-luki w pamięci podczas podróży (nie pamiętamy jak się gdzieś znaleźliśmy, nie pamiętamy co się działo podczas drogi itd. itp.)
-miejsca "wyjęte spoza czasu" albo na innej pętli czasowej - wchodzimy gdzieś i na przykład nie ma nas kilka godzin a potem okazuje się że wcale nie minęło tak wiele czasu - lub odwrotnie minęlo wiele czasu a nam się to wydawało chwilką.
-uporczywe uczucie obserwacji przez kogoś
-osoby napotykane podczas drogi i mówiące dziwne rzeczy często prorocze (zwykle wygladający jak pijaki, świry bezdomni i pewnie takimi bedący ale...)
-wioski widma - wchodzisz do jakiejś miejscowości, ale podejrzewasz że coś tu nie gra, potem się okazuje że wcale takiej osady nie było na mapie (kojarzycie "W paszczy szaleństwa"? )
Kiedyś podobne tematy omawialiśmy m.in z kolegą @Piwniczak1991 :
https://www.hejto.pl/wpis/zainspirowany-koljega-smutnylizak-przypomnialem-sobie-dwie-opowiesci-ktore-slysz
#przegryw #ufo
@GotyckaPrzemoc czyli większość rzeczy które nam się wydają ale nie można ich w żaden sposób udowodnić/zweryfikować
@GotyckaPrzemoc z tymi osobami napotykanymi w czasie drogi to kojarzy mi się jedna historia z Reddita. Jakiś koleś - już nie pamiętam dlaczego - postanowił zrobić sobie luźną podróż z południowo-wschodnich Stanów wzdłuż wybrzeża, generalnie na północ. Po drodze spotkał w markecie kobietę, która mu powiedziała, że ma zawrócić. Wyglądała tak, jak właśnie piszesz - na trochę wariatkę, bezdomną, osobę z problemami. Zanim się ogarnął i zdążył ja dopytać, już gdzieś zniknęła. Uznał jednak, że to dziwne, ale podroż będzie kontynuował. Po wielu milach, w innym mieście, sytuacja się powtarza - inny człowiek mówi mu, że ma zawrócić, ale nie był zbyt rozmowny i z niego za wiele więcej nie wydusił. Nie zawrócił jednak, tylko kontynuował podróż. Znowu, po wielu milach pojawił się trzeci facet i oznajmił mu wprost, że jak będzie kontynuował swoją podróż, to umrze. Tym razem OP się wystraszył i został w tym mieście na dłuższy czas, albo wrócił gdzieś indziej, w każdym razie nie sprawdzał, co się stanie, jak pojedzie dalej. Z tego, co kojarzę, był to przyczynek do jego nawrócenia, ale posta już niestety nie znajdę.
Oczywiście to Reddit i historia mogła być ściemą, ale zapada w pamięć i daje do myślenia. W komentarzach mnóstwo osób opisywało podobne przeżycia.
@LilZadi Co poradzić, takie uroki zjawisk nadprzyrodzonych/niezwykłych
@Besteer Dokładnie o coś takiego chodzi. Takie osoby pojawiają się też np. w sytuacjach gdy dochodzi do dziwnych zaginięć. Osoby (czesto dzieci) które znikają potem opowiadają że spotkały kogoś kto nimi się zaopiekował albo wskazał drogę.
O tym że rózne zjawiska tego typu się pojawiają od wieków świadczy np. wiara w anioły stróże albo inne "dobre duszki" które od czasu do czasu objawiają się ludziom i pomagają w różny sposób. Wikingowie w swoich opowieściach mieli takie historie że np. Odyn się komuś objawił i coś mu podpowiedział. Nawet raz do jednego z władców Skandynawów przyszedł starzec który go przekonywał żeby nie przechodził na chrześcijaństwo, ale tamten rozpoznał w starcu właśnie Odyna i go przegnał xD
Taki dziadek kiedyś mi opowiadał że napotkał raz na ulicy dwóch facetów (to były czasy komuny jeszcze) którzy za nim szli. Myślał że to SB czy ktoś taki, ale ani go nie legitymowali ani nic tylko po prostu się do niego przyczepili. Wrócił do domu i szybko zamknął za sobą drzwi. Okazało się że oni byli w środku, złapali go i przycisnęli twarzą do pieca kaflowego. Potem puścili go i wyszli. Ten dziadek w tamtych czasach trochę coś miał z Solidarnością itd. więc może o to chodziło, ale on sam był najbardziej przerazony po latach tym że oni po prostu "pojawili się" w jego domu. Nic mu nie zabrali ani nie wylegitymowali. Więc nie wiadomo o co w sumie chodziło. On uważał że to były jakieś siły nieczyste ehhhh
Wiadomo są to legendy, jakieś opowieści dziadków albo z internetu ale dość ciekawe według mnie xD
@GotyckaPrzemoc mój ulubiony wątek paranormalny to podróżnik w czasie sfotografowany w 1941
@GotyckaPrzemoc "miejsca "wyjęte spoza czasu" albo na innej pętli czasowej - wchodzimy gdzieś i na przykład nie ma nas kilka godzin a potem okazuje się że wcale nie minęło tak wiele czasu - lub odwrotnie minęlo wiele czasu a nam się to wydawało chwilką."
Az mnie się coś przypomniało
Pod koniec PRLu we Młotach (wioska Huty) planowano niby wybudować elektrownię szczytowo-pompową, nawet wykupiono teren i coś tam niby dłubano w sprawie. Czego się nie mówi to że sensu w elektrowni stawianej w dziurze na południowym końcu Polski, bez jakiegokolwiek większego zakładu przemysłowego w promieniu dosłownie kilkudziesięciu kilometrów raczej nie było. O tym że przy okazji tej budowy właśnie na i Hucie okolicy kręciło się kilkunastu Rosjan z GRU to już wiedzą tylko niektórzy miejscowi.
W czasie II wojny w lasach koło Huty była duża filia obozu organizacji TODT, co dokładnie jeńcy tam robili nie wiadomo. Żaden nie przeżył. W podręcznikach historii nie ma wzmianki o tym obozie, w archiwach nie został prawie żaden ślad. Poszukiwacze skarbów i militariów czasem coś wyniuchali z pogłosek i nieraz się kręcili po okolicy ale żaden z nich nie zorientował się, że nie przeszukują właściwego obozu tylko jego małą wydzieloną przybudówkę w wiosce Młoty.
Za to starzy Niemcy którzy po wojnie zostali zarzekali się iż pod sam koniec wojny ciężarówki Wermachtu i SS jeździły na Hutę co noc. Gdzie i po co nie wiadomo. Nakazano zaciemnienie i zakazano wyglądania nie mówiąc o opuszczeniu domów. Za zerknięcie zza firanki rozstrzeliwano wszystkich domowników na miejscu. Sądząc po odgłosach silników i innych dźwiękach ciężarówki wjeżdżały załadowane a wracały puste bądź wcale.
Przed hitlerowcami, jeszcze za cesarstwa niemieckiego, tuż nad "Wiecznością" postawiono Fort Karola. Niby małą umocnioną placówkę wojskową ale jak połazilibyście po ruinach to wyglądało to całkiem, całkiem. To jest dosłownie kilkaset metrów od "Wieczności". Formalnie oczywiście fort miał inne przeznaczenie ale niezbyt trzymało się to kupy. Ewidentnie po coś jednak był.
Spore zainteresowanie jak na dziurę na końcu świata.
A teraz oficjalnie zakładam foliową czapeczkę i kupuję koszulkę z napisem szur ale wolę to niż ukrywać fakty. Jestem racjonalistą i dlatego właśnie to napiszę - żeby nie ukrywać czegoś tylko dlatego że jest niewygodne.
Dobrych kilka razy w tamtej okolicy coś się dziwnego z czasem robiło. Trudno to wyjaśnić i pomyślicie że całkiem zwariowałem ale co tam. Kiedyś jadąc samochodem w tamtej okolicy złapałem się na tym, że "zniknął" mi pewien odcinek drogi. Uznałem że się zamyśliłem i po prostu przejechałem, bywa. Po jakimś czasie, może rok albo i później złapałem się na tym samym. Zaśmiałem się ze swoich śmiesznych urojeń i olałem. I tak jeszcze ze parę razy. Zorientowałem się już wówczas że hehe, zawsze chyba ten sam odcinek drogi gubię. Po prostu jadę i na chwilę przed wjazdem do wsi Wójtowice (tam jest zjazd na Hutę) nagle uświadamiam sobie, że je minąłem i jestem w Młotach. Wyśmiałem sam siebie ale od tej pory zawsze się pilnowałem na tym odcinku.
Sytuacja się powtórzyła, więcej niż raz ale nie za każdym razem. Ubytek był mimo wszystko wyjątkiem a nie regułą.
Nic z tym nie zrobiłem, nie napisałem do wróżbity Macieja, nie pobiegłem do psychiatry, nie zacząłem moczyć łóżka. Zignorowałem to po prostu.
Aż pewnego razu przypadkiem kupując piwo w wiejskim sklepie późnym wieczorem zostałem poproszony przez jakąś babinkę o podwiezienie do Wójtowic. Oczywiście się zgodziłem. Trasa mijała szybko, rozmowa ze starszą panią była prawdziwą przyjemnością i nie wiem jakie licho podkusiło mnie żeby dojeżdżając do feralnego odcinka zacząć "sprawdzać" drogę.
I nagle byliśmy w Wójtowicach tuż przy małej krzyżówce z drogą na Hutę. Zjechałem na przystanek PKSu, zatrzymałem samochód i obróciłem się do pasażerki, uznałem że sytuacja jest interesująca, może nawet też to spostrzegła. Byłem oczywiście zaintrygowany ale raczej nie zaniepokojony.
Twarz babinki była kredowoblada, patrząc na mnie z potępieniem w oczach wyszeptała przez zaciśnięte gardło.
- To ty. Ja się zawsze pilnowałam. Ty przyciągasz uwagę. Celowo. Ty głupi charakterniku! - W jej głosie nie było niechęci, raczej rozpacz nad moją głupotą.
Zanim zamknęła drzwi rozejrzała się jeszcze dookoła, przeżegnała i wyszeptała do mnie - Uciekaj! W drugą stronę masz szansę. Uciekaj i nie wracaj tutaj już nigdy. Jedź. Bardzo. Powoli. Moc jaką nadała trzem ostatnim słowom była większa niż gdyby wykrzyczała je przez megafon.
Trzęsącymi się rękami odpaliłem silnik i zawróciłem. Tego co działo się z otoczeniem drogi w czasie powrotu nie opiszę. Uratowała mnie dobra rada i proste skojarzenie które wcześniej mi unikało. Droga "znikała" tylko powyżej pewnej prędkości jazdy.
Nigdy więcej nie nie pojechałem w tamte okolice.
@Pjerun_Uognisty o ludzie aż mam ciarki po przeczytaniu, uwielbiam takie historie. Wyobraźnia na pełnych obrotach
@GotyckaPrzemoc fajny film w tym temacie od Refna z główną rolą mikkelsena "Valhalla rising". Nie jest to powiedziane wprost ale interpretacja jest taka, że Odyn wstępuje na ziemię i szuka przyczyny czemu jego wyznawcy go opuścili i przeszli na chrześcijaństwo
@AdamKarolczak02137 O dzięki, nie wiedziałem o tym. Ja o tym Odynie przeczytałem w "Młot i krzyż. Nowa historia wikingów" Fergusona
@Pjerun_Uognisty Powiem Ci że rzeczywiście... Kurde nie znamy natury tego zjawiska a przecież pojawia się ono często i doświadcza się go nie tylko w jednym miejscu. Kolega Piwniczak też o tym pisał, on jechał z matką i oboje to mieli. Ja sam nigdy tego nie doświadczyłem ale to dlatego że jestem strasznie oporny jeśli chodzi o wszelkie doznania powiedzmy "ponadzmysłowe". Po prostu tępy umysł i tyle xD
Widać że babina wiedziała co nieco o tamtym miejscu. Charakterniku... Ciekawe czy uznała Cię za jakiegoś domorosłego łowcę tajemnic czy może po prostu za nieszczęśliwca który przyciąga pecha... Dzięki za historię, ehh dziwny jest ten świat
Zaloguj się aby komentować