Ale minusów jest o wiele więcej - bezsensowne i trochę na siłę wciskanie seksu, aluzji do niego itd. Wyglądało to tak, jakby Haldeman liczył na to, że młodzi chłopcy rzucą się kupować jego książkę, bo tam jest he he r*chanie. Sam pomysł, że trwająca ponad 1000 lat wojna wynikła z tego, że "się nie dogadaliśmy" jest taki sobie. Gorszy jest tylko pomysł, że wojna skończyła się, bo się dogadaliśmy, że od początku wszystko było nieporozumieniem. Jasne. Tak właśnie zaczynają się i kończą wojny. Nie inaczej. Wkurzające było też "p*dalstwo" (cytuję słowo z książki) - nasz bohater w pewnym momencie jest jedynym heterykiem na całym wielkim statku kosmicznym. Bo "postępowość" doprowadziła do dominacji homoseksualizmu i wyparcia heteroseksualizmu. A w konsekwencji też do produkowania dzieci na sposób podobny z "Nowego wspaniałego świata" Huxleya. Historia "miłosna" głównego bohatera, która pojawia się z d*py (serio - w jednym momencie z niczego okazuje się, że jest on zakochany z wzajemnością w koleżance z oddziału) nie ma właściwie żadnego sensu fabularnego i służy nie wiadomo czemu.
No ale dobra - przecież to nagradzany "klasyk", o co kaman? Wydaje mi się, że w owym nagradzaniu nie chodziło o docenienie wybitnej książki (bo umówmy się - to naprawdę nie jest wybitna książka), ale książki, która w miarę dobrze wpisała się w swoje czasy. No bo już gdy została wydana (w 1974) widziano w niej jakby przeniesioną do kosmosu wojnę w Wietnamie (gdzie autor zresztą walczył). Ale znając trochę historię tej wojny, a także np. to, jak jej weterani nie mogli się potem odnaleźć w społeczeństwie (Haldeman próbował to jakoś "zasugerować", ale mu nie wyszło) tym bardziej uważam, że można to było zrobić znacznie lepiej.
#ksiazki #sciencefiction #hejtoczyta
Czytałem. Rzeczywiście najlepszy pomysł był z lagiem czasowym. Reszta treści trochę na wyrost.
@spawaczatomowy no właśnie - pomysł był naprawdę fajny, ale nie starczyło talentu (?), fantazji (?) na jego dobre rozwinięcie. Więc trochę się rozczarowałam książką. Ale zapowiadała się dobrze.
Niestety wątki obyczajowe w klasykach s-f są, na dzisiejsze czasy, mocno siermiężne
Komiksy (3 albumy) były lepsze, choć nie do końca zgodne z książką.
Haldeman napisał jeszcze "Wieczną wolność" jako kontynuację, ale to już bardzo słabe i nijakie, nawet zapomniałem o czym dokładnie było.
Książka jest niemożebnie nudna. Wrócili z tej nieudanej z dupy wyprawy (nie przekonuje mnie po co wyruszyli) z powodu z dupy problemu (2 zdania opisu o co chodzi i powrót) I wylądowali na pustej planecie.
Było to tak płytkie i nieprzekonywujące ze nie chciało mi się tracić czasu na dowiedzenie się o co chodzi.
Z tego co pamiętam autor starał się przenieść swoje doświadczenia z baraków więc te aluzje do he he ruchania to raczej norma u wygłodzonych żołnierzy.
@SpokoZiomek z koszar
Zaloguj się aby komentować