Tytuł: Diuna. Cykl Kroniki Diuny. Tom 1
Autor: Frank Herbert
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788381884471
Liczba stron: 672
Ocena: 8/10
O "Diunie" słyszałem już lata temu, a część jej konceptu poznałem czytając... "Wiedźmina". Z perspektywy czasu i tej książki widzę, jak bardzo Herbert zainspirował Sapkowskiego i muszę przyznać, że z obecnej perspektywy patrzę na sagę o Ciri nieco bardziej krytycznie. No ale wracając do melanżu i na planetę Arrakis - do przeczytania Diuny zachęcił mnie film i chociaż zwykle staram się przeczytać książkę przed obejrzeniem filmu, to w tym wypadku się nie udało. Przed pierwszą częścią byłem w środku "Malazańskiej Księgi Poległych" i nie mogłem się oderwać, a przed drugą czekałem, aż różowa skończy czytać i odblokuje książkę
Sama historia opowiada nam o wielkiej intrydze mającej na celu przejęcie planety z najcenniejszym surowcem w znanym wszechświecie - melanżem. Przyprawa ta pozwala na widzieć niewielki fragment przyszłości, dzięki czemu astronawigatorzy Gildii Kupieckiej są w stanie bezpiecznie nawigować po przestrzeni kosmicznej. Sam świat jest sprytnie zbudowanym światem fantasy. Niby akcja dzieję się w kosmosie, niby na różnych planetach, jednakże ze względu na dawną historię (której nie poznajemy szerzej w tej części książki) ludzie zrezygnowali z komputerów, a broń palna jest bezużyteczna ze względu na tarcze osobiste. Dostajemy więc świat, gdzie bohaterowie musza walczą głównie na broń białą, a skomplikowane obliczenia dokonują ludzkie komputery - mentaci. Bardzo podobał mi się ten zabieg autora - uważam, że dzięki temu łatwiej było mu "obronić" bohaterów od śmierci niż miało to miejsce w takich np. Gwiezdnych Wojnach, gdzie Szturmowcy zawsze nie trafiali w protagonistów.
Ciekawie również prezentuje się wątek "religijno-eugeniczny". Lokalne "czarodziejki", czyli siostry Bene-Geserit od lat planują stworzenie swojego mesjasza poprzez dobór najlepszych genów oraz mieszanie ich. Jednocześnie tworzą też misje prorocze, które mają ukierunkować miejscową ludność na konkretne wsparcie ich planów.
W moim odczuciu autor przygotował naprawdę interesujący świat, a fabuła i los Paula Atrydy jest tylko pretekstem do przekazania swoich przemyśleń na temat religii, fanatyzmu i tego jako można to wykorzystać. Jako, że moje myśli często krążą w podobnych regionach, zwłaszcza ostatnimi czasy to z niecierpliwością czekam na więcej wolnego czasu by zabrać się za kolejne części
#bookmeter
@Loginus07 pierwsza część była dla mnie super, jedna z lepszych książek ale reszta coraz słabsza i po trzeciej odpadłem.
@Hoszin ćśśśśś, daj mu się nacieszyć
zobaczymy ile tej sagi poradzi (´・ᴗ・ ` )
@Hoszin @VonTrupka powiem tak - jestem przygotowany psychicznie na to, że to jest równia pochyła ^^ chcę wierzyć, że wciągnie mnie wątek mesjanistyczny i zrekompensuje mi to, że jak zaczynam jakiś cykl to go kończe, choćbym miał się zapłakać z tego powodu (aczkolwiek im jestem starszy tym częściej pojawiają mi się myśli "szkoda czasu, porzuć to", więc może wreszcie się złamię)
> jak zaczynam jakiś cykl to go kończe,
@Loginus07 wierzę w ciebie! (. ❛ ᴗ ❛.)
>(aczkolwiek im jestem starszy tym częściej pojawiają mi się myśli "szkoda czasu, porzuć to", więc może wreszcie się złamię)
no to masz czelendża z Herbertem (☞ ゚ ∀ ゚)☞
ale nie taki diobeł straszny jak go tu malują.
Niemniej jednak raz lepij raz gorzyj, choć poniekąd bardzo ciekawe wnioski można wyciągnąć ze skąpych ale jednak opisów innych ras, w tym bene tleilax i ixian.
Kuj żelazo póki gorące, bo jak zrobisz przerwę w tej sadze, to powrót do czytania będzie męką pańską.
Ja miałem łatwo, bo czytałem to bez żadnego poruszania tematu w społecznościówkach
@Hoszin czwarta część jest najlepsza że wszystkich. Warto wrócić. Końcówka też ciekawa.
Zaloguj się aby komentować