Zapewne niektórzy słyszeli o gościu nazwiskiem Christophe Laudamiel. To ten od The Zoo i Strangelove NYC.
Od pewnego czasu toczy "wojnę" z koncernami kosmetycznymi w obronie zasad etyki i sprawiedliwości.
W jednym z wywiadów powiedział, co mu leży na wątrobie https://mag.bynez.com/en/reports/reinventing-perfumery-discourse/christophe-laudamiel-50-of-perfumery-is-plagiarism-or-remixes-its-time-to-adopt-a-code-of-ethics/ . Morał z tego taki, że większa część tej branży, to zwykli oszuści, którzy żerują także na klientach.
Polecam obserwować jego konto na IG, a dodatkowo konto fragrance.drama, na którym publikowane są m. in. wyniki analiz GC perfum.
Producenci arabów już zacierają ręce na myśl o darmowych analizach składu perfum.
@Qtafonix oni te analizy robią od dawna. Tylko w nich nie wyjdzie kto jest producentem poszczególnych składników. No i nie mogą używać captive molecule
@kris1111 ogólnie to ciekawy temat widzieć zmiany w jakości perfum w przeciągu ostatnich 40 lat.
Taki Antaeus czy Kouros (a nawet zino, czy oscar de la renta) sprzed 30 lat to zupełnie innej jakości zapachy, a przecież nie należały one do wyjątkowej niszy czy też nie były ekstremalnym rarytasem na zachodzie.
Nawet dziś kouros paris w obecnych cenach (wynikających z malejącej ilości flakonów na rynku) ma składniki praktycznie osiągalne jedynie w kompozycjach 25-30 PLN/ml+ i to trzeba na prawdę poszukać, bo w mainstreamie tego nie ma. Ewidentnie obok perfumiarza (albo na jego szyi) siedzi facet z excelem i kalkuluję jak przyciąć, żeby dało się to jeszcze sprzedać.
@testowy_test oprócz tego gostka z excelem i w zarękawkach jest jeszcze inny problem. Najzwyczajniej w świecie część składników jest innej jakości lub są już niedostępne. Ba, jakość olejków pozyskiwanych z różnych roślin może mieć zmieniać się sezonowo, a co mówić na przestrzeni wielu lat. No i nasza kochana IFRA swoimi regulacjami też nie czyni życia łatwiejszym. Najlepiej mają małe, niezależne firmy z Zachodu. One robią "krótkie" batche po 100- 150 flaszek. Druga opcja, to arabskie, indyjskie, czy ogólnie azjatyckie domy bazujące na składnikach z własnych destylarni. I ten kierunek, biorąc pod uwagę jakość, kreatywność lub oryginalność zapachów, ma przyszłość. W przeciwnym razie zostaje upajanie się osiągnięciami mainstreamu lub "niszy", która już dawno przestała nią być.
@kris1111 poruszyłeś też ważne tematy - dostępność składników i IFRA, czasem mam wrażenie że oni grają do jednej bramki i korporacje lobbują IFRA, żeby ograniczyli użycie jakiegoś składnika bo dzięki temu sami mogą taniej coś wyprodukować i zasłonić się regulacjami i zdrowiem. W głowie mam ostatni przypadek lilialu, gdzie statystyki nie były przerażające a już zwłaszcza w przypadku perfum.
Oczywiście zgadzam się, że jakościowych składników pewnie jest mniej, a zapotrzebowanie większe, ale nie widzę chęci wypracowania optymalnego rozwiązania tej sytuacji - w praktyce zamienia się naturalny olejek syntetykiem i milczy na temat tej zmiany (przy okazji rozwadniając kompozycje). Takie zachowanie spina się biznesowo, bo większość ludzi nie zauważy albo się pogodzi ze zmianą i kupi szybciej kolejny flakon bo aktualnego trzeba więcej używać dla podobnego efektu.
@testowy_test "nie widzę chęci wypracowania optymalnego rozwiązania tej sytuacji" komu na tym zależy? COTY ? P&G ? To oni rozdają karty na na tym rynku. A zależność między IFRA a firmami jest bardzo prosta. Nie dostosujesz się do naszych regulacji, wypadasz z rynku, bo stosujesz substancje, których większość firm nie wykorzystuje, bo stosuje nasze zalecenia.
Zaloguj się aby komentować