1261 + 1 = 1262

Tytuł: Inna dusza
Autor: Łukasz Orbitowski
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 7/10

#bookmeter

Tatko ponawia swój wysiłek z podobnym efektem i ryczy w moją stronę, że jestem bezużyteczny. Pyta, czy zdaję sobie sprawę do czego go doprowadziłem: musi kraść, byśmy mieli na jedzenie. Przeze mnie trafi do więzienia, a matka będzie głodować.

Czcij ojca swego i matkę swoją – to właśnie treść czwartego przykazania przyszła mi do głowy zaraz po tym kiedy tylko skończyłem czytać Inną duszę pana Orbitowskiego i zastanowiłem się wtedy nad bezwarunkowością tego przykazania i jego całkowitą niesymetrycznością względem dzieci. Bo spośród kilku wiodących wątków w tej książce to właśnie relacje bohaterów z rodzicami, relacje niepełne, relacje dysfunkcyjne, choć dysfunkcyjne na dwa różne, dwa zupełnie przeciwne sobie sposoby, chyba uderzyły mnie najbardziej. I jest to kolejna w ostatnim czasie książka, po Szczelinach pana Szostaka (zresztą wymienionego w Innej duszy w podziękowaniach od autora dla tych, którzy pomogli przy jej tworzeniu), którą czytałem, a która w jakimś stopniu porusza wątek wpływu dzieciństwa na przyszłe życie. Tak jakby z tego właśnie wszystko inne wynikało i może to właśnie dlatego akurat to uderzyło mnie najbardziej, uderzyło mnie jako przyczyna tego wszystkiego, co zostało w tej książce opisane.

Nie wiem. Ja sobie myślę, że w każdym drzemie coś takiego, tylko w jednym się budzi, a w drugim nie budzi, i tyle – mówi. Inna dusza się budzi. A może diabeł. Chętka by zabić, i już.

Książka Inna dusza inspirowana jest rzeczywistymi wydarzeniami jakie rozegrały się w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w Bydgoszczy. Chodzi o dwa morderstwa, popełnione przez młodego człowieka w odstępie kilku lat, morderstwa zupełnie bezsensowne, nie mające żadnej motywacji. I takim właśnie nastolatkiem (nie tym, ale takim, autor zastrzega, że fakty stanowiły wyłącznie inspirację, a Inna dusza jest fikcją literacką) pan Orbitowski się zajmuje. Przy okazji odtwarza też nastrój czasów, w których rozgrywa się akcja powieści i to udaje mu się kapitalnie. Ten nastrój buduje zarówno za pomocą szerokiego planu – opisu miejsc i realiów, jak i za pomocą szczegółów – filmy w telewizji, muzyka w radiu i na kasetach, zresztą nawet rozdziały zatytułowane są tak jak utwory muzyczne, które się w danym roku na polskim rynku ukazały.

Nie jest to książka nostalgiczna, czytając ją nie tęskniłem do mojej wczesnej młodości, która na tamten czas przypadła. Ona przedstawia tę gorszą stronę tamtego okresu i w pewnym miejscach może być dla czytelnika dość niewygodna, a nawet bolesna, co jednak ja uznałbym jako jej zaletę – jest mocno naturalistyczna. Ale ta naturalistyczność oprócz tego, że jest jej zaletą, jest również i jej wadą. Bo przez tę beznadzieję opowieść jakoś nie potrafiła mnie porwać (co nie znaczy, że jest zła, to raczej kwestia moich oczekiwań i preferencji) a momentami wręcz mi się dłużyła. Nie wspominając już o tym, że bohaterowi, temu, który zabił (celowo nie podaję imienia), daleko jest do Rodiona Romanowicza Raskolnikowa, szczególnie w kwestii jego przedstawienia.
3d13184d-5bbf-4eff-b192-0fa6d45e9277
Opornik

Jak człowiek czyta albo słucha o tych różnych patologiach to tym bardziej stara się sam pracować nad tym żeby mieć normalną rodzinę.

O zdrowych relacjach rodzinnych się nie mówi, bo to nudne.

Zaloguj się aby komentować