Tytuł: Na Zachodzie bez zmian
Autor: Erich Maria Remarque
Tłumacz: Ryszard Wojnakowski
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788381886604
Liczba stron: 192
Ocena: 8/10
Opowieść o pierwszej wojnie światowej z perspektywy jednego żołnierza (chociaż można powiedzieć, że mówi głosami wielu żołnierzy), który mając zaledwie osiemnaście lat zaciągnął się do armii niemieckiej, by spełnić swój patriotyczny obowiązek. Lektura tym bardziej ciekawa, że napisana przez człowieka, który brał udział w tej wojnie właśnie po stronie niemieckiej.
Brak tutaj pochwał na temat wojny. Brak tutaj bohaterskich czynów, nadających się do odznaczenia Krzyżem Żelaznym. W okopach zalewanych wodą i w towarzystwie szczurów niewiele zostało z tej przyszłości narodu, wykształconych i wrażliwych chłopców, którzy przeistoczyli się prawie że w zwierzęta, których jedynym celem jest po prostu przeżyć za wszelką cenę. Co jest trudne, zważywszy na ciągle spadające granaty i bomby, ataki gazowe, szturmy wrogich żołnierzy czy trapiące ich różne choroby.
Chwilami wytchnienia od ciągłego napięcia i kulenia się na świst lecącej bomby jest luzowanie oddziałów z frontu czy nawet przysługujący żołnierzom urlop, podczas którego mogą wrócić do domów. Wtedy odkrywają, że nie pasują już do świata cywilów, którzy wojnę widzieli jedynie na stronach gazet.
Co we mnie uderzyło, a o czym podświadomie wiedziałem: żołnierze rozmawiali o tym, że obie strony są na wojnie po to, żeby bronić swojej ojczyzny. I o tym, kto ma rację w tym konflikcie. O tym, dlaczego wojna wybuchła i że jednym z powodów mogło być obrażenie jednego państwa przez drugie. No ale ten konkretny żołnierz nie czuje się obrażony, więc nie ma czego szukać na froncie. I że do wybuchu wojny nawet nie widział Francuza na własne oczy.
To chyba najważniejszy przekaz tej książki: tak zwane mądre głowy decydują o życiach młodych mężczyzn, często nimi szafując dla spełnienia swoich własnych ambicji czy interesów. I mimo że od pierwszej wojny światowej minęło ponad sto lat, wciąż widzimy te same zachowania. Wystarczy spojrzeć na wojnę na Ukrainie.
Widać to było także w nowszej ekranizacji powieści, dostępnej na Netfliksie. Mimo że koniec wojny był bardzo bliski, to w dniu podpisania rozejmu oddziały żołnierzy zostali wysłani do walki. O godzinie 10:59 byli jeszcze śmiertelnymi wrogami i walczyli ze sobą, by o 11:00 zaprzestać walk i rozejść się każdy w swoją stronę. Ponownie, wszystko przez decyzję paru ludzi.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #iwojnaswiatowa
@cyberpunkowy_neuromantyk polecam Do prostego człowieka Tuwima. Wiersz o podobnym wydźwięku
@moll
Dziękuję bardzo!
@moll Ciekawe, czy pan Tuwim nadal unosił się w obłokach pacyfizmu, gdy w 1942 roku w Otwocku jego starej matce Niemcy strzelili w głowę a ciało wyrzucili przez okno na podwórko kamienicy. Łatwo pisze się takie zgrabne strofy, siedząc na wygodnej kanapie, gdy wróg jest nieokreślonym podmiotem lirycznym.
@Sahelantrop nie czuję się rzecznikiem pana Tuwima, spróbuj sam go o to zapytać
@moll już po publikacji wiersza się o to pultali - tak jak ty, panie @Sahelantrop :
"Wiersz spotkał się ze zdecydowaną reakcją prawicowej krytyki, która zarzucała autorowi, że zachęca do niszczenia polskiej broni (Rżnij karabinem w bruk ulicy!) i do dezercji. Autor w odpowiedzi stwierdził m.in.:
W wierszu moim zwracam się wyraźnie do wszystkich narodów, aby w chwili decydującej przeciwstawiły się wojnie zaborczej, którą – jak dzisiaj każdy człowiek uczciwy i rozsądny – uważam za zbrodnię. Absurdem jest przypuszczać, że nie odczuwam czci dla bohaterstwa w obronie niepodległości kraju.
Julian Tuwim, Robotnik, 3 listopada 1929"
@UmytaPacha do każdego można się przywalić tak naprawdę. A ja ten wiersz lubię. W nim nie ma pacyfizmu, tylko "nie daj się zabić za cudze interesy"
@moll też go lubię, jest w moim folderze z ulubionymi wierszami od +10 lat
@UmytaPacha nie dziwi mnie to
… zazwyczaj nic niemam do rebrandingu, ten film netflixa bardzo fajny, ale na dzielen Remarqu’a jebnac naklejke netflix film to juz przesada.
@ErwinoRommelo
To chyba dziwna norma w przypadku książek z ekranizacjami.
Pamiętam jak premierę miała gra „Wiedźmin 2” i została wznowiona seria książek w szacie graficznej wykorzystującej wizerunek postaci z gier... nawet tych, które nie występują w książkach Sapkowskiego.
@cyberpunkowy_neuromantyk Noo o to chodzi, normalnie wyjebane bo jak ktos czyta bo sie gra / film podobal to luz bo koniec koncow czytaja. Ale to juz nie jest sapkowski tylko dzielo klasyczne, niewiem dlaczego tak mi to nie lezy, sa chyba dziedziny gdzie kurwy od marketingu nie powinni miec wstepu.
@ErwinoRommelo niestety to tak nie działa. Dobrze że jeszcze nie ma dopisku "książka na podstawie filmu" xD
@ErwinoRommelo ta wersja daje radę, ale ta starsza ekranizacja moim zdaniem jeszcze lepsza
@Wrrr wiadome, ale jak na cos od netflixa to poziom bardzo dobry.
@moll no bylo by to przegiecie, ale koniec koncow cofam bol dupy bo jesli chociaz jeden dzieciak siegnie po y’a ksiazke bo film mu sie podobal albo ze netflix na okladce to i tak dobrze wyszlo.
@ErwinoRommelo na tym to polega. Jeśli hit kinowy jest na podstawie jakiejś powieści to jej sprzedaż skacze, szczególnie w okładce filmowej.
A potem da się za grosze z taniej książki kupić, jak już hype mija i coś trzeba zrobić z przeszacowany nakładem
W ten sposób nabyłam na przykład Klub Dumas w wersji nie dość że filmowej, to jeszcze kieszonkowej xD
@moll no niby tak Xd ale potem toche wstyd miec taka w okladce filmowej, ktos przyjdzie i sie wychodzi na sezonowcy
@ErwinoRommelo stary i zgryźliwy xD ja na to patrzę trochę inaczej... sezonowca poznasz i bez okładki filmowej. Sama nigdy nie miałam wielu książek (takich swoich), mimo że uchodzę za oczytaną - najpierw nie było mnie stać, potem nie miałam gdzie ich trzymać, więc ja dopiero teraz odkuwam się z zakupami książkowymi. Więc jako "wyjadaczka" koszy z przecenami i osoba wysoce zadowolona z każdej otrzymanej książki, to serio, jest mi obojętne co jest na okładce, byle tylko książka była w stanie nadającym się do czytania
@moll no ja za bardzo lubie stare zniszczone okladki, te nowe tez moga byc spoko ale nie te filomwe, blyszczy sie to od lakieru jak psu jaja i do tego zawsze jakis aktor sie sumiecha… a zbierac ksiazki tez lubie, nawet jak sa dla mnie nie czytelne, dostalem w prezencie tomik koreanskiej poezji, znajoma byla kupila z 2giej rekie na jakims bazarku za grosze a ja sie cieszylem jak dziecko
( ͡ʘ ͜ʖ ͡ʘ)
@ErwinoRommelo ja mam uraz do "starych zniszczonych", bo zwykle one są przy okazji zagrzybione i taką książką możesz sobie załatwić własne zbiory... Więc zanim dołączę starocia do kolekcji to sprawdzam stan zdrowia. Książki biblioteczne trzymam oddzielnie i po czytaniu myję ręce. To akurat zboczenie po pracy w bibliotece i po tym w jakim stanie ludzie potrafili oddać to co zabrali. Brrr...
@moll ale z grzybem ??…. Ja nawet z ulicy znosze jak ktos wywali cos fajnego, narazie nic nie rosnie na biblioteczce…
@ErwinoRommelo tak, zmora peerelowskiego papieru kiepskiej jakości
@ErwinoRommelo jak lubisz stare to pa ( ͡° ͜ʖ ͡°)
a przy okazji wołam @George_Stark bo raz do tej książki w naczteryrymach nawiązał, napisałam mu że jak wrócę do domu to mu coś pokażę i na śmierć zapomniałam
najgorzej że miałam też oryginalny "paragon" za tę książkę i nagle wziął zniknął ( ‾ʖ̫‾) jak wypadł gdzieś w parku przy czytaniu to się pochlastam
@UmytaPacha bardzo ladna edycja ! To jedna z tych co naziole chcieli spalic ale sie wymknela ! U mnie taka najstarsza, bez paragonu dziadzia znalazl jak sprzatal piwnice (° ͜ʖ °)
@ErwinoRommelo z pieczomtkami i dedykacjami najfajniejsze, zbieram takie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
u mnie najstarsza to chyba zbiór dzieł Mickiewicza z ok. 1870
Zaloguj się aby komentować