"Natręctwo porównywania to nasza nieusuwalna potrzeba, by porównywać to, co polskie, z tym, co zagraniczne. Kompulsywnie porównujemy sami siebie z obcokrajowcami, nasze państwo z innymi państwami, a nasze standardy ze standardami zagranicznymi. Nie potrafimy samodzielnie pomyśleć, kim jesteśmy, i nie umiemy sami sobie wymyślić, kim chcemy być. Jesteśmy totalnie zewnątrzsterowni. Wolimy patrzeć na siebie oczami cudzymi niż własnymi i myśleć o sobie nieswoimi kategoriami. Co więcej, nie tylko wolimy, ale często po prostu nie potrafimy inaczej. Umiemy rozumieć siebie tylko przez pryzmat tego, co – naszym zdaniem – myślą o nas inni.
Porównujemy się z konieczności, ale również w konkretnym celu, mianowicie po to, żeby się niezdrowo pognębić albo podbudować. Nie umiemy sami siebie ocenić, zrozumieć swoich wad i zalet. Uważamy, że Polskę można dobrze zrozumieć tylko z zewnątrz i że to z zewnątrz, a nie z nas samych, musi pochodzić nasz własny obraz.
Ten obraz tworzymy sobie, przeglądając się w krzywych zwierciadłach krajów, które uważamy za lepsze i gorsze od Polski. Ta oś lepsze–gorsze pokrywa się w naszych oczach z osią Zachód–Wschód, bo z Zachodem porównujemy się po to, żeby się poniżyć i upokorzyć, a ze Wschodem po to, żeby poczuć swoją wyższość.
Zakres „Zachodu” wyznacza nam norma europejska, która geograficznie przekłada się na kraje Europy Zachodniej, ze szczególnym uwzględnieniem Skandynawii i „starej Unii”, czyli piętnastki krajów UE sprzed rozszerzenia w 2004 roku. W szerszym ujęciu Zachód ma też kontekst transatlantycki, czyli obejmuje również USA i Kanadę, a w jeszcze ogólniejszym wymiarze – wszystkie „kraje Zachodu”, cokolwiek by to miało dokładnie oznaczać.
Jest dla nas szalenie ważne, „jak nas widzą na Zachodzie”. Jakakolwiek decyzja, która może być tam źle odebrana, jest w Polsce bardzo trudna do podjęcia. Każdemu słowu, które Zachód o nas wypowie, przysłuchujemy się jak najpilniejsi uczniowie i przyjmujemy je jak prawdę objawioną. Obowiązuje prosta zasada: jeden artykuł o Polsce napisany w Niemczech albo w Stanach waży więcej niż dwieście artykułów o Polsce napisanych w Polsce. Doczekaliśmy się już nawet wyższego stopnia przewrotności, a mianowicie tego, że portale w rodzaju „Żelaznej logiki” starają się demaskować teksty napisane w zachodnich mediach jako napisane w istocie przez polskich autorów. Abstrahując od wymiaru politycznego, jest w tym zaiste fascynująca logika. Bowiem udowodnienie, że artykuł we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” albo w „Washington Post” napisał polski korespondent, a nie „prawdziwy” Niemiec czy Amerykanin, obniża w oczach Polaków rangę tego tekstu o dwa rzędy wielkości."
#21polskichgrzechowglownych #polska #ksiazki
#owcacontent
Ten wpis to bzdura jakaś. Oczywiście, że podejmując jakieś decyzję, powinniśmy zajrzeć do innych krajów by ocenić jak u nich się udały, zastanowić się jaka byłaby ich opinia by móc niejako z zewnątrz zobaczyć jaki jest odbiór tego co robimy, no i krytyka ze strony kraju, który szanujemy lub na danym polu odnosi wielkie sukcesy może być bardzo cenna.
Dla mnie ten fragment to piorunochron.
Ten wpis to bzdura jakaś. Oczywiście, że podejmując jakieś decyzję, powinniśmy zajrzeć do innych krajów by ocenić jak u nich się udały
@sireplama Ale on nie o tym, że powinniśmy sobie klapki na oczy nałożyć i nie uczyć się o świecie.
@bojowonastawionaowca a zaczyna się już w podstawówce:
-mame, dostałem 3 ze sprawdzianu
-a co dostał anon?
Porównywanie moim zdaniem nie jest złe, w ten sposób pobudza się ambicje i jeżeli spojrzeć na nasz kraj i jak się rozwinął, pomimo wad, to działa.
Ale kluczowe tutaj jest właśnie ślepe zapatrzenie się na zachód. Pisałem tutaj na Hejto, że ostatnio reputacja Polski na wschodzie rośnie związku z ostatnimi wydarzeniami jak odparcie inwazji nielegalnych migrantów na granicy w dosyć sprawny sposób, gdzie nas też porównywano do zachodu i to my wypadliśmy na tym tle jako ci lepsi. Gdzie problem jest z tych krytycznych i zła integracja kulturowa to zarzewie konfliktów na kolejne 50 lat także nawet przy Polskich, niższych zarobkach można spodziewać się niższej przestępczości w przyszłości w porównaniu do Niemiec, Brytanii czy Francji i żadne magiczne sztuczki tego nie zmienią.
Porównywać się do najlepszych to nie jest coś z samej swojej natury złego, traf chciał, że za zachodnią granicą mamy najmocniejszą gospodarkę UE także ciężko jest to nadgonić. Ale ludzie są mocno zaślepieni lokalną polityką, na świecie wiele się dzieje, jest mnóstwo okazji do tego żeby takim zdrowym polskim cwaniactwem się dorobić. Gdzie dobra reputacja znacznie ułatwia nawiązanie kontaktów, bo Polak się pozytywnie kojarzy w gospodarkach wschodu i ktoś wybierze współpracę z Polakiem, a nie z dawnymi kolonistami.
W Indiach obecnie dzieją się gigantyczne zmiany kulturowo-ekonomiczne. Silna industrializacja jest połączona z budowaniem tożsamości narodowej z prawdziwego zdarzenia po tych wszystkich latach. Raz przypadkowo natknąłem się na mema gdzie facet z Indii zarzucał Polakom, że niewdzięczni jesteśmy za ich pomoc. Trochę się zdziwił widząc ulice nazwane imieniem Dobrego Maharadży. Podstawy są żeby z Indyjskiej industrializacji Polska mogła skorzystać nieco bardziej niż inni, zwłaszcza że my możemy z nimi rozmawiać jako kraj który był pod butem zachodu (u nas Niemcy) - jak równy z równym.
Kompleksy mamy jak stąd do Europy - tego księżyca - i zamiast bardziej realistycznie patrzeć na sytuację ekonomiczno-polityczną to cały czas pokutuje to myślenie, że jak coś jest z zachodu to jest automatycznie lepsze. Psychologia na przykład, próbuje się u nas wprowadzać zachodnią psychologię pomimo, że komunistyczna była tak zaawansowana, że zachód jeszcze tej myśli nie dogonił pod wieloma względami. Kompleksy zamiast trzeźwiej oceny dziedziny i brak wiary w samego siebie. Pewnie i są elementy zachodniej psychologii z których można się uczyć ale chodzi mi bardziej o generalne trendy jak na przykład wygląda seksuologia a jak to całe gender, ludzie transseksualni istnieli i za komuny i się tym ludziom pomagało, żadnych kontrowersji z tego nie było.
Właśnie pies jest w tym pogrzebany, że to nie jest porównywanie się ale to już jest ślepe zapatrzenie się na zachód. Powoli klapki z oczu opadają i zwłaszcza jak po angielsku z innymi Polakami rozmawiałem to ludzie są bardziej świadomi wad i zalet życia w Polsce w porównaniu do innych miejsc na świecie. Jakby każdy na przynajmniej parę miesięcy wyjechał poza kraj z Polski to jestem przekonany, że te kompleksy by się momentalnie wyleczyły. Zwłaszcza, że świat się zmienia, coraz mniej jest bezpiecznych miejsc żeby wyjechać, żyć w spokoju i w szczęściu. Tylko trzeba by przejrzeć na oczy i bardziej pragmatycznie się porównywać, do innych i do Polski z dawnych lat i z taką wiedzą obierać plan działań.
@DiscoKhan bo czym innym jest spojrzeć, przeanalizować, docenić co trzeba i poprawić co kuleje, a czym innym jest karmienie własnych kompleksów i szukanie w tym usprawiedliwienia dla własnych niepowodzeń.
Póki patrzenie polega na konstruktywnej krytyce, z której coś wynosisz jest ok, ale jeśli to ma służyć tylko umartwianiu się to nie ma sensu
Zaloguj się aby komentować