Podobno z nu metalu i z zespołów słuchanych w okresie nastoletnim się wyrasta ale ja jestem wyjątkiem. Minęło 21 lat a Linkin Park to dla mnie wciąż zespół numer 1 a przecież są jeszcze poboczne projekty Chestera zarówno sprzed powstania Linkin Park (grunge'owy Grey Daze) jak i te w trakcie kariery LP (rockowe Dead by Sunrise, Stone Temple Pilots) oraz pojedyncze piosenki jak choćby pośmiertnie wydany metalowy Cross Off z gitarzystą Lamb of God. Do tego dochodzą ciekawe dema i b-side'y oraz działalność Mike'a Shinody. To wszystko razem składa się na zespół, który odcisnął ogromne piętno na muzyce XXI wieku czemu nie można zaprzeczyć nawet jeśli nie jest się fanem LP.
Somewhere I Belong to klasyczne brzmienie Linkin Park, więc nic dziwnego że praktycznie od razu podbił listy przebojów i stał się przebojem granym na większości koncertów w tym na ostatnim koncercie LP 6 lipca 2017 r., czyli na 2 tygodnie przed samobójstwem Chestera.
Cieszę się że zdążyłem (dwukrotnie) zobaczyć ich na żywo zanim było już za późno.
#muzyka #numetal #linkinpark #nostalgia
https://www.youtube.com/watch?v=zsCD5XCu6CM
@Gnojokok z tym wyrastaniem to tak nie do końca. Nu metal jest zajebisty i każdy normalny metalhead ci to powie. Co do LP, zawsze mi się bardziej z emo kojarzył no ale w 2003 to miałem 16 lat i trochę jeszcze inne postrzeganie muzyki, bardziej jarał mnie Slipknot i KoRn, SOAD też chyba można do tego zaliczyć tak jak P.O.D. Często wracam sobie do muzyki z tamtych czasów, bo jakoś tak nie umiem się odnaleźć we współczesnej.
@zjadacz_cebuli LP i emo? Według mnie LP nigdy nie było emo tak jak typowe zespoły tego nurtu. W czasach Minutes to Midnight i Dead by Sunrise Chester zaczął się pokazywać w makijażu i malować paznokcie na czarno. To był chyba jedyny moment gdy LP można było skojarzyć w jakiś sposób z emo. LP po fazie nu metalowej z początku kariery zaczęło łagodzić brzmienie i poszło w stronę alt rocka, potem było jeszcze więcej eksperymentów
@zuchtomek To jest właśnie problem tego typu zespołów, że ludzie znają ich tylko z 2-3 hitów i na tej podstawie oceniają. Oczywiście mieli dużo typowo radiowych numerów. Wystarczy jednak sięgnąć głębiej w ich twórczość i można znaleźć wiele ciekawej muzyki właśnie przez to że LP eksperymentowało. Nie wszystkie rezultaty tych eksperymentów były dobre ale jeśli się posłucha wszystkiego włącznie z utworami, które nie pojawiły się na studyjnych płytach i solowymi projektami to wyłania się talent duetu Mike-Chester. Zwłaszcza Mike był często w cieniu Chestera a przecież to człowiek orkiestra, śpiewa, rapuje, pisze, maluje. LP było krytykowane przez fanów za to że grali inaczej niż na 2 pierwszych płytach. Właśnie dzięki temu że nie dali się zaszufladkować, to odnosili sukcesy praktycznie do samego końca działalności zespołu. W tym samym czasie większość zespołów z tamtej ery odeszło w niepamięć. Tutaj jeszcze zostawię utwór z trzeciego albumu, już po nu metalowej fazie:
@Gnojokok oj nie nie, w technikum całe albumy były gwałcone - nie znam jego solowych prób po prostu - a jaki LP był każdy widzi/słyszy - monotonny i tyle - co nie umniejsza jakiejś tam wartości twórczej - tego nie oceniam, bo to subiektywna ocena, a ja nie lubię innym mówić co mają myśleć
Kawałek który wrzuciłeś to LP pozbawiony elektronicznych wstawek - poziom każdej kapeli punkowej (włącznie z poziomem wokalu ;P), tyle że nie każda kapela punkowa ma za sobą milionów fanów, którzy może czasem z niesmakiem, ale i tak będą słuchać.
Solowe projekty no to już jednak nie stricte LP - to tak jakby sam Kult określać przez pryzmat Kazika, który zupełnie co innego gra z Kultem co innego w formacjach 'okołokazikowych' (KNŻ, Kazik, Kazik i Kwartet) i jeszcze doliczać jego karierę aktorską w Z. F. Skurcz
Moim zdaniem wręcz odwrotnie - dali się zaszufladkować stąd ich sukces komercyjny - trafili w dobry czas, dzieciaki mogły się ich wkurwieniem utożsamiać i tyle. Tokio Hotel też miał swoją falę popularności.
W sensie - no nie chcę oceniać, po prostu swoje przemyślenia wynurzam
@Gnojokok No do metalu, nawet tego nu - to trochę ostrości im brakowało..
Ja to bardziej hip-hopowcem byłem, ale już nawet Limp Bizkit ostrzej grał i od nich ewentualnie bym z tym nu zaczął, włączająć w to wspominane powyżej SOAD przez Korn po prawdziwych poyebów ze Slipknota.
Linkin to taka upopowiona komercja dla mnie była, jakiś rodzaj poprocka czy rocka alternatywnego w każdym razie - nie metalu
Ale to oczywiście poboczne dywagacje, specem nie jestem - na "In the End" każdy swego czasu gardło zdzierał
EDIT:
Somewhere i belong - tyle było katowane wszędzie, że do teraz mnie nudzi jak sobie włączyłem Twój link mimo, że człowiek niemal każdą nutkę zna, a od Numb/Encore mi się ciarki żenady robią jak tylko w polecanych zobaczyłem xD
Wszystko powyższe oczywiście nie zmienia faktu, że byli fenomenem w skali światowej - ot nie mój styl totalnie.
Kurwa, to już siedem lat?! Wydaje się jakby to było max 5. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Zaloguj się aby komentować