Jestem bardzo zadowolony, bo teraz jestem na 4. roku i pisze swoja prace, a koles mnie udupil w 6. semestrze. Najbardziej mnie szokuje to, ze ten koles nie jest zadnym chujem. Ten czlowiek jest w zasadzie bardzo przyjazny i pomocny, tylko jakis... pomylony?
Bo projekt w 6. semestrze przebiegal tak, ze przez prawie caly semestr robilismy doslownie pierdoly, ktore mozna bylo zalatwic w jakies 3 tygodnie w miare intensywnej pracy. Koles jednak ma taki sposob prowadzenia zajec, ze przez 3 miesiace robimy jakies drobnostki, a na koncu zrzuca nam bombe, czyli wykonanie wlasciwego projektu, o ktory sie rozchodzi. Rozmawialem z kolegami o tym, ile czasu poswiecili na projekt w samym programie i po przeliczeniu wyszlo mi, ze musielibysmy poswiecac ok. 2-3h dziennie przez 2 tygodnie (bo mielismy doslownie 2 tygodnie), zeby zrobic to gowno. Kazdy wie, ze nie kazdego dnia da sie usiasc i pracowac nad ta sama rzecza, zwlaszcza na koniec semestru, kiedy ma sie kumulacje zaliczen z innych przedmiotow. I w moim przypadku, gdybym nie mieszkal w akademiku, to nie byloby kurwa takiej opcji, ze ja bym w ogole cos zrobil na ten projekt. To byloby dla mnie po prostu fizycznie niemozliwe.
I ja powtarzam - ten prowadzacy nie jest zadnym chujem. Pewnie dlatego tak mnie dziwi ten przypadek, bo gdyby byl jakims starym grzybem, ktory chce dojebac mlodszym, to bym po prostu pomyslal "co za zjeb" i tyle. Ciesze sie, ze postanowil poprowadzic dla nas kurs powtorkowy, zebysmy z jednej strony zrobili to, czego od nas wymaga, a z drugiej strony zebysmy nie musieli brac jakichs urlopow. Ale ten czlowiek jest jakims ewenementem, jak mi tlumaczyl co mialem zle, to chcialem nastepnego dnia do niego przyjsc i spytac sie w ile on sam by zrobil ten projekt xD
Prowadzacy na studiach sa tacy rozni i szczerze mowiac, mimo wszystkich tych patologii to podoba mi sie, ze nauczyciele na tym etapie maja dosc duza swobode przy ocenianiu ludzi. Teraz mam przedmiot, gdzie prowadzacy faktycznie jest dosc wymagajacy, ale rozbraja mnie tym, jak pomocny jest. Naprawde chce, zebysmy zrozumieli to, o czym mowi i zebysmy zobaczyli, gdzie to sie przydaje, a jak przyszedlem na konsultacje, to juz w ogole jest kochany. Jest bardzo cierpliwy, nawet jesli w rozmowie wyniknie, ze to ja cos zaniedbalem. I mysle, ze taki powinien byc prowadzacy - wymagajacy, bo na takim etapie edukacji trzeba cos umiec i zrozumiec, ale zyczliwy i pomocny, zeby nie udupic kogos, kto przez to, ze nie potrafi zalapac jednej rzeczy traci nieproporcjonalnie duzo.
#oswiadczenie
Wydaje się że bywa różnie. Mnie straszono sygnałami i obwodami a to było w miarę ok a z grafiki komputerowej koleś się przypierdalal do wszystkiego bo on "chciał inny algorytm" bo wybrałeś taki "nieoptymalny"
@kodyak niewatpliwie zalezy to od nauczyciela. jak mowie, mozesz trafic starego gbura, ktory chce dojebac mlodszym, ale mozesz trafic tez typa, ktory jest 5 lat starszy od ciebie i moze sie w ciebie wczuc i taki gosc moze zechciec wbic ci do glowy, ze ty nie uczysz sie jakichs glupot, ze to moze miec bardzo ciekawe zastosowanie, a jesli czegos nie zalapiesz, to nawet sam dopyta (na jego zajeciach sporo razy prosilem o powtorzenie i zero problemu, raz to wyjasnil cos i tylko spojrzal na mnie i spytal "a pan rozumie?")
Zaloguj się aby komentować