/k
5 min schładzania
Podjąłem wczoraj decyzję, że jadę za miasto. Wsiadłem zatem do autobusu kierunek lotnisko, wysiadłem parę przystanków przed i... zacząłem biec. Pociekłem w kierunku miejscowości Hale, gdzie jeszcze nigdy nie byłem - przed wyprawą sprawdziłem sobie jedynie, czy chodnik przez całą trasę jest dostępny (był... tak w 99% procentach).
Pogoda całkiem spoko - pełne zachmurzenie, lekki wiaterek, coś koło 10 stopni. Zaczynamy klepanko. Opuszczając Liverpool i meldując się w Hale oczy latały mi dookoła głowy, bo co rusz to jakieś bardzo stare domy, sporo jeszcze z dachamy krytymi strzechą! Ale wszystko zadbane, piękne ogródki, podjazdy itp. Widać, że mieszkają tu jacyś bogole
Z Hale udałem się na północ, do Halebank (albo Hale Bank, na znakach obydwie wersje zapisu, sami do dzisiaj pewnie nie wiedzą jak to się pisze). Tu klimat trochę bardziej zwyklasty - domy ładne, ale jest też klimat bardziej industrialno-miejski, trochę sklepów itp. Nadal ładnie, nie ma co narzekać. Ktoś na podjeździe wystawił sadzonki, napisał ceny i elo - liczył chyba na życzliwość ludzi. Eleganckie podejście.
Po Halebank, albo nawet w samej wiosce, zaczęło wychodzić słoneczko. Niekiedy mijałem spore połacie terenów zielonych, zajeżdżało miejscami subtelną wonią obornika, były jakieś tereny podmokłe (po Hale). Przebiegłem nad torami, potem pod A562 i znalazłem się w Ditton, części Widnes. Też ładnie, niespodzianka!
Po Ditton czekał mnie najdłuższy odcinek między miejscowościami - niby po drodze było Tarbock Green, ale poza paroma farmami domów tam jak na lekarstwo. Chodnik wąski, ale dało radę nie wpaść pod samochody, które potrafią sobie pędzić takimi drogami bez większych zmartwień.
Po jakimś czasie wpadłem do Netherley, najbardziej wysuniętej na wschód dzielnicy Liverpoolu - czyli jesteśmy na starych śmieciach. Przez chwilę musiałem dylać po trawie, bo nagle urwał się chodnik, na jakieś 100-150 metrów. Netherley okrążyłem od północy i skierowałem się do Belle Vale - to już praktycznie moje rewiry. Mogłem przestać korzystać z mapy na zegarku - a chyba używałem jej po raz pierwszy (telefon zawsze jakoś pod ręką :P).
Okazało się, że chyba po raz pierwszy Long Easy Run był naprawdę Easy
Dobra, a teraz zobaczmy ile fotek da się dodać... aha, 5
#ziomanbiega #sztafeta
@Zioman fajne te angielskie małomiasteczkowe klimaty, ma to swój urok
Zaloguj się aby komentować