132 + 1 = 133
Tytuł: Piknik na skraju drogi i inne utwory
Autor: Arkadij Strugacki, Boris Strugacki
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788381693776
Liczba stron: 928
Ocena: 9/10
Świetny zbiór, po którym nic a nic nie widać ponad 50 lat na karku (poza jedną pozycją, ale niewiele jej brakuje). Kolejność zawarcia utworów w książce jest identyczna z moim ich rankingiem tj. "Piknik na skraju drogi", "Poniedziałek zaczyna się w sobotę", "Trudno być bogiem", "Miliard lat przed końcem świata" i "Ślimak na zboczu".
W pierwszym tekście otrzymaliśmy bardzo ciekawie nakreślony świat i sytuację panującą na niewielkim, acz interesującym obszarze, atmosfera jest adekwatna do wydarzeń, nad przemyśleniami postaci można przystanąć i samemu się zastanowić (choć to raczej pozytywna przypadłość całego tego omnibusu, doprawdy), a tłumaczenie jest najwyższych lotów - dialogi są swobodne i takie, jak moglibyśmy sobie wyobrazić w konkretnym przypadku; to a tłumaczenie "Dziecka Rosemary" to niemal niebo a ziemia. Z chęcią przeczytałbym znacznie więcej o perypetiach kolejnych śmiałków. Oglądałem swego czasu gameplay Stalkerów, ale to nie to samo. Trzeba będzie nadrobić filmowego "Stalkera", a komputerowe ogarnąć samemu po hipotetycznym położeniu łap na porządniejszym blaszaku (nie spieszy mi się).
"Poniedziałek" jest własciwie na równi z "Piknikiem", choć dzięki innym elementom. Spokojny początek, niespieszne wprowadzenie i wreszcie ostateczny mariaż abstrakcji z absurdem, paradoksalnie z domieszką przesadzonej wręcz powagi. Czytanie tego sprawiało mi nieskrywaną radochę, a jeden z wątków przyprawił o ból głowy (w znaczeniu takim, jakie lubię). W pewnym sensie porównałbym to do wypaczonej, radzieckiej wersji "Control". Nawet jedna postać - choć w utworze ostatnim, a nie tym - nazywała się "Achti", istniał tam również wręcz mityczny, niezbywalny "Zarząd". To już jednak zapewne nadinterpretacji z mojej strony.
O trzecim tekście nie będę wiele pisał, bo głowny twist jest głęboko połączony z przedstawianiem wydarzeń. Na początku byłem trochę zagubiony, ale z czasem było już lepiej. Mnóstwo jest tu wcześniej wspomnianych przemyśleń, zwłaszcza o naturze człowieka i są one jak najbardziej na miejscu w kontekście do świata przedstawionego.
O "Miliardzie" również nie będe się rozpisywał, ale nie ze względu na spoilery, a po prostu przez brak czegoś konkretniejszego do opisania. Fabuła jest ciekawa, tajemnica też, chemia miedzy postaciami działa i reaguje, ale w ostatecznym rozrachunku brakuje tutaj jakiegoś nieokreślonego pierwiastka.
Ostatnia część podobała mi się najmniej. Zbyt mocno zaznaczało swoją obecność gadanie o niczym i operowanie dziwnością, ale niestety nie tą rodem z "Poniedziałku". Nie mam pojęcia jakie było przeznaczenie masy przedstawionych tutaj rzeczy - czy miały jakieś drugie dno, czy coś reprezentowały? Generalnie same podstawy są na miejscu, ale realizacja zupełnie nie przypadła mi do gustu.
Wcale nie dziwi mnie, że autorów zalicza się do kanonu, klasyki itp. itd. Owy omnibus jest tego świetnym potwierdzeniem, pod płaszczem ciekawych wydarzeń przemycając dosyć uniwersalne przemyślenia i pytania. Każdego zachęcam do lektury, zwłaszcza przynajmniej dwóch pierwszych tekstów.
Ale się rozpisałem... a na początku, w założeniu, moje wpisy miały być krótkie i zwięzłe.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #proszynski #strugaccy #ksiazkicerbera
Tytuł: Piknik na skraju drogi i inne utwory
Autor: Arkadij Strugacki, Boris Strugacki
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788381693776
Liczba stron: 928
Ocena: 9/10
Świetny zbiór, po którym nic a nic nie widać ponad 50 lat na karku (poza jedną pozycją, ale niewiele jej brakuje). Kolejność zawarcia utworów w książce jest identyczna z moim ich rankingiem tj. "Piknik na skraju drogi", "Poniedziałek zaczyna się w sobotę", "Trudno być bogiem", "Miliard lat przed końcem świata" i "Ślimak na zboczu".
W pierwszym tekście otrzymaliśmy bardzo ciekawie nakreślony świat i sytuację panującą na niewielkim, acz interesującym obszarze, atmosfera jest adekwatna do wydarzeń, nad przemyśleniami postaci można przystanąć i samemu się zastanowić (choć to raczej pozytywna przypadłość całego tego omnibusu, doprawdy), a tłumaczenie jest najwyższych lotów - dialogi są swobodne i takie, jak moglibyśmy sobie wyobrazić w konkretnym przypadku; to a tłumaczenie "Dziecka Rosemary" to niemal niebo a ziemia. Z chęcią przeczytałbym znacznie więcej o perypetiach kolejnych śmiałków. Oglądałem swego czasu gameplay Stalkerów, ale to nie to samo. Trzeba będzie nadrobić filmowego "Stalkera", a komputerowe ogarnąć samemu po hipotetycznym położeniu łap na porządniejszym blaszaku (nie spieszy mi się).
"Poniedziałek" jest własciwie na równi z "Piknikiem", choć dzięki innym elementom. Spokojny początek, niespieszne wprowadzenie i wreszcie ostateczny mariaż abstrakcji z absurdem, paradoksalnie z domieszką przesadzonej wręcz powagi. Czytanie tego sprawiało mi nieskrywaną radochę, a jeden z wątków przyprawił o ból głowy (w znaczeniu takim, jakie lubię). W pewnym sensie porównałbym to do wypaczonej, radzieckiej wersji "Control". Nawet jedna postać - choć w utworze ostatnim, a nie tym - nazywała się "Achti", istniał tam również wręcz mityczny, niezbywalny "Zarząd". To już jednak zapewne nadinterpretacji z mojej strony.
O trzecim tekście nie będę wiele pisał, bo głowny twist jest głęboko połączony z przedstawianiem wydarzeń. Na początku byłem trochę zagubiony, ale z czasem było już lepiej. Mnóstwo jest tu wcześniej wspomnianych przemyśleń, zwłaszcza o naturze człowieka i są one jak najbardziej na miejscu w kontekście do świata przedstawionego.
O "Miliardzie" również nie będe się rozpisywał, ale nie ze względu na spoilery, a po prostu przez brak czegoś konkretniejszego do opisania. Fabuła jest ciekawa, tajemnica też, chemia miedzy postaciami działa i reaguje, ale w ostatecznym rozrachunku brakuje tutaj jakiegoś nieokreślonego pierwiastka.
Ostatnia część podobała mi się najmniej. Zbyt mocno zaznaczało swoją obecność gadanie o niczym i operowanie dziwnością, ale niestety nie tą rodem z "Poniedziałku". Nie mam pojęcia jakie było przeznaczenie masy przedstawionych tutaj rzeczy - czy miały jakieś drugie dno, czy coś reprezentowały? Generalnie same podstawy są na miejscu, ale realizacja zupełnie nie przypadła mi do gustu.
Wcale nie dziwi mnie, że autorów zalicza się do kanonu, klasyki itp. itd. Owy omnibus jest tego świetnym potwierdzeniem, pod płaszczem ciekawych wydarzeń przemycając dosyć uniwersalne przemyślenia i pytania. Każdego zachęcam do lektury, zwłaszcza przynajmniej dwóch pierwszych tekstów.
Ale się rozpisałem... a na początku, w założeniu, moje wpisy miały być krótkie i zwięzłe.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #proszynski #strugaccy #ksiazkicerbera
Przeczytałem wszystkie książki od braci, ta jest akurat najsłabsza
@Karonon oho, aż tak? To w takim razie czekam z niecierpliwością na trzeci omnibus.
@Cerber108 jest dobra, warto przeczytać ale Strugaccy mają po prostu lepsze ksiażki
Grałem kiedyś w grę "Trudno być bogiem", taki hack'n'slash. Gra dopisywała nie depresyjne zakończenie do opowiadania.
@d_kris toś mnie zaciekawił.
@Cerber108 A ja zakończyłem na wstępie drugiej powieści. Łapanie na stopa wydało mi się tak mało ciekawe.
Ale ok! Może jednak wrócę i dokończę
@Marchew haa, to tylko na uśpienie czujności.
Zaloguj się aby komentować