Zastanawialiście się jaki wpływ na was miała opieka dziadków? Zwlaszcza pokolenie '80 wzwyż było wychowywane przez dziadków bo rodzice zapie...li.
Mnie np bardzo denerwuje wychowywanie dziadków, którzy nie rozumieją zmian w świecie i uważam to za wstecznosc. Ale rozwój emocjonalny- bezcenny.
#dobrewychowanie #dziecihejto #dzieci
chwastyodkuchni

@Szuszuszu Moi dziadkowie też zapie..li, więc nie wiem. Ale miałem kumpla co miał rodziców w wieku moich dziadków to ciągle były dymy o proste sprawy.

Jarasznikos

@Szuszuszu Tak, ten system działał kiedyś, gdy świat nie zmieniał się tak szybko i dziadkowie mniej wiecej rozumieli jak działa świat. Przez ostatnie 40 lat, zwłaszcza w Polsce świat zmienił się tak bardzo, że niektórzy rodzice nie są w stanie przygotować dzieci do życia w nowym świecie, bo wychowując dzieciaka na początku XXI wieku nie wiedziałeś czym będą social media i że internet nagle stanie się tak ważny.

Szuszuszu

Trafiliśmy, wychowując dziecko w 2020 roku,w dziwna lukę. Było nam strasznie ciężko a dziadkowie odmówili pomocy. Był to szok, który nam wyszedł na dobre. Wtedy było mi przykro, dziś myślę, że mogli podswiadomie rozumieć przepaść np technologiczna, mentalna. Sami próbowali zaistnieć w zupełnie nowym świecie.

chwastyodkuchni

@Szuszuszu "W Polsce przed laty funkcjonowały także tzw. żłobki tygodniowe. Rodzice zaprowadzali dzieci w poniedziałek rano, a odbierali w piątek lub sobotę, która była wówczas dniem pracującym. Istniały także żłobki całodobowe - uczęszczały do nich najczęściej dzieci rodziców pracujących na dwie zamiany. Na wsiach funkcjonowały też kilkutygodniowe żłobki sezonowe - dzieci spędzały w nich czas, gdy rodzice pracowali na przykład przy żniwach."'


https://pomorska.pl/tak-wygladaly-zlobki-i-przedszkola-w-czasach-prl-oto-jak-opiekowano-sie-dziecmi-pol-wieku-temu/ar/c1-17371129

Szuszuszu

@chwastyodkuchni Jezu, niewolnicy stworzeni dla posłuchu. To była produkcja, a nie rodzicielstwo. A my tu kminimy na terapiach: co to też się zadziało nie tak....

chwastyodkuchni

@Szuszuszu Do tej pory pamiętam, ze żłobka (tak pamiętam) iż obce dzieci leciały do mojego taty i wołały tato! a ja byłem obrażony bo to nie moje rodzeństwo. Ja byłem w żłobku 9h a oni 24/5

Szuszuszu

@chwastyodkuchni jak słyszę takie historie - wcale mnie nie dziwi, że dzieci mogły być mylone w szpitalach u na porodówkach.

chwastyodkuchni

@Szuszuszu No trochę pokazuje jak ważny jest facet w wychowaniu dziecka, bo mamo mówili do przedszkolanek.

moll

@Szuszuszu były mylone z innego względu... Nie były z matkami, tylko w sali noworodkowej i położne rozwoziły wózkami po kilkoro dzieci na raz do matek. Jak dzieciak pogubił opaski, a było takich ananasów kilka to mogły źle pozakładać

Konto_serwisowe

@chwastyodkuchni Kiedyś w dokumencie na Planette (taki telewizyjny kanał dokumentalny) widziałem podobne praktyki. Tyle, że był to film o Korei Północnej... Rodzice dostarczali dzieci, a odbierali robociki z wypranymi głowami.

Szuszuszu

Aczkolwiek, ta samodzielność niesie nowe ryzyko: oddawanie dzieci pod opiekę w coraz niższym wieku. Niechodzace dzieci w żłobkach, 1,5 roczne dzieciaki bez matek- to jest patologia. Istny bidul. Szkody wyrządzane systemowo dzieciom, które wrócą jako głębokie zaburzenia w przedszkolu i szkole.

moll

@Szuszuszu zależy w sumie... Ja dobrze wspominam, ale może dlatego że dziadkowie wpajali uniwersalne wartości - wartość rodziny, wzajemnej pomocy, szacunek, itp., nie próbując napierdalać na wtedy dzisiejszy świat - oni raczej doceniali to, że będziemy mieć w życiu łatwiej od nich. Moja babcia do dzisiaj się cieszy, chociaż max dla niej to telefon stacjonarny i pilot od telewizora.

Może też chodzi o to, co dziadkowie chcą przekazać

Szuszuszu

@moll ja raczej też mam podobne wspomnienia. Myślę o nich ciepło i uważam, że wpoili mi wiele ponadczasowych wartości. Ale....nie pamiętam by dziadkowie poświęcali uwagę rozwijaniu u wnuków umiejętności lewopolkulowych. To było zarezerwowane dla rodziców, którzy byli xjebani po pracy lub dla szkoły, która była ... Smutna A dziś rodzice już wiedzą dużo więcej o mózgu dziecka i szale neuronów. Bardzo mnie ciekawi co to będzie:)

moll

@Szuszuszu zależy w jaki sposób xD wspólne gotowanie, krzyżówki, majsterkowanie z dziadkiem. Wszystkie te historie rodzinne i z połowy gminy, gdzie trzeba było zapamiętać skomplikowaną genealogię... Różne prace przy gospodarstwie... Może przy okazji rozwijali, ale sam na to nie zwróciłeś wtedy uwagi.

Mnie dziadek zaraził pasją do krzyżówek. Razem rozwiązywaliśmy. Czasami żeby wpaść na hasło zaglądaliśmy do zdezaktualizowane go administracyjnie atlasu albo rozlatujących się zielników

Szuszuszu

@moll może u mnie było po prostu prymitywnej.

Chłopcy fakt- towarzyszyli przy naprawach. Ale już dziewczynki-to była kultura wzajemnego podpierdolu i pilnowania by za linię nikt nie wyszedł. To takie wmawianie sobie, że baby to mają najgorzej, że masz to zaakceptować o cię CH..j. a z lewopolkulowych to chyba były przepisy z kuchni polskiej do zapamiętania. Oj troszkę tu pomiedzalam wątki - ale bardziej chodzi mi o to, że nawet jeśli to wszystkie te umiejętności były później przekazywane niż 3-4 latkom.

moll

@Szuszuszu yyyyy.... U mnie było równouprawnienie, robiłam wszystko z chłopakami xD

I co się dało, jak ktoś sam stał na własnych nogach to było zadanie bojowe nawet jeśli miało głównie zająć delikwenta. Do dzisiaj tak jest. Mój półtoraroczniak "pomaga" mi w porządkach. To jest pierwsze naśladownictwo. Do wielu rzeczy nie trzeba tworzyć sztucznych sytuacji, żeby ich specjalnie uczyć. Taka nadgorliwość to zmora naszych czasów i zażynania się jako rodziców

Szuszuszu

Moim zdaniem to inny rodzaj wiedzy; samodzielne naśladownictwo a samodzielne rozwiązywanie problemów. Co innego uczyć dziecko zawiązywać buty a co innego w skupieniu rozwiązywać łamigłówki. Myślę że niewiele jest tak pięknych rzeczy jak błyskotliwość umysłu dziecka. Nadgorliwość rodziców zawsze czycha, ale zdrowa troska o rozwój dziecka- moim zdaniem jest cennym darem dzisiejszych czasów.

Konto_serwisowe

Wpływ dziadków? Zerowy. Max to zero i coś po przecinku. Dzieci było wtedy dużo, wujków/cioć nawet więcej i każdy jakieś dziecko miał, nierzadko po kilkoro. Gdy jakiś kuzyn mieszkał blisko, to może jeszcze... my mieszkaliśmy kilka kilometrów dalej i to już był dystans nie do przebycia. Może to zabrzmi brutalnie, ale poprzednie generacje potrafiły mieć totalnie w trąbce dzieci własne, a co dopiero dzieci tych dzieci.

BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@Szuszuszu praktycznie żaden. Dziadkowie odmeldowali się przed moimi narodzinami. Jedna babka pomagała przy naszym wychowaniu do mniej więcej 8 rż, ale pamiętam tylko puszczanie Aniołu Pańskiego na full. Druga nigdy jakoś szczególnie nie uczestniczyła w moim życiu.

fisti

@Szuszuszu Nie odpowiadam na temat pytania. Chcę tylko pokazać, że mit o półkulach mózgu, którym byliśmy kiedyś karmieni, od dawna jest obalony. A może to było tylko popularnonaukowe dziennikarskie uproszczenie http://neuropsychologia.org/prawy-do-lewego-mit-dominuj%C4%85cej-p%C3%B3%C5%82kuli

Szuszuszu

@fisti to chyba jasne, że potrzebujemy obu. Ważne by aktywować je obustronnie, obserwować reakcje człowieka.

Half_NEET_Half_Amazing

u mnie dziadkowie >> rodzice

w domu tylko wiecznie nuda albo krzyki i nerwowa atmosfera

a u babci zawsze było fajnie

Zaloguj się aby komentować