604 + 1 = 605
prywatny licznik: 15/52
Tytuł: Marcjanna i aniołowie
Autor: Andrzej Zimniak
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Format: książka papierowa
Liczba stron: 194
Ocena: 5/10
Jedziemy dalej z PRLowską fantastyką. Tym razem opublikowany przez Wydawnictwo Poznańskie w tzw. serii ze słonecznikiem debiut powieściowy Andrzeja Zimniaka.
Zaczyna się nawet ciekawie. Główny bohater, Arystydes Grey, emerytowany pracownik londyńskiej poczty, niczym Józef K. zostaje odwiedzony w swoim domu przez tajemniczych funkcjonariuszy. Otrzymuje kilka minut na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, po czym zostaje przewieziony w nieznane miejsce. Tam dowiaduje się, że oto, wraz z sześcioma podobne zwerbowanymi ludźmi, zostaje członkiem wyprawy na obcą planetę, Kariatydę. Żeby było ciekawiej, część osób dostaje pseudonimy po znanych z historii personach i tak oto mamy Merlin Monroe, Otto von Bismarck'a czy Antonio Vivaldiego. Szybko jednak okazuje się, że podczas lądowania na docelowej planecie i tak większość z załogi ginie, przeżywa tylko główny bohater i wspomniany Vivaldi, prywatnie skrzypek z Włoch. Podczas eksploracji obcej planety odkrywają tajemnicze bramki temporalne, pozwalające na podróż naszych bohaterów wzdłuż linii czasu. Po wejściu w nie widzą jakby obrazki z różnymi okresami czasowymi, jednak przenieść mogą się tylko w dwa - przeszłość z zamkami i rycerzami oraz daleką, mroczną przyszłość. Co ciekawe oba te okresy zamieszkują tak samo wyglądające postacie...
Pomysł wydawał się ciekawy, jednak został trochę spartaczony przez filozoficzno-religijno-seocjologiczno-niewiadomojakie teorie i rozważania. Fabuła jest dość kulawa, choć w miarę spójna, ale akcja nie może po prostu iść do przodu. To byłoby zbyt proste, trzeba maksymalnie wszystko zagmatwać, żeby było - ja wiem? ciekawiej, inaczej? - zrobić z tego filozoficzną powieść o podróży w głąb własnego ja, własnych snów i pragnień. Ciekawe, choć męczące. Fajnie, że na koniec autor ustami swoich bohaterów przeprowadza rodzaj podsumowania w formie raportu do wyższych władz z badania planety, co pomaga nieco uporządkować wrażenia z lektury.
Nasunął mi się cytat z "Nic Śmiesznego", pamiętacie, gdy Adaś dzwoni podczas deszczu z budki telefonicznej do swojego kumpla z filmówki aby namówić go do kręcenia wspólnie filmu?
\
-
Możesz powiedzieć o czym ma być ten film? no tak, w dwóch słowach\
-
No wiesz, to o tyle trudno, że film nie ma klasycznej akcji tylko jest czymś w rodzaju snu na jawie (...) I w tym śnie na jawie bohater rozmawia i w ogóle ma do czynienia z postaciami z jego myśli. Ma różne zwidy...\
Taa, kasowe to to nie będzie
Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz
- #bookmeter

