Na rynku pracy po raz pierwszy od 2002 roku pojawiły się zawody nadwyżkowe - pisze "Gazeta Wyborcza", powołując się na informacje uzyskane w Urzędzie Pracy w Warszawie. Jest za dużo nie tylko filologów i tłumaczy oraz grafików komputerowych. - Na stanowisko dyrektora zarządzającego do jakieś dużej firmy, dostajemy aż 400 CV. Dla porównania: kiedy szukamy inżyniera, otrzymujemy 20 aplikacji - przyznaje w rozmowie z dziennikiem specjalista zajmujący się rekrutacją pracowników.
https://tvn24.pl/biznes/z-kraju/rynek-pracy-za-duzo-dyrektorow-dostajemy-az-400-cv-st8135452?source=rss
#wiadomoscipolska #biznes
Opinie specjaliści zajmujących się rekrutacją pracowników to rak. Tak samo jak opinie portali ułatwiających znalezienie pracy.
To ile CV wpływa na stanowisko to jest miara z dupy. Co da 400CV, skoro 95% z nich nie kwalifikuje się do wymagań w ogłoszeniu?
Zatrudniam wysoko wykwalifikowanych inżynierów z szerokiego IT. Niezależnie od tego jak bardzo precyzyjnie napiszę ogłoszenia, to i tak 75% CV odpada, bo są niezgodne z wymaganiami.
Gdy zatrudniałem do mniej wymagających ról, np. na asystentkę biura, to sytuacja wygląda tak:
-
krok 0 - prawie 500CV nadesłanych w ciągu jednego dnia
-
krok 1 - po weryfikacji angielskiego w CV (jak byk napisane minimum B2) zostało 100CV
-
krok 2 - po weryfikacji doświadczenia (wymagałem min rok w administracji biurowej) - zostało 20CV
-
krok 3 - po precallu (HR dzwoni i rozmawia z kandydatem, sprawdza czy człowiek w ogóle jest komunikatywny etc) - zostało 5CV
-
krok 4 - zaproszenia na rozmowę przyjęły 3 osoby. Jedna odwołała w ostatniej chwili, druga paniusia nie mogła w tym tygodniu bo przyjaciółka przyjeżdża i będzie oprowadzać po mieście (dafuq)
-
krok 5 - na rozmowie rekrutacyjnej odpadła jedna, bo mówiła do podłogi. Ani razu nie podniosła głowy.
-
krok 6, ostatni - do wyboru były 2 osoby. DWIE Z PIĘCIUSET CV. Oferta pracy złożona tej, która miała większe doświadczenie.
Zaloguj się aby komentować