625 + 1 = 626
Tytuł: Spacerujący z książkami
Autor: Carsten Henn
Kategoria: Literatura piękna
Ocena: 8/10
Starszy mężczyzna spotyka młodą kobietę. Mało tego! To ona sama go zauważa i wręcz narzuca mu się ze swoim towarzystwem! A później zupełnie odmienia jego życie. Całkiem kiepski pomysł na książkę (choć nie z tak kiepskich pomysłów jakiś pisarski geniusz potrafi wycisnąć coś przynajmniej ciekawego, jeśli nie jeszcze więcej). Co jednak jeśli w tym całkiem kiepskim pomyśle pójść dalej? Jeśli starszy mężczyzna na przykład jest rzeczywiście starszy – na tyle, że śmiało można nazywać go staruszkiem – a kobieta na tyle młoda, że w zasadzie nie jest jeszcze nawet kobietą, a tylko dziewczynką? Dokładnie właśnie w tym kierunku postanowił pójść autor Spacerującego z książkami, pan Carsten Henn. I zaszedł w bardzo piękne miejsce!
Spacerujący z książkami to lektura o tym, że spokój i stabilność dają jakiś komfort, z którego czasami ciężko wyjść, a może warto. O tym, że to, czego sami dla siebie chcemy niekoniecznie jest tym, czego tak naprawdę potrzebujemy i że może warto spróbować czegoś innego. I o tym, że tego „czegoś innego” niekoniecznie trzeba szukać samemu. Że to „coś innego” czasami przychodzi z zupełnie niespodziewanej strony i może warto się tylko na to otworzyć? A przynajmniej, mimo spokoju, stabilności i własnych przyzwyczajeń, tego „czegoś innego” spróbować. Kto wie co wtedy może się stać?
Poza tym, nie mógłbym tutaj nie wspomnieć o tej wspaniale wykreowanej postaci dziewczynki! To właśnie ona, wkradająca się z impetem w życie staruszka, tak bardzo uosabia dziecięcą energię, błyskotliwość i sposób widzenia świata, że jest całym motorem napędowym tej historii. Nic, tylko się od niej uczyć! A przynajmniej cieszyć zaskoczeniami, jakie – głównie w dialogach – przynosi śledzenie jej rezolutności!
Całość tego wszystkiego, o czym mowa wyżej, ubrana została przez autora w lekką, ciepłą, uroczą, trochę naiwną, może nawet cukierkową (choć nie przesłodzoną!) oprawę. I jest to tylko kolejna zaleta tej książki! To wspaniałe remedium na szarość, jaka panuje za oknem. Taka niewymagająca książka-pocieszacz, że pozwolę sobie użyć określenia, jakie to gdzieś kiedyś przeczytałem. U mnie kapitalnie sprawdziła się w momencie tego zawsze osłabiającego jesiennego przesilenia pogody! Śmiało stawiam ją na swojej wirtualnej półce obok takich pozycji jak Smażone zielone pomidory czy Lekcje chemii. I niech tam sobie stoi, bo pomimo jej uroczości, raczej do niej nie wrócę. Tego typu książki to nie są lektury na wiele razy, przynajmniej nie u mnie. Chętnie za to przeczytałbym coś, co wywoła we mnie podobne emocje. Nie wspominając już o uśmiechu tak szerokim, że aż porobiły mi się zakwasy na policzkach!
EDIT: Swoją drogą, to że akurat w Niemczech taka książka zostanie napisana, to bym się nigdy nie spodziewał. Ech, to myślenie stereotypami.
#bookmeter
Tytuł: Spacerujący z książkami
Autor: Carsten Henn
Kategoria: Literatura piękna
Ocena: 8/10
– Zabawnie się śmiejesz – stwierdziła Schascha. – Tak jakbyś nie do końca umiał.
Starszy mężczyzna spotyka młodą kobietę. Mało tego! To ona sama go zauważa i wręcz narzuca mu się ze swoim towarzystwem! A później zupełnie odmienia jego życie. Całkiem kiepski pomysł na książkę (choć nie z tak kiepskich pomysłów jakiś pisarski geniusz potrafi wycisnąć coś przynajmniej ciekawego, jeśli nie jeszcze więcej). Co jednak jeśli w tym całkiem kiepskim pomyśle pójść dalej? Jeśli starszy mężczyzna na przykład jest rzeczywiście starszy – na tyle, że śmiało można nazywać go staruszkiem – a kobieta na tyle młoda, że w zasadzie nie jest jeszcze nawet kobietą, a tylko dziewczynką? Dokładnie właśnie w tym kierunku postanowił pójść autor Spacerującego z książkami, pan Carsten Henn. I zaszedł w bardzo piękne miejsce!
Spacerujący z książkami to lektura o tym, że spokój i stabilność dają jakiś komfort, z którego czasami ciężko wyjść, a może warto. O tym, że to, czego sami dla siebie chcemy niekoniecznie jest tym, czego tak naprawdę potrzebujemy i że może warto spróbować czegoś innego. I o tym, że tego „czegoś innego” niekoniecznie trzeba szukać samemu. Że to „coś innego” czasami przychodzi z zupełnie niespodziewanej strony i może warto się tylko na to otworzyć? A przynajmniej, mimo spokoju, stabilności i własnych przyzwyczajeń, tego „czegoś innego” spróbować. Kto wie co wtedy może się stać?
Poza tym, nie mógłbym tutaj nie wspomnieć o tej wspaniale wykreowanej postaci dziewczynki! To właśnie ona, wkradająca się z impetem w życie staruszka, tak bardzo uosabia dziecięcą energię, błyskotliwość i sposób widzenia świata, że jest całym motorem napędowym tej historii. Nic, tylko się od niej uczyć! A przynajmniej cieszyć zaskoczeniami, jakie – głównie w dialogach – przynosi śledzenie jej rezolutności!
Całość tego wszystkiego, o czym mowa wyżej, ubrana została przez autora w lekką, ciepłą, uroczą, trochę naiwną, może nawet cukierkową (choć nie przesłodzoną!) oprawę. I jest to tylko kolejna zaleta tej książki! To wspaniałe remedium na szarość, jaka panuje za oknem. Taka niewymagająca książka-pocieszacz, że pozwolę sobie użyć określenia, jakie to gdzieś kiedyś przeczytałem. U mnie kapitalnie sprawdziła się w momencie tego zawsze osłabiającego jesiennego przesilenia pogody! Śmiało stawiam ją na swojej wirtualnej półce obok takich pozycji jak Smażone zielone pomidory czy Lekcje chemii. I niech tam sobie stoi, bo pomimo jej uroczości, raczej do niej nie wrócę. Tego typu książki to nie są lektury na wiele razy, przynajmniej nie u mnie. Chętnie za to przeczytałbym coś, co wywoła we mnie podobne emocje. Nie wspominając już o uśmiechu tak szerokim, że aż porobiły mi się zakwasy na policzkach!
EDIT: Swoją drogą, to że akurat w Niemczech taka książka zostanie napisana, to bym się nigdy nie spodziewał. Ech, to myślenie stereotypami.
#bookmeter
@George_Stark wygląda na ciekawą propozycję do przeczytania.
Nawet moja biblioteka posiada egzemplarz, więc książka wypada na listę do przeczytania.
@alaMAkota @Mr.Mars
Tam jest jeszcze kot o imieniu Pies! Zapomniałem napisać!
Zaloguj się aby komentować