@GrindFaterAnona tworzeniu oprogramowania zawsze towarzyszy pisanie testów. Jest to niezbędne, żeby mieć pewność, że kod robi to co zamierzono i wszystkie jego komponenty dobrze ze sobą współpracują.
No chyba, że piszą go naukowcy, oni zawsze są zaskoczeni, że im coś działa i jak przestaje to piszą od nowa. Dlatego nikt w IT nie lubi naukowców.
Programiści są leniwi i nie uruchamiają sami testów. Żeby mieć pewność, że kod pozytywnie przechodzi testy robi się coś takiego jak CI. Czyli w skrócie, dla każdej opublikowanej wersji oprogramowania zestaw testów jest uruchamiany automatycznie, np. przez GitHuba. Dopiero jak programiści dostają maila z GH, że testy nie przeszły, to naprawiają kod tak, aby je przeszedł. Co jest dobre.
Volkswagen też dostał info, że testy wykonywane przez zewnętrzne podmioty nie przechodziły. Zamiast poprawić silniki to cwaniaczki wykrywali gdy silnik pracował w warunkach testowych i odpalali specjalny tryb, zdolny do przejścia testów. To było złe.
Ta libka robi podobną sztuczkę co Volkswagen, tzn. wykrywa, że trwa zewnętrzny test i sprawia, że część kodu odpowiedzialna za weryfikację stanu aplikacji zawsze mówi CI, że wszystko jest git, nie ważne czy kod wykonawczy działa dobrze czy źle. To jest mem.