#rozmowy

1
25
Słyszałem wielokrotnie opinię, że polskie seriale (jak np. "Klan", "Złotopolscy" czy "M jak Miłość") znacząco odbiegają od rzeczywistości i niektóre elementy świata w nich przedstawionego są skrajnie nierealistyczne. Też tak uważacie? A konkretnie, co dostrzegacie w nich nierealistycznego?
Ja od dawna już nie oglądam regularnie seriali, ale jak jestem u rodziców, czasem zdarza mi się obejrzeć razem z nimi. I zauważyłem takie oto nierealistyczne elementy:
  1. Jedzenie śniadań całą rodziną, z herbatą i kawą podaną w dzbankach oraz szynką, serem i pomidorami pokrojonymi na półmisku. W rzeczywistości nawet w dni wolne od pracy mało kto jada w taki sposób (o ile nie przychodzą goście), natomiast w dni robocze po prostu nie ma na to czasu. Słyszałem, że powodem jest unikanie pokazywania opakowań produktów, np. kartonu soku czy "sreberka" masła - żeby nie robić kryptoreklamy. Ale już w przypadku kawy czy herbaty takie tłumaczenie nie działa. Wystarczy, by aktorzy trzymali w rękach kubki z brązowym płynem lub nawet puste (jeśli pokaże się je pod odpowiednim kątem). Po co za każdym razem stawiać na stole czajniczek?
  2. Ślub kościelny w serialach pokazywany jest zawsze jako odrębna uroczystość, a nie jako część mszy. Ksiądz celebruje w kapie zamiast w ornacie. Osobiście nigdy nie spotkałem się z takim ślubem.
  3. Księża niemal cały czas noszą na głowach birety. Tymczasem już dawno nie widziałem księdza w birecie - ani w mieście, ani na wsi. Szczególnie ten ksiądz z "Rancza" zdaje się nigdy nie rozstawać ze swoim biretem, dzięki czemu wygląda dla mnie karykaturalnie, a nie jak prawdziwy kapłan (choć to akurat serial komediowy, więc efekt może zamierzony).
  4. W "Złotopolskich" irytowało mnie często padające w rozmowach słowo "ożenek". Gdyby padło raz czy dwa, nie byłoby w tym nic dziwnego. Ale ja słyszałem je wielokrotnie, chociaż sam tego serialu nie oglądałem i tylko okazjonalnie czasem patrzyłem. W ogóle miałem takie wrażenie, że oni tam ciągle plotkowali o związkach damsko-męskich, "swatali" chłopaków z dziewczynami itp. A tak się składa, że mam rodzinę na wsi i w rzeczywistości oni się tym aż tak nie interesują.
  5. Listonosz jako bardzo ważna i dobrze wszystkim znana osoba w społecznościach wiejskich. Naprawdę tak jest? Że do wsi ciągle przyjeżdża ten sam listonosz i jest zapraszany do domów na kawę itp.? Widziałem kilkukrotnie, jak na wsi była dostarczana poczta i żadnych zażyłości z listonoszem nie było - zwykły "biznes" i tyle.
  6. Zwracanie się do farmaceuty per "panie magister". Poza serialami nigdy nie słyszałem.
  7. Zwracanie się do nauczycieli w liceum per "panie profesorze". U mnie nie było takiego zwyczaju i to już od wielu lat. U moich znajomych z innych szkół, w tym także z innych miast, też tego nie było.
  8. W ogóle w serialach jest za dużo nauczycieli-mężczyzn. Owszem, trafiają się, ale poza takimi przedmiotami jak WF czy informatyka, są w rzeczywistości rzadkością. Zaś w serialach jest na ogół pół na pół.
  9. Postacie noszą imiona nietypowe dla swojego pokolenia. Np. w "Klanie", który za dzieciaka kiedyś oglądałem, był jakiś Eryczek, jakiś Wituś, potem znowu jakiś mały Władzio.
  10. Młodzi (i nie tylko) ludzie nie mają tam większych problemów ze znalezieniem pracy i zarabianiem pieniędzy. Co chwilę przytrafiają im się korzystne zbiegi okoliczności lub spotykają kogoś znajomego z atrakcyjną ofertą. Tutaj wyjątkiem był serial "Plebania", gdzie bieda była pokazywana.
  11. Strasznie chorowici są ci bohaterowie seriali. Kilka poważnych chorób wśród członków jednej rodziny. Do tego śmiertelne wypadki, zagnięcia, konflikty z prawem (więzienie) - i to wszystko też w tej jednej rodzinie, razem z chorobami. Cóż, jakoś trzeba się pozbyć aktorów, którzy sami zachorowali/umarli lub po prostu nie chcą dalej grać.
  12. Okazuje się, że w całej Warszawie jest tylko jedna apteka, jeden bank, jedno przedszkole, jeden prawnik, jeden psychoterapeuta itd. Bohaterowie serialu co chwilę "przypadkiem" wpadają na siebie. Ale to można zrozumieć, w końcu obsada i scenografia mają swoje ograniczenia. Choć i tak te sytuacje są kuriozalne.
Właśnie niedawno odwiedzałem moich rodziców i obejrzałem przy okazji kilka odcinków różnych seriali, stąd taki wpis.

Zawsze jak jestem u babci oglądam z nią seriale, których nie widziałam od dłuższego czasu. Do Twojej listy dodałabym poruszanie się po domu w ubraniu wyjściowym i...zawsze w butach. Nie ogarniam jaki jest sens chodzenia po domu w szpilkach^^

@Nan Z tym chodzeniem po domu w butach to ciekawa sprawa. Myślałem, że zdejmowanie obuwia jest wszędzie na świecie normą, a okazuje się, że nie. Obcokrajowcy z niektórych krajów (zwłaszcza z USA) są często zdziwieni, że w Polsce i niektórych innych krajach zdejmuje się w mieszkaniu buty. Sporo czytałem o tego typu "szokach kulturowych". Zaś co do stroju wyjściowego, to mam wujka, który cały dzień nosi spodnie w kant i koszulę. Chociaż przynajmniej zdejmuje w domu krawat.

@Bipalium_kewense 5,6,7 - zdarzają się


5 to raczej popkulturowa pamięć mięśniowa scenarzystow pamiętających lata 60-80 gdy dobre układy z pracownikami poczty ułatwiały życie czy to na wioskach czy mieście teraz to już przeszłość i rzadko kiedy występuje, pracownicy poczty nie maja czasu na takie pierdoly


Z 6 i 7 - byłem widziałem potwierdzam - ale to margines marginesów na skale błędu pomiarowego dziwi skala rejestrowania tego w tv


Cała reszta mocno w punkt, syta lista

Zaloguj się aby komentować

Miewacie czasem "robaki uszne"? Chodzi o natrętne melodie, z reguły drażniące i kiczowate, które przez dłuższy czas nie mogą wyjść z głowy.
Jakiś czas temu miałem tak z piosenką Cypisa "Szpilki i drinki". Zainteresowało mnie, kto to ten cały Cypis i co tworzy (oczywiście domyślałem się, że coś głupiego i śmieszkowego), bo ostatnio było o nim jakoś głośno, a ta piosenka pojawiła mi się wśród linków na YouTube. Piosenka debilna, teledysk jeszcze debilniejszy, ale weszła mi ta melodia do głowy niczym schłodzona wódka do gardła i nie mogłem się przez kilka dni uwolnić. Napisałem nawet o tym w jednym z komentarzy na Hejto.
Zaś w ostatni weekend zaintersowałem się serialami z pierwszej połowy lat 1990. i poszperałem trochę w Sieci na ten temat. Obejrzałem odcinek teleturnieju "Czar par". Na końcu odcinka wszyscy uczestnicy śpiewali piosenkę ze słowami "Sukces nie jest senną marą" i teraz ta piosenka mnie prześladuje; czasem ją sobie półświadomie nucę.
Nie ma chyba jednak bardziej irytującej piosenki niż utwór Kasi Klich pt. "Lepszy model". Jak byłem w liceum, pojechaliśmy całą klasą na wycieczkę do Szczecina, chyba do teatru. Mieliśmy trochę czasu wolnego, więc szwendaliśmy się po centrum miasta, robiliśmy zakupy itp. W jednym z miejsc, gdzie się zatrzymaliśmy, leciała z głośników właśnie piosenka "Lepszy model". Potem, aż do końca wycieczki, co chwilę ktoś podśpiewywał: "Znów się zepsuuuuuułeś i wiem, co zrooobięęę..."
Mam takie dwa pytanka:
  1. Z jakimi "robakami usznymi" macie osobiste doświadczenia?
  2. Co sądzicie o piosence Kasi Klich "Lepszy model"? Bo dla mnie to chyba najbardziej drażniąca, wręcz k*rewsko wkurzająca piosenka, jaką kiedykolwiek słyszałem. W dodatku z obrzydliwie seksistowskim tekstem, gdzie mężczyzna jest traktowany przedmiotowo, jak stary grat, którego w każdej chwili można się pozbyć. Wyobrażacie sobie, jaki byłby skowyt feministek, gdyby role w piosence były odwrócone i to facet śpiewał: "Znów się zepsułaś... zamienię ciebie na lepszy model"?
Jak ktoś nie zna tej piosenki, to podaję link, ale ostrzegam, że jest mega wkurzająca (i niestety często zostaje na dłużej w głowie):
https://www.youtube.com/watch?v=K-O2UH-vjC8

@Nan Tak, albo coś mocniejszego. Ostatnio poznałem co to bassmetal To je reset jak się patrzy!

@lubieplackijohn power metal też daje radę. Może "Karma" Camelot?

@Nan Może, chociaż z power metalu wyrosłem gdzieś w okolicy szkoły średniej. Teraz taka nuta mnie ładnie restartuje:

https://www.youtube.com/watch?v=Ww9MD71ct74

Zaloguj się aby komentować

Czy jakiś smak lub aromat jest dla Was jednocześnie pociągający i odpychający?
Jadłem niedawno ser z truflami i naszła mnie taka myśl, że sam nie wiem, czy te trufle lubię czy nie. Ich aromat jest dla mnie - jakkolwiek dziwnie to zabrzmi - jednocześnie przyjemny i obrzydliwy. Jadłem już inne smakołyki z truflami (np. chipsy i frytki) i efekt był ten sam. Nie byłem w stanie powiedzieć, czy mi smakowało, ale nie dlatego, że wypadało średnio, ale że jednocześnie występowały obydwie skrajności. Podsumowując, bardzo dziwne uczucie.
Też tak kiedyś mieliście? Jeśli tak, to jakie smaki i aromaty tak na Was działąją?

@CzechGangbang może to przez inne skojarzenia które zachodzą w mózgu?

@Admiral Bardzo możliwe, jednakże to było moje pierwsze skojarzenie.

@Bipalium_kewense

Tofu. Tylko u mnie jest tak, że to czy je lubię czy nie zależy od sposobu przygotowania. Czasem smakuje mi bardzo albo jest dobrym uzupełnieniem potrawy, a czasem jakbym papier jadł

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Ok, to takie coś na poważnie bardziej. Czy według was życie ma sens? W sumie taki temat już oklepany i ma wydźwięk trywialny, ale może jest tu pole do takiej dysputy? Jeśli chodzi o mnie, to raczej nie widzę (póki co) sensu istnienia, oczywiście mam swoje cele, pragnienia, radości i motywację do codziennego życia, ale w zasadzie gdybym miał wybór, to raczej bym się nie chciał urodzić. Zapraszam do dyskusji!

@Kasztan aaa, że takie wielkie słowa? To chce żeby moja kobieta była szczęśliwa i żebym nie popełnił tych samych błędów co poprzednio. I czasem w pracy udaje mi się komuś pomóc co też nieźle mnie napędza. Jednak to tylko moje cele i niekoniecznie muszą pasować innym.

@Kasztan Mi wydaje sie ze naszym celem jako osoby jest rozwój. Ale z mojego punktu widzenia niczego jeszcze nie wiemy - postrzegamy świat w 3D a wiemy o istnieniu co najmniej 5 przestrzeniach- jesteśmy na początku, jesteśmy cywilizacja na poziomie 0.75 ( Skala Kardashowa )

@Kasztan Jaki jest sens cokolwiek robić jeśli kiedyś nastąpi koniec świata i jakikolwiek dorobek, o cokolwiek się starano pójdzie w pizdu.


Chyba że.. Jednak ludzkość lub jakaś inna cywilizacja korzystająca z dorobku ludzkości znajdzie sposób by trwać wiecznie i ominąć "koniec świata". Więc według mnie mamy tylko nikłą nadzieję że nasze życie ma sens jako część być może nieśmiertelnego dorobku

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia