Ja jebię, wiedziałem, że jest drogo ale nie, że aż tak. Musiałem, więc wziąłem by stracić trochę czasu i pieniędzy - jakiś chujowy McMuffin Farmerski bo oczywiście burger o tej porze by mnie z miejsca zabił - gówno wielkości niecałej kajzerki, smakujący co najwyżej średnio, kosztuje dziesięć, kurwa, dziewięćdziesiąt, szook. Wychodzi na to, że bym się tym najadł to potrzeba stówy. Spoko ale gdzie ten kelner, świece, grający Meksykanie i hostessy wyskakujące z tortu? A nie, stówa na takie coś to za mało ale niesmak i tak pozostał.
Ps Poległem na kodzie do drzwi kibla, nigdy w tym lokalu nie widziałem żula w toalecie ale teraz muszę szukać jakiegoś kurwa kodu do sracza, iks kurwa de. Tresura level McDonald's, żenada.