trixx.420
★Osobistość
50 + 1 = 51
prywatny licznik: 3/52
Tytuł: Dzień Tryfidów
Autor: John Wyndham
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Iskry
Format: książka papierowa
Liczba stron: 375
Ocena: 8/10
Stare ale jare.
Jako trzecia książka w tym roku wleciała klasyka.
Tytułowe tryfidy to rodzaj mięsożernych roślin, które tak naprawdę nie wiadomo skąd się wzięły. Gdzieś zostały wychodowane i rozprzestrzeniły się po świecie. Ludzie wykorzystywali je jako źródło cennego oleju, a to co zostało - na paszę dla bydła. Roślina idealna, ma tylko dwie wady - potrafi się poruszać na swoich trzech pseudonogach i zaopatrzona jest w wić z jadem, którym może razić na odległość, co jest niebezpieczne także dla ludzi. Różnie sobie z tymi problemami radzono, niektóre rośliny były przykuwane aby nie mogły się poruszać, inne trzymane w zagrodach; większości usuwano jadowy "kolec". Wszystko szło dobrze od czasu, gdy pewnego wieczora na niebie pojawiły się tajemnicze zielone światła, ochrzczone przez media ogonem komety. Następnego dnia rano okazało się, że wszyscy którzy oglądali ten spektakl stracili wzrok. Tu tak naprawdę rozpoczyna się akcja naszej książki. Tryfidy pozbawione nadzoru szybko uwalniają się i rozpoczynają kontrofensywę, przy czym wydaje się że przejawiają pewne cechy inteligencji. Ociemniałe masy są ich łatwym celem...
Świetna książka, doskonały klimat postapo i to o tyle fajny, że nie jest to oklepany temat typu zombie, świat po wojnie nuklearnej czy katastrofie naturalnej. Tu na pozór wszystko zostało jak było, tylko ludzie - poza nielicznymi wyjątkami - nagle zniknęli. Bardzo ciekawy utwór przede wszystkim od strony socjologicznej. Wyndham prezentuje szeroki wachlarz ludzkich zachowań w zaistniałej sytuacji, snuje też rozmaite wizje stworzenia nowej cywilizacji. Generalnie dużą wagę przywiązuje do analizy sposobów przetrwania. Czy ci, którzy z różnych powodów zachowali wzork powinni łączyć się w grupy, a jeśli tak to jak duże i na jakich zasadach? A może obwarować się i próbować przeżyć samemu czy w kręgu najbliższej rodziny. Co widzący mają zrobić z ociemniałymi, opiekować się, czy pozostawić na śmierć? Książka wyładowane jest wręcz treścią, nie ma tu miejsca na nudę - może w dwóch czy trzech miejscach przez kilka kartek jest nieco przegadana, ale poza tym czyta się znakomicie. Akcja niby nieśpieszna, przemyślana ale jednak trudno się oderwać.
Serdecznie polecam jeżeli ktoś jeszcze nie czytał, a sam przyglądnę się ekranizacji no i koniecznie poszukam innych książek autora.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter
prywatny licznik: 3/52
Tytuł: Dzień Tryfidów
Autor: John Wyndham
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Iskry
Format: książka papierowa
Liczba stron: 375
Ocena: 8/10
Stare ale jare.
Jako trzecia książka w tym roku wleciała klasyka.
Tytułowe tryfidy to rodzaj mięsożernych roślin, które tak naprawdę nie wiadomo skąd się wzięły. Gdzieś zostały wychodowane i rozprzestrzeniły się po świecie. Ludzie wykorzystywali je jako źródło cennego oleju, a to co zostało - na paszę dla bydła. Roślina idealna, ma tylko dwie wady - potrafi się poruszać na swoich trzech pseudonogach i zaopatrzona jest w wić z jadem, którym może razić na odległość, co jest niebezpieczne także dla ludzi. Różnie sobie z tymi problemami radzono, niektóre rośliny były przykuwane aby nie mogły się poruszać, inne trzymane w zagrodach; większości usuwano jadowy "kolec". Wszystko szło dobrze od czasu, gdy pewnego wieczora na niebie pojawiły się tajemnicze zielone światła, ochrzczone przez media ogonem komety. Następnego dnia rano okazało się, że wszyscy którzy oglądali ten spektakl stracili wzrok. Tu tak naprawdę rozpoczyna się akcja naszej książki. Tryfidy pozbawione nadzoru szybko uwalniają się i rozpoczynają kontrofensywę, przy czym wydaje się że przejawiają pewne cechy inteligencji. Ociemniałe masy są ich łatwym celem...
Świetna książka, doskonały klimat postapo i to o tyle fajny, że nie jest to oklepany temat typu zombie, świat po wojnie nuklearnej czy katastrofie naturalnej. Tu na pozór wszystko zostało jak było, tylko ludzie - poza nielicznymi wyjątkami - nagle zniknęli. Bardzo ciekawy utwór przede wszystkim od strony socjologicznej. Wyndham prezentuje szeroki wachlarz ludzkich zachowań w zaistniałej sytuacji, snuje też rozmaite wizje stworzenia nowej cywilizacji. Generalnie dużą wagę przywiązuje do analizy sposobów przetrwania. Czy ci, którzy z różnych powodów zachowali wzork powinni łączyć się w grupy, a jeśli tak to jak duże i na jakich zasadach? A może obwarować się i próbować przeżyć samemu czy w kręgu najbliższej rodziny. Co widzący mają zrobić z ociemniałymi, opiekować się, czy pozostawić na śmierć? Książka wyładowane jest wręcz treścią, nie ma tu miejsca na nudę - może w dwóch czy trzech miejscach przez kilka kartek jest nieco przegadana, ale poza tym czyta się znakomicie. Akcja niby nieśpieszna, przemyślana ale jednak trudno się oderwać.
Serdecznie polecam jeżeli ktoś jeszcze nie czytał, a sam przyglądnę się ekranizacji no i koniecznie poszukam innych książek autora.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter
całkiem spoko była
@trixx.420
Ja ją znam z audiobooka gdzie jest czytana przez Rocha Siemianowskiego.
Świetna!
@trixx.420 za dzieciaka czytalem, bardzo fajna ksiazka
Zaloguj się aby komentować