Wielkanocny spacer krajobrazowy po krainie Zajęcy - tzn. Sasinów.
hejto.plKontynuując zwiedzanie granic Ziemi Lubawskiej, z okazji świąt wielkanocnych postanowiłem odwiedzić Krainę Sassenpile - pogańskiego plemienia Sasinów, a na nasze - Zajęcy - stąd wybór wielkanocnego spacerku wydał się oczywisty
Zaczynając od początku, przedstawię pokrótce kim owi Sasini byli i posłużę się tu czysto wikipedią, bo dywagacji na ich temat bywa wiele, a żaden ze mnie naukowiec żeby stawiać twarde tezy:
Ziemia Sasinów, Ziemia sasińska, Sasinia (niem. Sassen, łac. Terra Sossinensia, lit. Sasna, prus. Sasnis) – kraina historyczna oraz terytorium plemienne, położone w południowo-zachodniej części Prus, zamieszkana przez plemię Sasinów.
Ziemia Sasinów obejmowała w przybliżeniu obszar Garbu Lubawskiego wraz z terytoriami nad rzekami: Drwęcą, Welem, Nidą, Omulew i Sawicą. Od wschodu graniczyła z Galindią, od północy z Pogezanią, na zachodzie z Pomezanią, na południowym zachodzie z ziemią chełmińską i z Mazowszem na południu. Obecnie jest to południowo-zachodnia część województwa warmińsko-mazurskiego.
Do miast leżących współcześnie na terenie Sasinii należą:
Ostróda, Działdowo, Nidzica, Lubawa, Nowe Miasto Lubawskie, Lidzbark Welski, Olsztynek, Wielbark i Miłomłyn.
Nieco więcej tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ziemia_Sasinów
Do rzeczy:
Można powiedzieć, że kontynuowałem swój wcześniejszy spacer dawnym pograniczem, które poprzednio opisywałem w kontekście granicy Polsko-Niemieckiej w czasach międzywojnia: https://www.hejto.pl/wpis/przez-dawna-granice-spacer-krajoznawczy-pograniczem-ziemi-lubawskiej-i-mazur-a-w
No więc spacer zaczęliśmy pod jednym z kilku wiaduktów kolejowych, które pozostały tu po linii kolejowej Samborowo - Turza Wielka, a którą to po 'wyzwoleniu' terenów zabrała ze sobą bohaterska armia czerwona (wiadukty gdyby się dało też by pewnie zabrali), gdzieś pomiędzy wsiami Glaznoty, a Zajączki - widać go z drogi biegnącej wzdłuż nasypu kolejowego i o ile nie jedziemy zbyt szybko to widać go z drogi.
Po przejściu pod wiaduktem trafiamy na szeroką polanę, która jest jednym z niewielu tak 'płaskich' miejsc na wzgórzach dylewskich, a sama w sobie jest pradawną doliną rzeki Gizeli / Gryźliny.
Dalej podążamy zanikającą już drogą, prowadzącą zapewne w zamierzchłych czasach do grodziska, a w tych nam bliższych - do młyna (Zajączki, a jakże)
Dochodząc do lasu i podążając do obecnego koryta rzeki Gizeli, natykamy po drodze wiele wysięków i wybijających źródeł, a także relikty starego młyńskiego koryta, którego woda napędzała młyńskie koło (o ile relikty to nie za dużo powiedziane.. Można rzec - kamieni kupa i tyle).
Do podnóży grodziska dochodzimy stosunkowo szybko, po około 500 metrach jesteśmy u jego podnóża i muszę wam powiedzieć, że ta górka robi wrażenie..
Zdjęcia nie oddają tej głębi, ale profil wysokościowy może nieco pomóc w wyobraźni - od podstawy do szczytu mamy dość strome 50. metrowe podejście!
Widoczki z góry robią wrażenie, którego nijak nie da się oddać zdjęciem, ale spróbowałem
Samo grodzisko, jest obecnie oczywiście tylko 'dziurą w ziemi' i tu też potrzeba nam nieco wyobraźni, żeby to zobaczyć, ale po chwilowym rekonesansie staje się jasne dlaczego właśnie to miejsce zostało wybrane na budowę grodu - tak swoją drogą raczej na pewno najwyższej osady w tej formie na terenach północnej Polski.
Grodzisko znajduje się na krawędzi doliny rzeki Gizeli, ok. 1,2 km na płd. od wsi Zajączki. Obiekt otoczony jest wałem, którego wysokość sięga 8 metrów, a samo wzgórze od podstawy na około 50m.
Grodzisko powstało przez odcięcie części południowo-wschodniej wzgórza, na którym jest posadowione, głębokim przekopem, który pełnił funkcję suchej fosy, jeszcze dziś doskonale czytelnej w terenie, natomiast niemożliwej do pokazania na zdjęciach - ot górka
W zach. części wału występuje wyraźne obniżenie stanowiące zapewne pozostałość po bramie wjazdowej.
Po krótkiej modlitwie do Wielkanocnego Sasina tzn. zajączka ruszyliśmy w kierunku południowym, starając się trzymać jednaj wysokości i oszczędzić sobie podejść Mimo tego - co chwilę lądowaliśmy w rzecznej dolinie, którą płynął jakiś wiosenny strumyk by znów wspinać się kilkadziesiąt metrów stromym zboczem bez wyznaczonych ścieżek- łydki lubią to!
Źródełko Alicji powyżej
Przeglądając regionalne mapy trafiłem też na info, że stosunkowo niedaleko znajduje się głaz narzutowy zwany Obserwatorem, a skoro coś ma nazwę to muszę to sprawdzić
Chwile krążyliśmy, ale bez cienia wątpliwości chodzi o ten kamyk, usytuowany na jeszcze wyższym wzniesieniu od grodu i bez wątpienia w doskonałym punkcie obserwacyjnym
Osiągnąwszy dwa postawione przed sobą cele, postanowiliśmy nieco rozszerzyć naszą pentelkę, wrócić na właściwy brzeg rzeki i już wzdłuż niego oraz dawnej linii kolejowej wracać do domu. Schodząc w dolinę nieopatrznie spłoszyliśmy spore stado sarenek, a sama Gizela, którą jesienią można przekroczyć jednym krokiem, nie ułatwiała nam za bardzo powrotu
W Gizeli udało nam się również zaobserwować sporo żab, z których niektóre delikatnie wchodziły w słynną niebieską szatę godową
Kiedy już udało nam się przekroczyć rzekę, niemal dochodząc do Glaznot, ponownie wyszliśmy na pradolinę rzeki, by w oddali zobaczyć brzozy, przy których zaczynaliśmy nasz spacer.
A z lasku z drugiej strony wyszły nas chyba pożegnać spłoszone wcześniej sarny
Ponieważ otwarte przestrzenie zdają się nudne - dalej wracać postanowiliśmy dawnym nasypem kolejowym.
Mimo, że coraz bardziej zarośnięty, to dalej wyraźnie widoczny i wyczuwalny pod podeszwami.
Przed dojściem do auta udało się jeszcze zaobserwować obsychające już kwiaty Wawrzynka Wilczełyko, oraz moje pierwsze trafienie Czarki Szkarłatnej.
Podsumowując: Spacer mimo, że krótki zaliczam jak najbardziej do udanych, wczesna wiosna to dobra pora do leśnych wędrówek na przełaj - dobra widoczność, brak zarośli i brak owadów
Łażąc tak po okolicznych lasach, co i raz odkrywam gatunki i rzeczy, które wydawałoby się, że występują np. tylko w górach, albo w cieplejszym klimacie - serdecznie polecam zwiedzanie i zgłębianie historii waszych małych ojczyzn, czy jak kto woli mateczników.
No cóż, to by było na tyle - jak zwykle przydługo, ale łatwiej to przejść niż opisać
Jeśli dotrwałeś do końca - zostaw komentarz - dyskusja to to co lubię najbardziej
#wedrujzhejto #zuchwedruje #zuchpostuje #tworczoscwlasna #wedrowki #krajoznawstwo #turystyka #historia #ciekawostki #polska #ziemialubawska #przyroda #spacer #warminskomazurskie
Zaczynając od początku, przedstawię pokrótce kim owi Sasini byli i posłużę się tu czysto wikipedią, bo dywagacji na ich temat bywa wiele, a żaden ze mnie naukowiec żeby stawiać twarde tezy:
Ziemia Sasinów, Ziemia sasińska, Sasinia (niem. Sassen, łac. Terra Sossinensia, lit. Sasna, prus. Sasnis) – kraina historyczna oraz terytorium plemienne, położone w południowo-zachodniej części Prus, zamieszkana przez plemię Sasinów.
Ziemia Sasinów obejmowała w przybliżeniu obszar Garbu Lubawskiego wraz z terytoriami nad rzekami: Drwęcą, Welem, Nidą, Omulew i Sawicą. Od wschodu graniczyła z Galindią, od północy z Pogezanią, na zachodzie z Pomezanią, na południowym zachodzie z ziemią chełmińską i z Mazowszem na południu. Obecnie jest to południowo-zachodnia część województwa warmińsko-mazurskiego.
Do miast leżących współcześnie na terenie Sasinii należą:
Ostróda, Działdowo, Nidzica, Lubawa, Nowe Miasto Lubawskie, Lidzbark Welski, Olsztynek, Wielbark i Miłomłyn.
Nieco więcej tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ziemia_Sasinów
Do rzeczy:
Można powiedzieć, że kontynuowałem swój wcześniejszy spacer dawnym pograniczem, które poprzednio opisywałem w kontekście granicy Polsko-Niemieckiej w czasach międzywojnia: https://www.hejto.pl/wpis/przez-dawna-granice-spacer-krajoznawczy-pograniczem-ziemi-lubawskiej-i-mazur-a-w
No więc spacer zaczęliśmy pod jednym z kilku wiaduktów kolejowych, które pozostały tu po linii kolejowej Samborowo - Turza Wielka, a którą to po 'wyzwoleniu' terenów zabrała ze sobą bohaterska armia czerwona (wiadukty gdyby się dało też by pewnie zabrali), gdzieś pomiędzy wsiami Glaznoty, a Zajączki - widać go z drogi biegnącej wzdłuż nasypu kolejowego i o ile nie jedziemy zbyt szybko to widać go z drogi.
Po przejściu pod wiaduktem trafiamy na szeroką polanę, która jest jednym z niewielu tak 'płaskich' miejsc na wzgórzach dylewskich, a sama w sobie jest pradawną doliną rzeki Gizeli / Gryźliny.
Dalej podążamy zanikającą już drogą, prowadzącą zapewne w zamierzchłych czasach do grodziska, a w tych nam bliższych - do młyna (Zajączki, a jakże)
Dochodząc do lasu i podążając do obecnego koryta rzeki Gizeli, natykamy po drodze wiele wysięków i wybijających źródeł, a także relikty starego młyńskiego koryta, którego woda napędzała młyńskie koło (o ile relikty to nie za dużo powiedziane.. Można rzec - kamieni kupa i tyle).
Do podnóży grodziska dochodzimy stosunkowo szybko, po około 500 metrach jesteśmy u jego podnóża i muszę wam powiedzieć, że ta górka robi wrażenie..
Zdjęcia nie oddają tej głębi, ale profil wysokościowy może nieco pomóc w wyobraźni - od podstawy do szczytu mamy dość strome 50. metrowe podejście!
Widoczki z góry robią wrażenie, którego nijak nie da się oddać zdjęciem, ale spróbowałem
Samo grodzisko, jest obecnie oczywiście tylko 'dziurą w ziemi' i tu też potrzeba nam nieco wyobraźni, żeby to zobaczyć, ale po chwilowym rekonesansie staje się jasne dlaczego właśnie to miejsce zostało wybrane na budowę grodu - tak swoją drogą raczej na pewno najwyższej osady w tej formie na terenach północnej Polski.
Grodzisko znajduje się na krawędzi doliny rzeki Gizeli, ok. 1,2 km na płd. od wsi Zajączki. Obiekt otoczony jest wałem, którego wysokość sięga 8 metrów, a samo wzgórze od podstawy na około 50m.
Grodzisko powstało przez odcięcie części południowo-wschodniej wzgórza, na którym jest posadowione, głębokim przekopem, który pełnił funkcję suchej fosy, jeszcze dziś doskonale czytelnej w terenie, natomiast niemożliwej do pokazania na zdjęciach - ot górka
W zach. części wału występuje wyraźne obniżenie stanowiące zapewne pozostałość po bramie wjazdowej.
Po krótkiej modlitwie do Wielkanocnego Sasina tzn. zajączka
Źródełko Alicji powyżej
Przeglądając regionalne mapy trafiłem też na info, że stosunkowo niedaleko znajduje się głaz narzutowy zwany Obserwatorem, a skoro coś ma nazwę to muszę to sprawdzić
Chwile krążyliśmy, ale bez cienia wątpliwości chodzi o ten kamyk, usytuowany na jeszcze wyższym wzniesieniu od grodu i bez wątpienia w doskonałym punkcie obserwacyjnym
Osiągnąwszy dwa postawione przed sobą cele, postanowiliśmy nieco rozszerzyć naszą pentelkę, wrócić na właściwy brzeg rzeki i już wzdłuż niego oraz dawnej linii kolejowej wracać do domu. Schodząc w dolinę nieopatrznie spłoszyliśmy spore stado sarenek, a sama Gizela, którą jesienią można przekroczyć jednym krokiem, nie ułatwiała nam za bardzo powrotu
W Gizeli udało nam się również zaobserwować sporo żab, z których niektóre delikatnie wchodziły w słynną niebieską szatę godową
Kiedy już udało nam się przekroczyć rzekę, niemal dochodząc do Glaznot, ponownie wyszliśmy na pradolinę rzeki, by w oddali zobaczyć brzozy, przy których zaczynaliśmy nasz spacer.
A z lasku z drugiej strony wyszły nas chyba pożegnać spłoszone wcześniej sarny
Ponieważ otwarte przestrzenie zdają się nudne - dalej wracać postanowiliśmy dawnym nasypem kolejowym.
Mimo, że coraz bardziej zarośnięty, to dalej wyraźnie widoczny i wyczuwalny pod podeszwami.
Przed dojściem do auta udało się jeszcze zaobserwować obsychające już kwiaty Wawrzynka Wilczełyko, oraz moje pierwsze trafienie Czarki Szkarłatnej.
Podsumowując: Spacer mimo, że krótki zaliczam jak najbardziej do udanych, wczesna wiosna to dobra pora do leśnych wędrówek na przełaj - dobra widoczność, brak zarośli i brak owadów
Łażąc tak po okolicznych lasach, co i raz odkrywam gatunki i rzeczy, które wydawałoby się, że występują np. tylko w górach, albo w cieplejszym klimacie - serdecznie polecam zwiedzanie i zgłębianie historii waszych małych ojczyzn, czy jak kto woli mateczników.
No cóż, to by było na tyle - jak zwykle przydługo, ale łatwiej to przejść niż opisać
Jeśli dotrwałeś do końca - zostaw komentarz - dyskusja to to co lubię najbardziej
#wedrujzhejto #zuchwedruje #zuchpostuje #tworczoscwlasna #wedrowki #krajoznawstwo #turystyka #historia #ciekawostki #polska #ziemialubawska #przyroda #spacer #warminskomazurskie