641 + 1 = 642

Tytuł: Fabryka Absolutu
Autor: Karel Čapek
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 7/10

 – Dalej, że na zjeździe Siódmej Międzynarodówki delegat rosyjski Paruskin-Rebenfeld zaproponował oddawanie czci Towarzyszowi Bogu, który sympatie swoje dla ludu robotniczego objawił tym, że wstąpił do fabryk.

Na początek uwaga taka, żeby niezainteresowanym tematem nie zabierać ich cennego czasu. Otóż książka ta, wbrew być może skojarzeniom, jakie może wywoływać tytuł, nie traktuje wcale o szwedzkiej gorzelni . Tyle tytułem ostrzeżenia. A teraz, napisawszy o czym książka nie jest, zabieram się za przedstawienie w kilku słowach o czym ona jest.

Otóż, czeski wynalazca, nazwiskiem Marek, wynalazł rewolucyjne urządzenie pozwalające uzyskiwać energię ze „spalania” atomów dowolnego materiału. Problem w tym, że tak jak przy rafinacji ropy naftowej produktem ubocznym procesu jest gaz ziemny, tak jak przy zwykłym spalaniu – to wiedza z lekcji chemii – otrzymuje się produkty uboczne, tak wynalazek pana Marka jako odpad czy produkt uboczny emitował Absolut. Boga inaczej.
Wynalazek, mimo sprawiana pewnych jednak problemów przez te odpady poprodukcyjne, zainteresował biznesmena, pana G.H. Bondy. Ów pan Bondy, kierując się zasadą jaką sam wygłosił, a mianowicie że „Ostatecznie ja przeciwko Bogu nic nie mam. Chodzi tylko o to, żeby nie przeszkadzał w pracy”, rozpoczął seryjną produkcję urządzenia zwanego (błędnie, co wyjaśnia przypis) Karburatorem. I tak karburatory zaczęły pracować w coraz to nowych obszarach przemysłu przynosząc wymierne skutki ekonomiczne i przynosząc zakładom MEAS, których to pan Bondy był prezesem spektakularne wyniki finansowe. Jednocześnie stężenie Absolutu w atmosferze wciąż rosło, co zapoczątkowało zmiany w ludziach na lepsze. Pijacy przestawali pić, awanturnicy przestawali się awanturować, niewierzący zaczynali wierzyć.
Proces jednak trwał, i tak jak przesuwanie kolejnych granic produkcyjnych doprowadziło wreszcie do nadpodaży i związanych z nią, łatwych do przewidzenia, skutków ekonomicznych, tak zbyt duża gęstość Boga w atmosferze doprowadziła do związanych z nią, łatwych do przewidzenia skutków społecznych. No i właśnie o tych skutkach społecznych jest druga połowa książki – rozwiązanie akcji, więc dalej już o fabule pisał nie będę.

Jest w tych książkach pana Čapka coś takiego, że chce się śmiać i płakać (bynajmniej nie ze śmiechu!) jednocześnie. Jest w nich świetna obserwacja, tak pojedynczego człowieka, jak i społeczeństw z ich żądzami czy innymi dążeniami, dość zresztą uniwersalnymi, niezależnie od miejsca w czasoprzestrzeni, w jakie by akurat nie spojrzeć. Jest też w niej przerysowanie tego wszystkiego przesunięte do granic absurdu (ale bez ich przekraczania – to mogłoby spowodować, łatwe do przewidzenia, skutki literackie) i po prostu konsekwentne wyprowadzenie z tego wszystkiego dalszej części historii. Do mnie pan Čapek trafia zupełnie. I, mimo że w Fabryce Absolutu nie prezentuje on żadnych rewolucyjnych myśli (zresztą, nie to jest zadaniem satyry) ani nie odkrywa niczego nieznanego, to i tak czytało mi się ten utwór bardzo przyjemnie. Nie ma to jak się pośmiać z, własnych w zasadzie, obserwacji codzienności przedstawionych przez kogoś innego. I to przedstawionych wyjątkowo zgrabnie. A i z samego siebie czasem też.
Nie przeszkadza też, że historie opowiadane przez pana Čapka, a przynajmniej te, które do tej pory czytałem (wcześniej Inwazja jaszczurów i R.U.R.) zbudowane są dokładnie według tego schematu. Różnią się tylko rodzajem absurdu. No ale to o ten absurd właśnie w nich chodzi. Przynajmniej moim zdaniem.

Tak że, Panie i Panowie, w obliczu wyprodukowanego Absolutu, Čapki z głó... To znaczy z półek! I zabierać się za czytanie! Przynajmniej jeśli kogoś takie absurdalne pochylenie się nad kondycją świata (również tego współczesnego, choć książka sprzed stu lat) interesuje.

***

EDIT: O, a co to się za definicja jakaś z Wikipedii na końcu wstawiła? I jak ją usunąć?

#bookmeter
2a823e47-0415-4e4f-9314-ff859b592627
cotidiemorior

@George_Stark dzięki, leci na listę do przeczytania, tym bardziej, że ebooki są za darmo legalnie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

A co do definicji to chyba jakiś bug, bo jeśli już to powinno dać tę wódkę, do której link dałeś w treści. xD

George_Stark

@cotidiemorior 

tym bardziej, że ebooki są za darmo legalnie.


Tylko będziesz miał wtedy tłumaczenie okrojone z odniesień do komunizmu, bo ta książka po polsku wydana była po raz pierwszy w 1947, kiedy to Polsce zaczynał bratnio patronować Związek Radziecki i część rzeczy została w tamtej wersji wycięta, o czym pisze we wstępie do tego wydania, które teraz czytałem pan Mariusz Szczygieł. Podejrzewam, że legalne wersje ebooków są oparte właśnie o tamto, ocenzurowane. To tłumaczenie przywraca wszystko to, co napisał autor.

cotidiemorior

@George_Stark a, to w takim razie kupię, ich ebooki i tak są regularnie za grosze.

Zaloguj się aby komentować