1067 + 1 = 1068

Tytuł: Fatalne jaja
Autor: Michał Bułhakow
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Alfa
Liczba stron: 139
Ocena: 7/10

Zbiorek trzech, mniej znanych, opowiadań Bułhakowa wydanych przez wydawnictwo Alfa w cyklu "Dawne fantazje naukowe" w 1988 roku. W tytułowych "Fatalnych jajach" poznajemy historię profesora zoologii Włodzimierza Hippatiewicza Persikowa. Ten nieco ekscentryczny uczony odkrywa czerwony promień, który ma tę właściwość, że wielokrotnie przyspiesza rozwój wszelkich żywych organizmów. Specjalnością profesora są płazy i gady więc od nich rozpoczyna powolne eksperymenty aby lepiej poznać naturę swojego odkrycia. Niestety temat wycieka do prasy, a stamtąd poznaje go niejaki Aleksander Siemionowicz Rokk, kierownik wzorcowego sowchozu. Szybko dodaje dwa do dwóch i stwierdza że czerwony promień na pewno nadałby się do wyhodowania olbrzymich kur, które raz na zawsze rozwiązały by problem głodu. Za poparciem odnośnych instytucji odbiera wynalazek profesora, przewozi do sowchozu gdzie naświetla otrzymane innym transportem jaja. Niestety rychło okazuje się że są to jaja zamówione przez profesora Persikowa, jaja węży i krokodyli. Fatalna pomyłka...
Ciekawie napisane, z humorem, niepowtarzalnym stylem Bułhakowa. Niemal jawne naśmiewanie się z radzieckiej rzeczywistości. Halo, sowiecka cenzura jesteście tam? Jak to CZERWONY promień i wyhodował wielkie gady? Znakomicie też jest opisana postać głównego bohatera, profesora Persikowa, wykreowanego na nieco szalonego naukowca oraz woźnego instytutu Pankrata. Niestety książka przeładowana jest odniesieniami do rzeczywistości radzieckiej, naszpikowana skrótami różnorakich organizacji (zarówno fikcyjnych jak i prawdziwych) co nieco nuży i wymaga od czytającego ogarnięcia tematu albo czytania z odpaloną wyszukiwarką czy chatem AI i dokształcania się trakcie lektury.

Tomik uzupełniają dwa krótkie, zupełnie odjechane opowiadania. "Szkarłatna wyspa. Powieść tow. Juliusza Verne'a z francuskiego na ezopowy przełożył Michał Bułhakow" to absurdalna satyra na wszelaką władzę, która nawet jak się zmienia to i tak szeregowy obywatel dostaje po dupie. Pozwolę sobie zacytować początek bo jest uroczy:
"Wśród fal oceanu (...) leżała na szerokości geograficznej 45 stopni olbrzymia bezludna wyspa, zamieszkana przez sławne, spokrewnione ze sobą plemiona: dzikusów czerwonych, czarnuchów białych oraz czarnuchów o bliżej nie określonym kolorze skóry. Tym ostatnim żeglarze, nie wiedzieć czemu, nadali miano zażartych." #notorasizm xd

Ostatnie, "Przygody Cziczkowa" to groteskowe i surrealistyczne opowiadanie w konwencji snu. Również jest satyrą na władzę, korupcję i kombinatorstwo. Tytułowy Cziczkow rozmaitymi machlojkami i oszustwami dochodzi do ogromnego majątku. Podchodząc do tematu bezdusznie i bez jakiejkolwiek refleksji moralnej realizuje swoją misję, co prowadzi do absurdalnych i groteskowych sytuacji. Cięty język, dużo słowotwórstwa, generalnie opowiadanie podobne zupełnie do niczego co dotychczas czytałem

#bookmeter
trixx.420 userbar
8f68ed24-c9ae-49ad-b925-ce543c01c4cc

Zaloguj się aby komentować