@zero ale co to znaczy normalnie? 40h mają siedzieć w szkole, w sensie po lekcjach bez dzieci i sprawdzać kartkówki, przygotowywać się do zajęć, odbywać rady, spotkania z rodzicami itp.? w sensie od 8 do 16? czyli wywiadówki muszą się zacząć o 15, kiedy rodzice są w pracy. Jak były robione sondaże to z tego co pamiętam większość nauczycieli była za, nie musieliby nosić pracy do domu, wychodzić po raz kolejny do pracy na wywiadówkę wieczorem itp. Ale ministerstwo nie chce tego rozwiązania bo zaburzałoby to pracę szkoły, kontakt z rodzicami itp.Poza tym np. taki chemik, fizyk, nauczyciel drugiego języka w szkole gdzie jest tylko jedna klasa 7 i jedna 8 ma 4h lekcyjne w tygodniu i często ma etat składany w kilku szkołach, jak to rozwiązać? Przy 40h w szkole jest to nierealne i dyrektorzy nie mogliby rozpocząć roku szkolnego z powodu braków kadrowych, bo za tą kasę nie ma chętnych nowych nauczycieli do uzupełnienia powstałych w ten sposób wakatów. Zabierzesz wakacje, ferie to dodatkowo obniżysz atrakcyjność (i tak już wątpliwą) zawodu i tym bardziej nikt nowy nie przyjdzie. Już teraz jest 10x mniej stażystów od dyplomowanyc, czyli jest to zawód wymierający w Polsce. Zredukujesz etaty o połowę to Twoje dzieci będą miały lekcje w klasach 50-60 osobowych, a nie ma takich szkół z pomieszczeniami mogącymi pomieścić taką ilość, trzeba by budować nowe szkoły lub przebudowywać stare. Zrobisz częśc lekcji zdalnie to odbije sięto na dzieciach, co widać po pandemii. Jedyne rozwiązanie IMHO to zwiększyć atrakcyjność zawodu tak, by pensja stażysty nie była mniejsza niż pani Jadzi, woźnej w tej samej szkole z 10 letnim stażem pracy, a teraz są właśnie takie patologie. Moja znajoma zarabia na etacie mniej niż woźna i mamy z tego co miesiąc bekę oglądając paski z wynagrodzeniami :).