Ukraina zarżnie rynek owoców i zbóż?!
hejto.plJedynym polem, na którym ukraińskie produkty mają szansę konkurować z polskimi to cena. Niestety ich niższa cena z reguły wynika z niskiej jakości i braku wyrobionej marki czy pozycji na rynku, co przekłada się na wzrastający brak zaufania do produktów pochodzących z Ukrainy. Najlepszym przykładem jest rynek malin w 2022 roku — Ukraina jako jedyna zdołała sprzedać swoje maliny — sprzedając ją poniżej cen rynkowych. Z tego powodu obecnie inne kraje są w pełni “zapakowane” malinami w chłodniach. Zgadnijcie gdzie głównie trafiła ta malina?
Ciekawostką jest także to, że w Polskich chłodniach składowana jest malina, która znalazła się tu z powodu obaw o przerwy w ograniczeniach prądu na Ukrainie wynikające z wojny.
Oczywiście nie chodzi tutaj tylko o maliny, ponieważ tyczy się to w zasadzie wszystkich owoców i zbóż. Obecny sezon zbiorów owoców miękkich uwydatnia problem chociażby z borówkami czy porzeczkami. Za moment będziemy obserwować problem z jabłkami. Czy w tym roku zagraniczni importerzy spowodują rozdawnictwo jabłek, które już wcześniej mogliśmy zaobserwować? Taki rozwój spraw stawia całe polskie rolnictwo w niebezpieczeństwie.
Premier Ukrainy, a także inni politycy i dyplomaci, wykazali roszczeniową postawę względem Polski. Wiązało się to z postawieniem nas obok Rosji, ponieważ rzekomo blokujemy wywóz zboża z Ukrainy. Oczywiście jest to nieprawdą, ponieważ tranzyt przez Polskę cały czas jest możliwy
Wszystko to dzieje się w tle zakończonej umowy zbożowej na transport przez Morze Czarne, która wygasła 17 lipca. Ważnym faktem jest to, że nie jest możliwe jej wznowienie, co w konsekwencji powoduje poszukiwanie alternatywnych rozwiązań. Poskutkowało to chociażby spotkaniem przedstawicieli NATO w dniu 26 lipca 2023 r.
Warto wiedzieć, że do 15 września 2023 r. obowiązuje embargo na zboża z Ukrainy, które nałożyła Unia Europejska. Polska, Węgry, Słowacja, Bułgaria i Rumunia przedłużą tę blokadę bez względu na decyzję UE. Jako argument padło: Musimy zabezpieczyć interesy tych, którzy produkują żywność w naszych krajach.
Zboże to temat przykuwający uwagę wszystkich. Warto jednak pamiętać, że obok niego są owoce i związane z nimi całe przetwórstwo. Na ten moment jest ono głównie w rękach Döhlera — niemieckiego giganta, któremu na rękę są dumpingowe działania Ukrainy.
Przetwórstwo oczywiście korzysta z owoców przemysłowych. To z nich produkowane są soki, dżemy, koncentraty i inne tego typu produkty. Ukraińska często niskojakościowa produkcja skupia się jedynie na malinie przemysłowej. Brak ceł pogłębił więc i tak zabójczy dumping cenowy uprawiany przez Ukrainę. W takiej sytuacji warto zadać sobie pytanie: Czy chcemy spożywać tandetne produkty niespełniające żadnych standardów, wprowadzone na rynek europejski przez ogromne konglomeraty? A może jednak lepiej sięgnąć po lokalne produkty polskiego rolnika lub przetwórcy bez stada pośredników niszczących po drodze rynek?
Cała ta sytuacja powoduje, że polskie przetwórstwo stoi obecnie na rozdrożu. Z jednej strony mamy dumping cenowy i tandetny produkt, a z drugiej Döhlera — hegemona przetwórstwa, który nie liczy się z polskim rolnikiem. Dowodził tego UOKiK, który i teraz przygląda się sprawie skupu.
Döhler i obecna koncentracja rynku w rękach zagranicznych konglomeratów nie sprzyja interesowi polskiego rolnika i konsumenta. Przetwórstwa krajowe — w tym polskie — powinny odbudowywać się wewnętrznie po to, aby w przyszłości zapobiec podobnym problemom związanym ze skupami zbiorów.
Stanowczo w pierwszej kolejności Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi powinno zadbać o polski interes — przedsiębiorcy, rolnika czy też konsumenta. Jak natomiast sytuacja się rozwiąże? Obserwujemy.
Więcej o tej tematyce i naszej działalności przeczytasz na naszym Twitterze @bigsb_research lub na BigShortbets.com oraz Research.bigshortbets.