429 + 1 = 430

Tytuł: Ogień i krew. Pieśń Lodu i Ognia. Część 1
Autor: George R.R. Martin
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-811-6493-1
Liczba stron: 616
Ocena: 7/10

Na fali serialowego spin-offu Gry o Tron, postanowiłem się wziąć za jego wersję pisaną. Tak, zacząłem to czytać jakoś tydzień po zakończeniu sezonu pierwszego, ale skończyłem stosunkowo niedawno :v
Imo nie ma trafniejszego określenia na tę książkę niż "Silmarillion Gry o Tron". Taki Silmarillion z krwią, gwałtami i przekleństwami. Napisana w formie kroniki spisanej przez maestrów, ściany tekstu, daty, nazwiska, całe rodowody i praktycznie zero dialogów. Czytało się jak podręcznik do historii.
A przyznam, że lubię taką formę tekstu.
Mnóstwo intryg, choć pobieżnie opisanych, które nie odstawały swoim poziomem od tych znanych z książkowego GoTa. Czuć było złożoność świata i dopracowanie historii przez Martina. Pomijając smoki i kilka innych drobnych elementów magicznych, cała opowiedziana historia brzmi naprawdę realistycznie.
Z realizmem wiąże się też oczywiście to, że przez wiele stron potrafiło się kompletnie nic nie dziać :v Mamy najpierw podbój Aegona I, legendarnego wręcz superbohatera, potem ciekawszą i brutalniejszą sukcesję jego synów, by potem przejść do "długiego panowania Jaehaerysa" zajmującego większość książki. Tutaj zrobiłem sobie kilkumiesięczną przerwę w czytaniu, bo znużyły mnie dekrety o nowych podatkach i polityczne urabianie lordów. Akurat przerwałem czytanie tuż przed tym jak akcja znowu trochę przyspieszyła Sama postać Starego Króla była naprawdę interesująca i bardzo chętnie obejrzałbym o nim serial, bo pomijając roztropność i błyskotliwość jego rządów, miał też całkiem sporo "scen akcji" z sobą w roli głównej. Stety-niestety HBO zdecydowało się na zekranizowanie późniejszych wydarzeń, pewnie przez to że są zdecydowanie bardziej krwawe i "efektowne".
Potem, na ostatnich kilkudziesięciu stronach książki opisane mamy panowanie Viserysa, które już znałem z serialu. Przyznam, że w mojej ocenie scenarzyści bardzo zręcznie rozwlekli tę historię na cały sezon i dobrze wypełnili luki z "pobieżnej" kroniki (Całości serialu tutaj nie oceniam, bo miał mniejsze i gorsze momenty).
Znając serialową historię Viserysa, nie doświadczyłem tu żadnych plot-twistów. Ot, historia miało decyzyjnego króla który nie chciał nigdy nikogo urazić i wielkie ambicje lordów.

Książka kończy się wybuchem najbardziej krwawej bratobójczej wojny w historii Westeros, Tańca Smoków.

Płynnie po skończeniu części I wziąłem się za następną, w mojej ocenie ciekawszą. Ale to już w następnym wpisie

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
Oczk userbar
e104d238-fb4b-4d72-97bf-9b399c567bc4
GentelmenJack

Czy autor napisał zakończenie cyklu?

Oczk

@GentelmenJack XD

Oczk

@GentelmenJack a tak poważniej - nie. Druga część kończy się podobnie jak pierwsza, czyli po prostu mamy koniec rozdziału i tyle. Żadnej puenty, żadnego zwieńczenia historii, nic. To jest mój problem z dziełami Martina, bo lubię jego styl i to jak kreuje świat, ale mam też straszny żal że te jego historie nie mają końca -bo zanim skończy jedną sagę, to bierze się za następną albo pisze scenariusz do serialu. Przykro mi to mówić, ale pewnie następne części historii Targaryanów (jak i Wichry zimy/Sen o wiośnie) dostaniemy dopiero po jego śmierci, kiedy ktoś dokończy to za niego

wyder

@GentelmenJack chyba żartujesz. Grubas już chyba tego nie dokończy😓

ZohanTSW

Zastanawiałem się ostatnio czy nie zacząć czytać tego, twoja recenzja jest pierwszą którą czytam i chyba jednak te ściany tekstów mnie odpychają. Może jestem prymitywny, ale znacznie łatwiej mi wyobrazić świat gdy jest opisywany przez dialogi, niż ściany tekstu.

Oczk

@ZohanTSW Książka jest specyficzna i myślę że łatwo się od niej odbić. Ja po prostu lubię chłonąć takie historie i w przerwach między czytaniem dopowiadać sobie w głowie różne rzeczy, bez dialogów czy szczegółowych opisów mam większą swobodę w kreowaniu sobie własnych obrazów Ale wiem, że nie każdemu to pasuje. Pamiętam że jak byłem młodszy to strasznie długo męczyłem Silmarillion i doczytałem do końca tylko z szacunku do Tolkiena, cholernie wynudziła mnie ta książka. Tu jest jeszcze mniej akcji, a jakoś bardziej przypadła mi do gustu.


Ciężko mi jest polecić tę książkę, żeby nikogo potem nie rozczarować. Taka kronika historyczna spisana X lat po wydarzeniach o których mówi. Łatwo wczuć się w klimat kroniki, przez to że podmiot liryczny często pisze w pierwszej osobie i przyznaje, że nie jest do końca pewien co się wydarzyło, mamy przedstawiane różne wersje wydarzeń i analizy ich prawdopodobieństwa itp, ale ciężej wczuć się w sam świat, który cały czas się zmienia - na przestrzeni kartek mamy przeskoki o pokolenia bohaterów czy opisywane równolegle wydarzenia z miejsc odległych o tysiące mil. Co kto lubi - ja lubię

Oczk

@Merenbast to jest Twoje zdanie - a ja mam je głęboko wiesz gdzie

Zaloguj się aby komentować