No i tak mimochodem minęły. Bez jakichś fajerwerków, choć bywały fajne akcenty. Głównie leniwe dreptanie za bułeczkami po 5-7 km, ale wpadło kila wyskoków grupowych.
W jeden wtorek zdarzyło się mi wybrać na grupowe interwały - tym razem zamiast tyrać nad Zalew Nowohucki, gdzie tory na stadionie nadal częściowo były skute lodem, postanowiliśmy zrobić test na nowej drodze donikąd wybudowanej przy okazji budowy węzła na S7. Droga ma niecałe 400 m i lekką górkę mniej więcej pośrodku, więc takie trochę przyspieszenia a trochę podbiegi. Muszę przyznać, że biegało się to całkiem fajnie i na pewno było to przyjemniejsze niż liczenie na zegarku czy już trzeba przyspieszyć (a tak było nad Zalewem, gdy nie można było skorzystać z bieżni). Nareszcie mi jakaś fajna piła wyszła na wykresach (w komentarzu)
Potem kolejne dni spokojnego człapania, w międzyczasie podpiąłem się pod grupowe podbiegi – ale musiałem skrócić występ, bo miałem jeszcze sporo do załatwienia, nie mówiąc już o tym że byłem po sytym obiedzie xD więc wyszło z tego takie tam klepanie kilometrów (i to krótkie).
W zeszłą niedzielę zostałem rano zaaresztowany w łóżku i nie było opcji, by polecieć rano. Nie wiedziałem czy cokolwiek wpadnie, gdy w końcu dojrzałem by wieczorem coś tam przetruchtać. Zapytałem na grupie… i był odzew! Kolega i dwie koleżanki - czemu nie? Dobiegłem do miejsca spotkania i okazało się, że kolega chciałby coś dłuższego wybiegać - co prawda tempem 6/km, ale w sumie mi się nie spieszyło. Ruszyliśmy, umówiliśmy się na spotkanie za półtorej godziny nad Zalewem i dziewczyny zostały w tyle. Nam biegło się bardzo fajnie - czasu było sporo, droga przyjemna i płaska… i tak jakoś intuicyjnie zacząłem przyspieszać, a kumpel jakoś nie protestował. I tak jakoś wyszło, że gdy na 18. km się spotkaliśmy z dziewczynami, to mieliśmy średnią 5:10 xD Dalsza trasa już na spokojnie, żeby nie uciekać płci pięknej - ale 26 km wpadło. Byłoby o 1 km więcej, ale gapa jestem i raz zapomniałem wyłączyć pauzę. Nic to, w nogi weszło
No i tak jakoś zamknąłem styczeń wynikiem 333 km - dużo lepszym, niż mogłem się spodziewać. Zaraz za podium, co przy moim obecnym stanie nie jest chyba takie złe
Kolejny tydzień to dość słabe otwarcie lutego - dzień w dzień za mało czasu, zasypiałem późno, ciężko było się zebrać na czas na poranne bieganie - mówiąc krótko, marzyłem o tym by w końcu nadszedł weekend.
No i jesteśmy w weekendzie… a ja znowu zaspałem xD Skutek taki, że nie poszalałem i w sobotę dałem radę zaledwie 12 km pobiec, przynajmniej choć trochę przyspieszając do 5:14/km.
A dzisiaj… no co ja poradzę, znowu zaspałem. Nie jakoś dramatycznie, ale wystartowałem dopiero o 5:49
Miłej reszty niedzieli!
#sztafeta #bieganie
Obiecane piły. Bez rewelacji, ale ładny wykres wyszedł ( ͡º ͜ʖ͡º)
Ja: mam dzisiaj tak dobry humor że już nic mi go bardziej nie poprawi.
enron: wrzuca posta
do usług 😁
@enron Już się martwiłem i miałem pytać o ciebie.
Po prostu Leń i zabieganie
Gify pierwsza klasa. Miłej końcówki niedzieli
Tyś odrzutowiec
no dzisiaj towarzystwo naśmigało się nieźle 💪😎
Tyś odrzutowiec
Myślałeś kiedyś żeby biegać wspak?
Wystarczająco pokracznie biegam do przodu xD
Czytałem raz relację gościa, który się spiął i przebiegł Cracovia Maraton tyłem 🙃Ledwo zmieścił się w limicie czasu i generalnie przyjemne to nie było.
Już sobie wyobrażam, gdyby za coś takiego wzięła się taka stara łamaga jak ja 🤣 Pewnie wykupiłbym abonament u fizjo
@Ugulem_to_troche_wygryw_troche_przegryw mam lepsze pytanie: po co nie biegać?
Ciężko się żyje bez biegania, te wakacje to była prawdziwa męka.
@enron rower sobie kup albo samochód
mam, nuda
Zaloguj się aby komentować